Trening instant
Środa, 30 marca 2011
· Komentarze(3)
Kategoria 0-50km, Rundy treningowe
Instant bo krótki i intensywny. Zaraz po pracy udałem się do rowerowego aby obadać siodełka bo moje od dłuższego czasu po trzydziestym, czterdziestym kilometrze zamieniało się w łóżko fakira. Tak jak pisałem już we wcześniejszym wpisie: nogi dawały radę ale ból tyłka był nie do zniesienia. Pooglądałem kilka siodełek do 100zł. Żelowe fajne, miękkie ale z kolei też masakrycznie ciężkie... Po chwili namysły wybrałem finałową dwójkę. Wzięłem dwa z nich, przymocowałem w domu, przymierzyłem się do każdego i w końcu postawiłem na Velo Fascade. Raczej mało znane siodełko. Kształtem i ogólną formą przypomina słynne f'zi:k Arione. Jest dosyć twarde ale na dzisiejszym treningu tyłek szybko się przyzwyczaił i jechało się całkiem wygodnie, zdecydowanie lepiej niż na starym a jak wiadomo dupa i tak musi się jeszcze ułożyć do nowej "kanapy". Miłym akcentem była również cena (69zł) i waga (260g) co uważam za przyjemny wynik w tej klasie cenowej.
No dobra... ale przejdźmy do meritum. Pogoda dzisiaj była przyjemna, może bez słońca, ale za to przyzwoicie ciepło, bez większego wiatru. Wyjechałem z centrum w kierunku Głębokiego. Tam tradycyjnie na Pilchowo, potem prosto na Tanowo, przed Tanowem zjazd na Bartoszewo. W Bartoszewie pasł się przy płocie jakiejś posesji dzik, interesujący widok. Nic go nie wzruszało i chodził sobie beztrosko. Od Bartoszewa pojechałem na Dobrą a z Dobrej przez Wołczkowo z powrotem do Głębokiego i do centrum. Nogi podawały, siodło nie uwierało i jestem zadowolony z tempa jakie udało mi się utrzymać. Jednak te kilka lajtowych choć większych dystansowo wycieczek fajnie mnie rozkręciły.
No dobra... ale przejdźmy do meritum. Pogoda dzisiaj była przyjemna, może bez słońca, ale za to przyzwoicie ciepło, bez większego wiatru. Wyjechałem z centrum w kierunku Głębokiego. Tam tradycyjnie na Pilchowo, potem prosto na Tanowo, przed Tanowem zjazd na Bartoszewo. W Bartoszewie pasł się przy płocie jakiejś posesji dzik, interesujący widok. Nic go nie wzruszało i chodził sobie beztrosko. Od Bartoszewa pojechałem na Dobrą a z Dobrej przez Wołczkowo z powrotem do Głębokiego i do centrum. Nogi podawały, siodło nie uwierało i jestem zadowolony z tempa jakie udało mi się utrzymać. Jednak te kilka lajtowych choć większych dystansowo wycieczek fajnie mnie rozkręciły.