Nic przyjemnego. Mokro, ślisko, zimno, ponuro, mgliście, wietrznie. Na prostej do Dobieszczyna machnąłem cztery 2-minutowe interwały w S3=>S4. Dalej kilka dynamiczniejszych dłuższych odcinków w S3. Po godzinie wymarzłem, wychłodzone mieśnie nie chciały kręcić a powrót z wiatrem w twarz na małej bombie. Ale i tak lepsze to od tych przeklętych rolek.
Mega ciężki dzień i zwyczajnie zmusiłem się, żeby pokręcić. Trening późnym wieczorem, przy ogólnym zmęczeniu więc nie wiem jaką będzie to miało wartość. Na domiar złego jeszcze przed kręceniem zauważyłem kłopot z moim lewym kolanem: oprócz bólu przy wchodzeniu schodzeniu (mam to regularnie co jakiś czas) dodatkowo nie przy próbie zgięcia całkowicie kolana tak żeby piątą dotknąć kolana pojawiało się dziwne uczucie, jakby ciasnota w stawie, uczucie rozsadzania/napięcia o delikatnie bólowym charakterze. Po treningu jakby się rozruszało ale w trakcie jazdy czułem ćmienie. Chyba powraca problem z zeszłego roku... Przy okazji poprawiłem też trochę ustawienie bloku w lewym bucie, bo miałem wrażenie, że oś pedału jest za bardzo do tyłu w stosunku do stopy więc wysunąlem blok do przodu (w sumie dalej już się nie da bo skończył się zakres a i tak był już w tym kierunku trochę przesunięty). Koniec końców mam teraz buty ustawione trochę niesymetrycznie ale odnoszę wrażenie, że lewą stopą kręciło mi się teraz wygodniej i czułem lepszą stabilizację. Tak czy śmak trzeba będzie znowu zacząć ćwiczenia rehabilitacyjne z nadzieją, że pomogą jak poprzednio. Sport to zdrowie huehuehuehue :D
Sam trening: 5xS3/4 2 min, rest 2 min, ostatnie 10 min S3 + rozgrzewka i rozjazd