Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Adam aka maccacus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 37039.83 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 27.27 km/h i ciągle mi mało...
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

2017 button stats bikestats.pl



W poprzednich odcinkach:

2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maccacus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:765.29 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:08
Średnia prędkość:23.82 km/h
Maksymalna prędkość:64.80 km/h
Suma kalorii:15371 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:51.02 km i 2h 08m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
49.37 km 0.00 km teren
02:25 h 20.43 km/h:
Maks. pr.:44.70 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 783 kcal
Rower:

Prawie lato!

Poniedziałek, 30 maja 2011 · dodano: 30.05.2011 | Komentarze 4

Dzisiaj za oknem lato w pełni - słońce i 27 stopni :). Nie mogliśmy nieskorzystać i po pracy ruszyliśmy do za granicę pojeździć po niemieckiej stronie.
Wyruszyliśmy z centrum i przejechaliśmy przez Arkonkę. Potem w górę na Bezrzecze a po kilku kilometrach tuż za Wąwelnicą, w Dołujach, skręciliśmy w prawo na szosę wiodącą do przejścia granicznego w Lubieszynie.Na tym odcinku Gosia narzuciła zawodowe tempo 35-36km/h! Myślałem, że licznik mi się popsuł :)
Coś czuję, że częściej będe jeździł tamtędy na Niemcy bo tuż za granicą nasi sąsiedzi poprowadzili zajebistej jakości ścieżkę rowerową wzdłuż szosy, prowadzącą chyba aż do Locknitz. Kiedyś do najbliższej wioski za słupkami, czyli Bismark, trzeba było wieźć się ruchliwą drogą a teraz można spokojnie cisnąć elegancką asfaltową rowerową "autostradą". Gdy dojechaliśmy do wspomnianego Bismark skręciliśmy na północ i podobnej jakości ścieżkami zaczęliśmy kluczyć w kierunku Blankensee. Jazda tą trasą to czysta przyjemność. Po drodze spotkaliśmy grupkę młodych rowerzystów - jednemu z nich zepsuła się maszyna. Niestety nie byłem w stanie pomóc bo koledze puściło ogniwo od łańcucha a skuwacza ze sobą nie wożę. Ale chyba zacznę... ;P
Chwilę później byliśmy już w Blankensee skąd dojechaliśmy do granicy w Buku, następnie Dobra, Wołczkowo, Głębokie i znów byliśmy w domu.
Pod koniec trochę ćmiło mnie felerne lewe kolano (sporo krótkich podjazdów brałem dynamicznie, na stojąco) ale porozciągałem się odpowiednio i mam nadzieję, że to pomoże.


Zjazd do Redlicy i całkiem rozległa panorama na zachód



Tuż przed wyjazdem na drogę nr 10



Nie pamiętam już, ile razy byłem na rowerze po niemieckiej stronie, ale jakość ich ścieżek rowerowych chyba zawsze będzie mnie zachwycać



Na ścieżce do Blankensee



Małgosia na szczycie krótkiego podjazdu :)



Kierunek: wschód i jakieś 300 metrów do granicy
Kategoria 0-50km


Dane wyjazdu:
34.83 km 0.00 km teren
01:09 h 30.29 km/h:
Maks. pr.:44.50 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 812 kcal
Rower:Cust-tec

Trening #6 Krótko

Niedziela, 29 maja 2011 · dodano: 29.05.2011 | Komentarze 0

Niestety dzisiaj znów krótko. Wczoraj impreza, dzisiaj lekki ból głowy i napięte plany na niedziele, ale udało mi się urwać godzinę dla siebie. Połowę drogi okropny wiatr w twarz, 1/4 z wiatrem a 1/4 z bocznym.

Dane wyjazdu:
12.42 km 0.00 km teren
01:12 h 10.35 km/h:
Maks. pr.:27.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 93 kcal
Rower:Cust-tec

"Ale ma pan fajne oponyyy!"

Piątek, 27 maja 2011 · dodano: 27.05.2011 | Komentarze 0

Tak ocenił walory mojego sprzętu kilkuletni chłopczyk, uczestnik majowej Masy Krytycznej w Szczecinie :).
Muszę przyznać, że to była moja pierwsza masa w życiu. Wrażenia jak najbardziej pozytywne! Niesamowity klimat, który tworzą ciekawi ludzie wart jest ruszenia tyłka z domu aby uczestniczyć w tym, ważnym chyba dla każdego cyklisty, wydarzeniu.
Z rozmowy z bardziej doświadczonymi masowiczami wywnioskowałem, że dzisiejsza impreza jest chyba jedną z rekordowych pod względem liczebności. W "peletonie" byli i typowi niedzielni rowerzyści, i freeriderzy, amatorzy kolarstwa górskiego jak i szosowego, kurierzy, rodziny z dziećmi w fotelikach, kilkuletnie brzdące i prawdziwi seniorzy. Znalazła się nawet parka na rowerach poziomych :). Przy akompaniamencie stadionowych trąbek i gwizdków zamanifestowaliśmy obecność rowerów na ulicach Szczecina. Jedni kierowcy klnęli pod nosem gdy musieli stać w korkach spowodowanych naszym przejazdem ale niektórzy wysiadali, patrzyli na korowód, uśmiechali się. Jest światełko w tunelu :)
Gdy zbliżaliśmy się do Bramy Portowej złapał nas lekki deszcz, który szcześliwie nie przerodził się w ulewę, choć mało brakowało.
Po powrocie na Plac Lotników ustawiliśmy się do pamiątkowego zdjęcia i rozjechaliśmy każdy w swoją stronę. Wróciliśmy z Gosią z uśmiechami na twarzach i plakatem w ręku. Jeśli tylko czas pozwoli za miesiąc znów weźmiemy udział.


Punkt startu - Plac Lotników



Sporo było takich brzdąców w peletonie :)



Całe rondo dla nas :) - Plac Grunwaldzki



Były też i poziomki...



a dla kontrastu przedstawiciel całkowicie przeciwnej koncepcji ;)

P.S. Nie pamiętam kiedy miałem ostatni raz taką średnią! :D Ale zabawa przednia :)
Kategoria 0-50km


Dane wyjazdu:
34.80 km 0.00 km teren
01:11 h 29.41 km/h:
Maks. pr.:46.60 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 872 kcal
Rower:Cust-tec

Trening #5 Po krótkiej regeneracji

Środa, 25 maja 2011 · dodano: 25.05.2011 | Komentarze 5

Dzisiaj przed 17 wróciłem ze szkolenia i wolny wieczór postanowiłem wykorzystać na krótki test kolana. W poniedziałek w zasadzie nie bolało, tylko trochę czułem dyskomfort przy wstawaniu, wchodzeniu po schodach itp. We wtorek praktycznie śladu nie było po tej dolegliwości a dzisiaj ciężko mi było uwierzyć, że w niedzielę ledwo dałem radę dojechać. Od niedzieli rozciągałem mięśnie wg poradników o ITBS na youtubie. No nic... nie boli to trzeba lekko się sprawdzić. Przed wyjazdem krótki streching i w drogę. Przed właściwym kręceniem krótka rozgrzewka, reset licznika i "rura". Zaczęłem spokojnie od 26-28 km/h. Jechało się baaardzo dobrze. Dobierałem miękkie przełożenia aby nie obciążać nóg. Szybko się rozkręciłem i nad wyraz łatwo trzymało mi się tempo 30-33 km/h. Mimo to czułem, że jadę zachowawczo. Te pare dni odpoczynku bardzo pomogły też przemęczonym przez ostatni tydzień mięśniom, które nie mogły jakoś wrócić do formy po dosyć szarpanej 80-tce z Danielem.
Jechałem pełen obaw i na maksa wsłuchany w swój organizm. Na szczęście nic złego się nie stało (poza lekkim dyskomfortem poniżej rzepki, ale tym razem drugiego kolana).
Dojechałem do centrum, zastopowałem licznik i zrobiłem jeszcze 15 minut rozjazdu. Po powrocie do domu obowiązkowo rozciąganie.
Wszystko jak na razie jest ok.
Co więcej trochę pozmieniałem ustawienia roweru (pół centymetra niżej siodło, bloki w butach trochę cofnięte) i pedałowało się jakby wydajniej.
Zobaczymy co się będzie działo w najbliższych tygodniach jak znów zacznę kręcić dłuższe dystanse.

Dane wyjazdu:
56.29 km 0.00 km teren
02:54 h 19.41 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 791 kcal
Rower:Cust-tec

Wycieczka i kontuzja...

Niedziela, 22 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 1

Dzisiaj po wczorajszej solówce miał być spokojny, rekreacyjny rozjazd z Małgosią. Pojechaliśmy przez Bezrzecze do Lubieszyna a potem ścieżkami i wioskami do Blankensee, Dobrej, Bartoszewa i z powrotem do Szczecina.
Niestety pojawiła, a raczej nasiliła się u mnie sprawa z kolanem.
Od kilku tygodni czułem lekki dyskomfort, który pojawiał się bardzo rzadko w lewym kolanie, po zewnętrznej stronie gdy stawałem na pedały lub jechałem na twardych przełożeniach. Dyskomfort ten podczas wczorajszego treningu zamienił się już w znośny, ale wyraźny ból właśnie w czasie mocniejszego kręcenia. Przy wysokiej kadencji problem się nie pojawiał.
Pomyślałem, że pewnie jakieś przetrenowanie albo za ostro pojechałem. Dzisiejsza wycieczka miałabyć idealna, żeby się rozjechać i rekreacyjnie dać odpocząć nogom.
Niestety po 40tym kilometrze ból stał się nie do zniesienia. Człapałem 15km/h a podjazdy czy jazda na stojąco stały się niemożliwe do wykonania. Ostatnie 10 km pedałowałem praktycznie tylko prawą nogą.
Ból umiejscowiony jest po zewnętrznej stronie i w czasie nacisku na korbę (np. przy podjeździe) promieniuje na piszczel i udo :(.
Pogooglałem trochę i natrafiłem na relację Pawła Urbańczyka o jego problemach z ITBS czyli zespołem tarcia pasma biodrowo-piszczelowego. Objawy jakie opisuje jak ulał pasują do mojej dolegliwości.
Na razie zrobie przerwę aż ból ustąpi (boli przy wstaniu z krzesła, wchodzeniu po schodach, generalnie przy wyproście nogi pod obciążeniem) i zastosuje ćwiczenia rozciągające. Jeśli nie pomoże to pewnie czeka mnie wizyta o ortopedy. :/

Więcej o ITBS:
http://www.pawelurbanczyk.ethercom.pl/index.php/start/moje-autorskie-materiay-i-publikacje-dotyczce-tematow-treningowych/168-itbs-historia-choroby-czyli-o-bolu-po-zewntrznej-stronie-kolana-.html
Kategoria 50-100km


Dane wyjazdu:
90.43 km 0.00 km teren
03:13 h 28.11 km/h:
Maks. pr.:42.90 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1858 kcal
Rower:Cust-tec

Trening #4 90tka

Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 2

Jak to zwykle w weekend pojechałem trochę dalej niż zwykle. Pogoda świetna, ciepło i słonecznie. Wybrałem trasę do Ahlbeck i z powrotem.
Zanim wyjechałem ze Szczecina trochę czasu minęło: co chwila światła, korki... Potem ścieżką rowerową od Głębokiego aż do Tanowa. Zwłaszcza odcinek Głębokie-Pilchowo to niezbyt przyjemny kawałek - kostka polbrukowa plus 8 atmosfer w oponach to średnio komfortowe połączenie :). Lepsze jednak to niż stresowanie się na asfalcie gdy auta nierzadko wymijają na przysłowiową zapałkę.
Od Tanowa ładny asfalt aż do Dobieszczyna. Po drodzę minęłem co najmniej kilkunastu rowerzystów różnej maści: od sakwiarzy, przez niedzielnych turystów, amatorów XC na szosowcach kończąc. Na granicy tradycyjnie krótki postój na sms i dodatkowo regulację baranka. Śruby były za słabo dokręcone i kierownica obsunęła się w dół. Po szybkim serwisowaniu ruszyłem dalej już po niemieckiej stronie do rozjazdu Glashutte/Hintersee.


Szosa kawałek za granicą, tuż przed wspomnianym wyżej rozjazdem.


Na skrzyżowaniu odbiłem na Hintersee. Średnio mi się tam jechało, cały czas dokuczał raz słabszy raz mocniejszy boczny wiatr. Hintersee jak zwykle zaspane, żywej duszy nie uświadczysz. Z resztą 90% niemieckich wiosek sprawia wrażenie wyludnionych. Tylko zadbane ogródki i posesje upewniają, że jednak ktoś tam mieszka.


Wylot z Hintersee na Ahlbeck.


Do Ahlbeck dojechałem dosyć szybko ale ok. 4km przed celem baterie w moich nogach były na wykończeniu. Gdy tylko dojechałem do wioski zaraz zrobiłem postój i zjadłem trochę węglowodanów.


Postój w Ahlbeck


Kolorowy przystanek, chyba w Gegensee, czy jakoś tak :)


Po 15 minutach zabrałem się w drogę powrotną. Wiatr, choć boczny, był dosyć irytujący a nogi pomimo uzupełnienia kalorii jakoś nie chciały się rozbujać. Ogólnie jakoś wczoraj i dzisiaj ciężko mi się jeździło, czuje, że to nie ta dyspozycja, co jeszcze tydzień temu. Oby szybko to minęło.
Trasę powrotną zaplanowałem niemiecką stroną, przez Glashutte, Grunhof, Pampow i Blankensee. Przy małej zmarszczce przed Pampow postanowiłem mimo zmęczenia przycisnąć i zdobyć ostro ten podjazd co spowodowało, że na szczycie musiałem zrobić minutkę przerwy ;). Tuż za Blankensee minęłem kolarza na karbonie Colnago. Jechał do granicy, ale z racji tempa jakie trzymał (ok 23-24km/h) tylko go pozdrowiłem wyprzedzając. Kilkaset metrów później odwracam się do tyłu bo zdaje mi się, że słyszałem auto. Kolega siedzi mi na kole. Pociągnęłem go do Buku. Gdy skręciliśmy na Dobrą, zszedłem ze zmiany i trochę odpoczęłem. Tuż przed Centrum znów się zmieniliśmy. Po 2 km, zmęczony już solidnie znów zaczęłem wycofywać się na tył. Kolega niestety konkretnie pocisnął. 38km/h w tym dniu, po tylu kilometrach było za wysoką poprzeczką i się urwałem. Do Głębokiego już w sumie rozjazdowo, mniej więcej 26-30km/h. Potem przez Wojska Polskiego do Centrum i do domu... Uff... Nareszcie :)


Panorama Pampow.

Dane wyjazdu:
30.55 km 0.00 km teren
01:07 h 27.36 km/h:
Maks. pr.:64.80 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 718 kcal
Rower:Cust-tec

Trening #3 słabiutko...

Piątek, 20 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 0

Szkoda pisać. Generalnie dzisiaj na trening czasu nie było, ale po wczorajszym niewypale miałem od rana straszne ciśnienie. Niestety gdy tylko wyjechałem od razu poczułem, że rekordów dzisiaj nie będzie. Uda jak z betonu, kompletnie nie chciały się rozkręcić. Na rower miałem zaledwie godzinę, więc postanowiłem zaliczyć chociaż kilka mocniejszych akcentów więc wybrałem podjazd na Osów ulicą Chopina. Nie jest stromy ale z racji dziurawej drogi i długości przy odpowiednim tempie daje trochę w kość. Potem zjazd na Głębokie i tankowanie pałerejda. W Wołczkowie odbiłem na Bezrzecze aby po ok 3 km zawrócić z powrotem na Wołczkowo i Głębokie. Podjechałem pod Osów i Duńską wróciłem do centrum. Tam jeszcze krótki ale intensywny sprint (w połowie na pedałach) pod górę od ronda na Kołłątaja na Błonia i do domu.
Końcówki podjazdów starałem się brać szybko i ostro a same podjazdy mocniejszym tempem żeby nogi coś poczuły.
Trudno je było dzisiaj rozruszać, ciężkie były, co kilka chwil musiałem przerywać pedałowanie bo kompletnie nie chciały się rozbujać.

Dane wyjazdu:
17.95 km 0.00 km teren
00:53 h 20.32 km/h:
Maks. pr.:44.90 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 268 kcal
Rower:Cust-tec

To se pojechałem...

Czwartek, 19 maja 2011 · dodano: 19.05.2011 | Komentarze 2

Po pracy postanowiłem umówić się z Michałem na 18:00. W planach była krótka trasa do Dobrej i Bartoszewa. Postanowiliśmy ruszyć ulicą Chopina w kierunku Osowa.
Zaraz jak wyjechałem z domu na horyzoncie od zachodu nadciągała ogromna chmura, wyglądała dosyć niepokojąco ale pomyślałem sobie, że dzisiaj co chwila tak przelotnie kapie... pokapie i przejdzie.
Ruszyliśmy ul.Chopina pod górę. Jak byliśmy kilometr od Osowa wiatr zaczął mocno wiać i deszcz był tylko kwestią czasu. Tuż na początku zjazdu na Głębokie w ostatniej chwili wjechaliśmy pod wiatę. Tam też spędziliśmy kolejne 45 minut przy akompaniamencie grzmotów, wychładzającym deszczu i porywistym wietrze.
Z treningu nici... :( A tak się stęskniłem za rowerem.
W drodze powrotnej upieprzyłem rower dokumentnie a przed wyjazdem dokładnie go wypucowałem...
Jednym słowem fatalny wypad. Ale przynajmniej pogadaliśmy sobie z Michałem o Giro i planach przyszłych modernizacji naszych maszyn ;P.
Kategoria 0-50km


Dane wyjazdu:
81.67 km 0.00 km teren
02:48 h 29.17 km/h:
Maks. pr.:51.30 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1983 kcal
Rower:Cust-tec

Trening #2

Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 14.05.2011 | Komentarze 0

Dzisiaj bardziej objętościowa jazda.
Wczoraj co prawda wróciłem dopiero po 2 w nocy po małej imprezie i dzisiejszy trening stał pod małym znakiem zapytania, ale jak się obudziłem ok. 7 i stwierdziłem, że nie jest tak źle to zdecydowałem się pojechać.
Umówiłem się z Danielem na 10 na rondzie Szafera/Zawadzkiego. Mieliśmy pojechać jego trasą gdzieś na Bezrzecze, docelowo na Niemcy.
Pogoda bardzo przyjemna, słoneczna, pozytywnie mnie nastroiła. Wyjazd na Bezrzecze jest bardzo malowniczy i poza dziurami w drodze ma same plusy: piękne widoki, mało samochodów i sporo zjazdów. Drogą tą wyjechaliśmy tuż przed przejściem granicznym w Lubieszczynie. Tam kawałek główną szosą i jakiś kilometr za niemiecką granicę skręciliśmy w lewo w przyjemną asfaltówkę ze szczątkowym ruchem samochodów (trasa jak z Grunhof do Blankensee). I w sumie takimi ścieżkami kluczyliśmy gdzieś po okolicy to skręcając w lewo, to w prawo. Bardzo przypadły mi do gustu te tereny. Rozległe widoki na pola, jakieś niewielkie połacie lasów, rzepak i pagórkowaty teren tu i ówdzie urozmaicony gospodarstwami jest naprawdę pełen uroku. Dodatkowo aut prawie zero a asfalt pierwszej jakości - wymarzone tereny do uprawiania kolarstwa :)
Po kilku zmianach kierunku odbiliśmy jakoś ogólnie na północ i kluczyliśmy tymi ścieżkami wokół Bock, Blankensee. Potem wjechaliśmy już na znaną mi ścieżkę z Pampow do Grunhof a stamtąd szosą do Glashutte i potem na skrzyżowaniu na Szczecin.
Jak skręciliśmy przed granicą na Szczecin widzieliśmy dwóch kolarzy nadjeżdżających z kierunku hintersee, którzy też już szykowali się na ostatnią prostą do domu. Przy słupkach granicznych szybki postój na sms-a. W trakcie postoju wspomniana dwójka nas wyprzedziła. Okazało się, że to prawdopodobnie jacyś mastersi około 50tki. Nasz postój dał im 2-3 min wyprzedzenia co skłoniło nas do pościgu za "uciekinierami". Szybkie zmiany, na liczniku mimo dość nieprzyjmnego wiatru 33-36 km/h i po kilku minutach ich doszliśmy. Trochę pogadaliśmy i przez pare kilometrów do Tanowa jechaliśmy we czwórkę. Siły już jednak mnie opuszczały i coraz rzadziej dawałem zmiany. Tuż przed Tanowem jeden z "dziadków" wyskoczył przede mnie i rura a ja się sfrajerzyłem i zamiast nie dać mu się urwać jechałem jak ten cymbał dalej swoim tempem. Jak Daniel mnie pouczył i krzyknął aby łapać koło było już za późno żeby dojść.
Dzisiejsza trasę przejechałem praktycznie tylko na bidonach, bo przed wyjazdem zapomniałem kupić czekoladę i dopiero w sklepiku w Tanowie pożarłem świeżo zakupioną w mgnieniu oka.
Z Tanowa do Głębokiego to już powolne dogorywanko... W sumie Daniel mnie dociągnął a ja się wychyliłem może 2-3 razy na kilkaset metrów.
Z wypadu jestem bardzo zadowolony. Fajne, zmienne tempo. Chwilami wycieczkowo, chwilami dzida pod 40km/h. Średnia przy Głębokim wyniosła 31km/h co uważam za bardzo dobry wynik jak na mnie w tym dniu i w tych okolicznościach (całkiem wietrznie i pagórkowato) :)
Pękło 81,67 km.

Jutro przerwa a w poniedziałek tylne koło prawdopodobnie idzie do serwisu na sprawdzenie łożysk w piaście.

Energii dodawał:
&playnext=1&list=PL50D1C3427BB8E952

Dane wyjazdu:
35.01 km 0.00 km teren
01:10 h 30.01 km/h:
Maks. pr.:49.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 910 kcal
Rower:Cust-tec

Trening #1

Czwartek, 12 maja 2011 · dodano: 12.05.2011 | Komentarze 0

Dzisiaj krótko, bo w tym tygodniu kończę pracę o 17 więc zanim się zabiorę to trochę czasu mija. Wyjechałem przed 19 na standardową pętlę w tygodniu czyli Centrum, Głębokie, Wołczkowo, Dobra, Sławoszewo, Bartoszewo, Głębokie, Centrum.
Przy wyjeździe z Bartoszewa na szosę Tanowo-Szczecin minął mnie kolarz na stalowej szosce Colnago. Jechał nowowybudowaną ścieżką rowerową ale ja z racji małego ruchu na drodze wybrałem szosę. Doszedłem go i pozdrowiłem. Przed Tanowem kolega zjechał jednak też na asfalt i złapał mnie na światłach. Wymieniliśmy się komórkami i może w weekend skręcimy jakąś pętle do 100 km :). Krótki odcinek Pilchowo-Głębokie ostra dzida i szybkie zmiany a na pace okolice 40 km/h.
Po zjeździe na ścieżkę przy głębokim popedałowaliśmy w baaardzo rekreacyjnym tempie i przy skrzyżowaniu Wojska Polskiego i Szafera ja pojechałem do centrum a kolega odbił w prawo.
Wiatr dzisiaj całkiem mocny i bałem się, że złapie mnie deszcz bo od zachody idą "ciężkie" chmury. Mimo to całkiem dobrze się jechało ale chyba skrzypi mi prawy pedał lub blok.
Podobnie miałem z lewym pedałem/blokiem podczas wycieczki do Świdwina ale irytująca przypadłość sama ustąpiła. Prawy jest jednak bardziej upierdliwy... Posmaruje bloki kapką oleju, może pomoże.