Prawie lato!
Poniedziałek, 30 maja 2011
· Komentarze(4)
Kategoria 0-50km
Dzisiaj za oknem lato w pełni - słońce i 27 stopni :). Nie mogliśmy nieskorzystać i po pracy ruszyliśmy do za granicę pojeździć po niemieckiej stronie.
Wyruszyliśmy z centrum i przejechaliśmy przez Arkonkę. Potem w górę na Bezrzecze a po kilku kilometrach tuż za Wąwelnicą, w Dołujach, skręciliśmy w prawo na szosę wiodącą do przejścia granicznego w Lubieszynie.Na tym odcinku Gosia narzuciła zawodowe tempo 35-36km/h! Myślałem, że licznik mi się popsuł :)
Coś czuję, że częściej będe jeździł tamtędy na Niemcy bo tuż za granicą nasi sąsiedzi poprowadzili zajebistej jakości ścieżkę rowerową wzdłuż szosy, prowadzącą chyba aż do Locknitz. Kiedyś do najbliższej wioski za słupkami, czyli Bismark, trzeba było wieźć się ruchliwą drogą a teraz można spokojnie cisnąć elegancką asfaltową rowerową "autostradą". Gdy dojechaliśmy do wspomnianego Bismark skręciliśmy na północ i podobnej jakości ścieżkami zaczęliśmy kluczyć w kierunku Blankensee. Jazda tą trasą to czysta przyjemność. Po drodze spotkaliśmy grupkę młodych rowerzystów - jednemu z nich zepsuła się maszyna. Niestety nie byłem w stanie pomóc bo koledze puściło ogniwo od łańcucha a skuwacza ze sobą nie wożę. Ale chyba zacznę... ;P
Chwilę później byliśmy już w Blankensee skąd dojechaliśmy do granicy w Buku, następnie Dobra, Wołczkowo, Głębokie i znów byliśmy w domu.
Pod koniec trochę ćmiło mnie felerne lewe kolano (sporo krótkich podjazdów brałem dynamicznie, na stojąco) ale porozciągałem się odpowiednio i mam nadzieję, że to pomoże.

Zjazd do Redlicy i całkiem rozległa panorama na zachód

Tuż przed wyjazdem na drogę nr 10

Nie pamiętam już, ile razy byłem na rowerze po niemieckiej stronie, ale jakość ich ścieżek rowerowych chyba zawsze będzie mnie zachwycać

Na ścieżce do Blankensee

Małgosia na szczycie krótkiego podjazdu :)

Kierunek: wschód i jakieś 300 metrów do granicy
Wyruszyliśmy z centrum i przejechaliśmy przez Arkonkę. Potem w górę na Bezrzecze a po kilku kilometrach tuż za Wąwelnicą, w Dołujach, skręciliśmy w prawo na szosę wiodącą do przejścia granicznego w Lubieszynie.Na tym odcinku Gosia narzuciła zawodowe tempo 35-36km/h! Myślałem, że licznik mi się popsuł :)
Coś czuję, że częściej będe jeździł tamtędy na Niemcy bo tuż za granicą nasi sąsiedzi poprowadzili zajebistej jakości ścieżkę rowerową wzdłuż szosy, prowadzącą chyba aż do Locknitz. Kiedyś do najbliższej wioski za słupkami, czyli Bismark, trzeba było wieźć się ruchliwą drogą a teraz można spokojnie cisnąć elegancką asfaltową rowerową "autostradą". Gdy dojechaliśmy do wspomnianego Bismark skręciliśmy na północ i podobnej jakości ścieżkami zaczęliśmy kluczyć w kierunku Blankensee. Jazda tą trasą to czysta przyjemność. Po drodze spotkaliśmy grupkę młodych rowerzystów - jednemu z nich zepsuła się maszyna. Niestety nie byłem w stanie pomóc bo koledze puściło ogniwo od łańcucha a skuwacza ze sobą nie wożę. Ale chyba zacznę... ;P
Chwilę później byliśmy już w Blankensee skąd dojechaliśmy do granicy w Buku, następnie Dobra, Wołczkowo, Głębokie i znów byliśmy w domu.
Pod koniec trochę ćmiło mnie felerne lewe kolano (sporo krótkich podjazdów brałem dynamicznie, na stojąco) ale porozciągałem się odpowiednio i mam nadzieję, że to pomoże.

Zjazd do Redlicy i całkiem rozległa panorama na zachód

Tuż przed wyjazdem na drogę nr 10

Nie pamiętam już, ile razy byłem na rowerze po niemieckiej stronie, ale jakość ich ścieżek rowerowych chyba zawsze będzie mnie zachwycać

Na ścieżce do Blankensee

Małgosia na szczycie krótkiego podjazdu :)

Kierunek: wschód i jakieś 300 metrów do granicy