Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Adam aka maccacus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 37039.83 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 27.27 km/h i ciągle mi mało...
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

2017 button stats bikestats.pl



W poprzednich odcinkach:

2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maccacus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2011

Dystans całkowity:586.32 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:27:35
Średnia prędkość:21.26 km/h
Maksymalna prędkość:60.60 km/h
Suma kalorii:9059 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:53.30 km i 2h 30m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
34.90 km 0.00 km teren
01:10 h 29.91 km/h:
Maks. pr.:43.90 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 788 kcal
Rower:Cust-tec

Trening instant

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 3

Instant bo krótki i intensywny. Zaraz po pracy udałem się do rowerowego aby obadać siodełka bo moje od dłuższego czasu po trzydziestym, czterdziestym kilometrze zamieniało się w łóżko fakira. Tak jak pisałem już we wcześniejszym wpisie: nogi dawały radę ale ból tyłka był nie do zniesienia. Pooglądałem kilka siodełek do 100zł. Żelowe fajne, miękkie ale z kolei też masakrycznie ciężkie... Po chwili namysły wybrałem finałową dwójkę. Wzięłem dwa z nich, przymocowałem w domu, przymierzyłem się do każdego i w końcu postawiłem na Velo Fascade. Raczej mało znane siodełko. Kształtem i ogólną formą przypomina słynne f'zi:k Arione. Jest dosyć twarde ale na dzisiejszym treningu tyłek szybko się przyzwyczaił i jechało się całkiem wygodnie, zdecydowanie lepiej niż na starym a jak wiadomo dupa i tak musi się jeszcze ułożyć do nowej "kanapy". Miłym akcentem była również cena (69zł) i waga (260g) co uważam za przyjemny wynik w tej klasie cenowej.

No dobra... ale przejdźmy do meritum. Pogoda dzisiaj była przyjemna, może bez słońca, ale za to przyzwoicie ciepło, bez większego wiatru. Wyjechałem z centrum w kierunku Głębokiego. Tam tradycyjnie na Pilchowo, potem prosto na Tanowo, przed Tanowem zjazd na Bartoszewo. W Bartoszewie pasł się przy płocie jakiejś posesji dzik, interesujący widok. Nic go nie wzruszało i chodził sobie beztrosko. Od Bartoszewa pojechałem na Dobrą a z Dobrej przez Wołczkowo z powrotem do Głębokiego i do centrum. Nogi podawały, siodło nie uwierało i jestem zadowolony z tempa jakie udało mi się utrzymać. Jednak te kilka lajtowych choć większych dystansowo wycieczek fajnie mnie rozkręciły.

Dane wyjazdu:
80.21 km 0.00 km teren
04:02 h 19.89 km/h:
Maks. pr.:45.40 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1049 kcal
Rower:Cust-tec

Prolog do "wielkiej pętli" #3

Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 3

Kolejna zaprawa przed wielkim finałem ;)
Wyruszyliśmy z Centrum w kierunku Głębokiego. W nocy musiał być mróz bo krokusy na błoniach błyszczały w słońcu od szronu. Licznik Gosi wskazywał na 2 stopnie powyżej zera ale to chyba tylko dzięki słońcu bo Przemek, który wyjechał wcześniej spod Goleniowa pokazał mi wnętrze swojego bidonu:



Na Głębokim dołączył do nas Robert ze swoją dziewczyną Izą. Pogoda pomimo tego, że było chłodno, dopisała. Słońce świeciło, na niebie wiosenne cumulusy, bezwietrznie. Toczyliśmy się do Tanowa a stamtąd do Dobieszczyna. W Dobieszczynie odbiliśmy na szosę do Nowego Warpna (tak, tą znienawidzoną przeze mnie imitację szosy) i po kilku kilometrach skręciliśmy w prawo aby dojechać do jeziora Piaski. Tam planowaliśmy małe ognisko, kiełbaski itp. typowo niedzielne atrakcje. Przy jeziorze spotkaliśmy peleton turystów z dojrzałego przedziału wiekowego, którzy zdążyli już rozpalić ogień. Grzecznie się dołączyliśmy przynosząc z lasu trochę drewna na opał w ramach "wkupnego". Żarcie z ogniska było przepyszne :)
Najedzeni wyruszyliśmy w stronę Trzebieży skąd odbiliśmy w kierunku Polic.
Przed Policami odbiliśmy na Tatynię aby dojechać tym "skrótem" do Tanowa. Na tej szosie kierowcy pokazali klasę i kulturę. Jako, że droga była bardzo mało uczęszczana (mniej więcej jedno auto co 2 minuty) jechaliśmy sobie parami zajmując cały pas jezdni, co od niedawna jest w Polsce dozwolone. Oczywiście kierowca, pomimo wolnego przeciwległego pasa musi w swej wyższości trąbnąć na rowerzyste aby pokazać gdzie jego miejsce czyli w ich mniemaniu ścisła krawędź jezdni albo najlepiej pobocze... Szczytem szczytów okazał się motocyklista na jakimś harlejopodobnym japończyku, który również w tym celu otrąbił naszą grupkę. Ja rozumiem, gdyby ruch był gęstszy, gdyby z przeciwka nadjeżdżały samochody. Ale gdy droga jest praktycznie pusta, wyprzedzanie nie sprawia najmniejszego kłopotu to aż tak ich to boli, że rowerzyści jadą parami?
Po dojechaniu do Tanowa pożegnaliśmy Izę i Roberta, którzy odbili na Police. A nasza trójka dojechała szczęśliwie do Szczecina.

Gdyby tylko było troszkę cieplej z rana byłoby super, ale i tak to był bardzo udany wypad.
Kategoria 50-100km


Dane wyjazdu:
19.66 km 0.00 km teren
01:14 h 15.94 km/h:
Maks. pr.:60.60 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 265 kcal
Rower:Cust-tec

Sesja zdjęciowa ;]

Sobota, 26 marca 2011 · dodano: 26.03.2011 | Komentarze 6

Wczoraj doszły do mnie nowiuśkie (no prawie nowiuśkie) koła Alex AKX R2.0 kupione od kolegi z forum szosowego (serdecznie pozdrawiam!). Przód zaplatany na efektowne słoneczko, tył na dwa krzyże :).
Musiałem je kupić bo stara tylna piasta już dogorywała, luzy były na bębenku, zaczynała mieć problemy z zasprzęglaniem a jako, że to stary standard na 7 biegów, w dodatku rozstaw 126mm to dałem sobie spokój z ratowaniem tego zestawu kół.
Wracając do nowego nabytku: koła rozpakowałem (są śliczne ;P) i dzisiaj rano odwiedziłem serwis w celu wymiany kasety (nie mam klucza a dodatkowo potrzebowałem znaleźć u nich jakąś podkładkę dystansującą bo kasetę mam 7-mkę a piasta jest na 8,9,10 biegów). W serwisie bezproblemowo znalazł się dystanser i po chwili całkiem świeża jeszcze kaseta Miche zamontowała się na nowym bębenku.
Podjarany szybkim załatwieniem sprawy i niemogąc doczekać się zamontowania kół w mojej cytrynie planowałem jakiś wypad. Niestety zaczął padać... śnieg. Na początku myślałem, że to ktoś izolację ze styropianu kładzie i opiłki fruwają w powietrzu ale niestety nadzieja matką głupich... Wróciłem do domu gdzie zmieniłem koła a w rowerze Małgosi zamontowałem rogi - bardzo chciała mieć rower z rogami :)
Potem śnieg ustał, wyszło nawet słońce i zdecydowaliśmy się jednak pojechać na krótką przejażdżkę. Wzięłem przy okazji aparat z myślą o zrobieniu kilku zdjęć do albumu a przy okazji strzeleniu jakieś ładnej fotki cytrynie.
Przejechaliśmy się na Arkonkę skąd ruszyliśmy leśną ścieżką na Głębokie. Potem podjazd na Osów i powrót do Centrum przez Duńską. Szybka wizyta na Wałach i byliśmy w domu. Łącznie niecałe 20km. Pogoda nie rozpieszczała, słońce wychodziło tylko sporadycznie a śnieg znów zaczął pruszyć.
Oby jutro było przyjemniej bo szykuje się ognisko hehehe.

Cytryna na nowych kołach:



Moja Małgosia na swoim Krosie :)
Kategoria 0-50km


Dane wyjazdu:
134.60 km 0.00 km teren
07:15 h 18.57 km/h:
Maks. pr.:48.70 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2097 kcal
Rower:Cust-tec

Prolog do "wielkiej pętli" #2

Niedziela, 20 marca 2011 · dodano: 20.03.2011 | Komentarze 3

Kolejna "zaprawa" przed wielką pętlą wokół Zalewu. Standardowo wyjechaliśmy z małą obsuwą czasową (dlaczego człowiek zawsze wszystko robi na ostatnią chwilę??). Dzisiaj towarzyszyła mi dodatkowo moja dzielna dziewczyna - Małgosia :)
Początkowo trasa miała być odwrotnością poprzedniej. Jednak ambicja jednego z uczestników niepozwoliła jej tak szybko zakończyć...
Wyruszyliśmy spod Błoni w kierunku Głębokiego. Tam czekał już na nas Robert (2befree).


Ekipa przed wyjazdem.

Po krótkim przywitaniu wyruszyliśmy w kierunku Wołczkowa. W Dobrej odbiliśmy na Buk i przekroczyliśmy granicę przed Blankensee. Pogoda okazała się zdecydowanie mniej wiosenna niż wczorajsza. W powietrzu unosiła się lekka mgła, która w połączeniu z 2 stopniami "ciepła" działała bardzo wychładzająco. Po kilku kilometrach rozgrzaliśmy się trochę i zimno przestało tak dokuczać. Droga z Pampow do Grunhof to oczywiście bajka. Gładziutki asfaltowy szlak - czysta przyjemność. W Grunhof skręciliśmy na Glashutte.


Peleton w drodze do Glashutte, w tle wioska Pampow.

Kierowaliśmy się na północ ścieżką rowerową prowadzącą od Glashutte do rozjazdu Hintersee/Szczecin. W między czasie wyprzedził nas, sądząc po akcencie niemiecki, peleton szosowców. Jechali na oko coś w okolicach 30km/h. My z kolei trzymaliśmy tempo ok. 22-24 km/h. Dojeżdżając do rozjazdu jednogłośnie przegłosowaliśmy opcję ataku na Ueckermunde. W sumie był to dość szalony pomysł bo zapasy jedzenia i napojów były zaplanowane przez większość z nas na trasę zdecydowanie krótszą. Z nadzieją, że jakoś to będzie udaliśmy się dalej w kierunku północnym na Hintersee. Tam zauroczyła nas zabudowa, a zwłaszcza ten domek:


Stara zabudowa Hintersee kryta strzechą.

Tuż za Hintersee Robert poprowadził nas szlakiem rowerowym na Rieth, bo podobno jest tam ładny widok na Jezioro Nowowarpieńskie (po ichniejszemu Neuwarper See). Szlak okazał się leśnym duktem, który był dość wymagający dla moich bardzo wybrednych w kwestii nawierzchni gum 700x23 ;P. Dałem jednak jakoś radę i kilka (a może kilkanaście) kilometrów dzielnie się przez ten las przedzierałem. W końcu dojechaliśmy do punktu widokowego.


Ambona widokowa niedaleko Riethe.


Widok na Jezioro Nowowarpieńskie.

Po krótkim postoju i naładowaniu baterii czekoladą zaatakowaliśmy główny cel podróży mijając po drodze Warsin i Bellin. W końcu z radochą przywitaliśmy tabliczkę "Uckermunde". Odbiliśmy w kierunku zalewu i znaleźliśmy małą przystań nieopodal której rozciągała się krótka ueckermundzka plaża.


Plaża w Uckermunde.


Widok na port.

Skierowaliśmy się do centrum miasta a tam po kilku perypetiach znaleźliśmy knajpę z całkiem dobrym kebabem ale fatalnym wegetariańskim calzone (zmrożone na kość brokuły to nie jest ulubiony przysmak Roberta ;P). Po tej sycącej strawie pojechaliśmy w drogę powrotną chyba najszybszą trasą, tj. przez Eggesin, Ahlbeck, Hintersee, Dobieszczyn, Tanowo aż do Szczecina.


Niektórzy dziwnie okazują radość z powodu przekroczenia granicy ;)

Najbardziej dumny jestem ze swojej dziewczyny, która praktycznie bez żadnego przygotowania przejechała z nami całkiem duży dystans. Jak to Robert stwierdził: ma największe jaja z całej naszej ekipy ;P.


Gosia na swoim nowym rowerze.

Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego wyjazdu, tempo rekreacyjne fajnie zregenerowało nogi po wczorajszym szosowaniu. Najbardziej jednak doskwiera mi tyłek. Nogami bez większego wysiłku dojechałbym do 200 km, ale pod warunkiem, że siodełko można by było zmienić na wygodny fotel hehehehe.
Kategoria 100-200km


Dane wyjazdu:
94.58 km 0.00 km teren
03:45 h 25.22 km/h:
Maks. pr.:58.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1863 kcal
Rower:Cust-tec

Rekonesans na północ

Sobota, 19 marca 2011 · dodano: 19.03.2011 | Komentarze 2

Dzisiaj zapuściliśmy się z Robertem trochę dalej na północ. Spotkaliśmy się w Tanowie gdzie dojechałem od strony Głębokiego. Potem spokojnym tempem do Dobieszczyna i tuż za granicą odbiliśmy na Hintersee. Jak minęliśmy Hintersee uderzył w nas niezbyt silny ale wystarczająco irytujący wmordewind. Początkowo były plany aby dojechać do Eggessin ale gdy dotarliśmy do Ahlbeck godzina była już tak późna, że zdecydowaliśmy zawrócić. Zamiast jednak tłuc się z powrotem na Dobieszczyn odbiliśmy w na Glashutte, Grunhof, Pampow, Blankensee, Buk i Dobrą. Na koniec czekała na nas "wisienka" całej wycieczki - osowski podjazd hehe. O dziwo poszło mi całkiem nieźle, wspięłem się szybciej niż na świeżaka, pomimo przejechanych 80km. Dziwne...
Wypad naprawdę udany, całkiem dziarskie tempo.
Mocno dokuczała jednak temperatura, a raczej różnica: na początku wyjazdu termometr dobijał 10 stopni a na końcówce było ok. 2 stopni.
Kategoria 50-100km


Dane wyjazdu:
79.80 km 0.00 km teren
03:51 h 20.73 km/h:
Maks. pr.:51.60 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1223 kcal
Rower:Cust-tec

Prolog do "wielkiej pętli" #1

Niedziela, 13 marca 2011 · dodano: 13.03.2011 | Komentarze 6

Ze znajomymi z pracy wpadliśmy na pomysł, aby w kwietniu wybrać się na rajd dookoła zalewu :). Jako, że regularnie jeżdżę tylko ja i Robert (2befree) a reszta nierzadko nie kręciła od paru lat wpadliśmy na pomysł aby przeprowadzić kilka "treningów" w których mniej wytrenowana ekipa zaznajomi się ze specyfiką jazdy na dystansach oscylujących w granicach 100 kilometrów. Dzisiaj przeprowadziliśmy pierwszą sesję aby ekipa się trochę rozjeździła.
Wystartowaliśmy z Głębokiego gdzie dołączył do nas Robert i obraliśmy kierunek na północ na Plichowo. Za Plichowem skorzystaliśmy z nowopowstałej ścieżki rowerowej. Niestety jest ona jeszcze nieuprzątnięta z kopców piachu. Jadąc mniej więcej z prędkością 25 km/h wyrósł nagle przed moimi kołami kopiec wyjątkowo paskudnej wielkości. Klamki zaciśnięte ale z powodu szosowych gum i piasku na bruku ślizgałem się jak po lodzie. Koniec końców przednie koło wbiło się w piach jak nóż w masło zatrzymując się na wysokości piasty i wyhamowując rower. Niestety impet uderzenia był na tyle duży, że przeleciałem przez baranka i wylądowałem po drugiej stronie roweru na kopcu :). Wyglądało to pewnie bardzo efektownie ale na szczęście piach był miękki i nic mi się nie stało. Trochę się pośmialiśmy, wyczyściłem cytrynę i ruszyliśmy dalej na Tanowo.


Nasz skromny peleton tuż za Tanowem.

Kręciło się dość raźno a z powodu obecności "świeżaków" w grupie tempo trzymaliśmy rekreacyjne - nie powiem, przyjemnie się jechało bez języka zwisającego na kierownicy :D Pogadało się trochę, pośmiało i ani się obejrzeliśmy: dojechaliśmy do granicy.


Granica w Dobieszczynie.

Po przejechaniu kilkuset metrów tradycyjnie zawaliła mnie lawina sms-ów informująca o kosmicznych kosztach połączeń tudzież transmisji danych hehe. Uderzyliśmy na Glashutte dokąd zaprowadziła nas fenomenalna ścieżka rowerowa.


Ten szlak prowadzi podobno do samych Czech, ale nie wymieniliśmy złotówek na korony więc tym razem odpuściliśmy...

Potem dojechaliśmy do Grunhof. Odbiliśmy w lewo na Pampow a z Pampow do Blankensee. Z przyjemnością przywitaliśmy polskie słupki graniczne. Oczywiście była to znakomita okazja do strzelenia sobie fotki:


W końcu w domu :)

Dojechaliśmy do Dobrej gdzie odbiliśmy na Grzepnicę i Bartoszewo aby tam w przydrożnym zajeździe ustalić sprawy związane z finałową wyprawą. Po tej krótkiej przerwie ruszyliśmy do Szczecina. Jechało się bardzo przyjemnie, bez niepotrzebnej spiny. Kilometrów w nogach praktycznie nie czuję choć było ich blisko 80. Czas spędzony w doborowym towarzystwie więc z pewnością to powtórzymy.

I wiosna chyba na dobre przyszła bo widzałem pierwszego motyla hehe.
I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszy wpis.

Słońce, napie.....j!!
Kategoria 50-100km


Dane wyjazdu:
38.71 km 0.00 km teren
02:16 h 17.08 km/h:
Maks. pr.:49.80 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cust-tec

Wiosna?

Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 12.03.2011 | Komentarze 3

Ciepło dzisiaj było i pogodnie. W końcu wiosna??
Przejechaliśmy się z moją dziewczyną na Dobrą i Bartoszewo. Przetestowaliśmy przy okazji jej nowy rower: Kross Crow Steppen. Muszę powiedzieć, że to naprawdę fajny kompromis pomiędzy efektywnością kolarki a uniwersalnością MTB. Da się tym "pocisnąć" a jednocześnie wjedzie się nim na leśne dukty. Gdybym miał więcej kasy sam bym sobie taki kupił jako drugi.


A takie zdjęcie zrobiła mi moja lepsza połówka :P
Kategoria 0-50km


Dane wyjazdu:
30.97 km 0.00 km teren
01:09 h 26.93 km/h:
Maks. pr.:40.80 km/h
Temperatura:3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 601 kcal
Rower:Cust-tec

Po pracy

Wtorek, 8 marca 2011 · dodano: 08.03.2011 | Komentarze 2

Szczecin=>Bartoszewo=>Dobra=>Głębokie=>Szczecin

Dane wyjazdu:
37.78 km 0.00 km teren
01:28 h 25.76 km/h:
Maks. pr.:45.50 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 740 kcal
Rower:Cust-tec

Z dużej chmury mały deszcz

Poniedziałek, 7 marca 2011 · dodano: 07.03.2011 | Komentarze 0

Wielkie plany były, morale wysokie i pogoda pikna. Cytując Siarę z Kilera: "To co się stało, że się zesrało!?"
A no na początku już w okolicach głębokiego, gdy się trochę rozkręciłem, uświadomiłem sobie, że zapomniałem telefonu a za granice bez komórki się nie wypuszczę. Bo plan był ambitny - poszosować na niemieckich asfaltach. Wróciłem do domu, wziąłem telefon ale wtedy jakoś i ochota zmalała, i tyłek zaczął boleć (wychodzi oszczędzanie na jakości spodenek)... Wszystkie te jak i pomniejsze czynniki, których wymieniać nie będe, spowodowały zmianę pierwotnego planu na rekreacyjna rundę przez Wołczkowo, Dobrą, Bartoszewo a potem dotyranie się na podjeździe pod Osów i powrót do domu.
Ogólnie średniawka: zarówno kondycyjnie jak i biorąc pod uwagę subiektywną ocenę frajdy z jazdy. Rower za to chodzi jak zegarek, tylko czynnik ludzki zawiódł ;)

Dane wyjazdu:
20.75 km 0.00 km teren
00:47 h 26.49 km/h:
Maks. pr.:46.20 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 433 kcal
Rower:Cust-tec

Runda po pracy #1

Czwartek, 3 marca 2011 · dodano: 03.03.2011 | Komentarze 1

Planowałem uderzyć na niemiecką stronę i pokręcić chociaż 50 km ale nogi jakoś nie miały werwy i skończyło się na krótkiej trasie na Osów i z powrotem (tym razem podjezd od strony Głębokiego). Pogoda średnia, przyjemność z jazdy też. Gdzie ta wiosna...