Trening #2

Sobota, 14 maja 2011 · Komentarze(0)
Dzisiaj bardziej objętościowa jazda.
Wczoraj co prawda wróciłem dopiero po 2 w nocy po małej imprezie i dzisiejszy trening stał pod małym znakiem zapytania, ale jak się obudziłem ok. 7 i stwierdziłem, że nie jest tak źle to zdecydowałem się pojechać.
Umówiłem się z Danielem na 10 na rondzie Szafera/Zawadzkiego. Mieliśmy pojechać jego trasą gdzieś na Bezrzecze, docelowo na Niemcy.
Pogoda bardzo przyjemna, słoneczna, pozytywnie mnie nastroiła. Wyjazd na Bezrzecze jest bardzo malowniczy i poza dziurami w drodze ma same plusy: piękne widoki, mało samochodów i sporo zjazdów. Drogą tą wyjechaliśmy tuż przed przejściem granicznym w Lubieszczynie. Tam kawałek główną szosą i jakiś kilometr za niemiecką granicę skręciliśmy w lewo w przyjemną asfaltówkę ze szczątkowym ruchem samochodów (trasa jak z Grunhof do Blankensee). I w sumie takimi ścieżkami kluczyliśmy gdzieś po okolicy to skręcając w lewo, to w prawo. Bardzo przypadły mi do gustu te tereny. Rozległe widoki na pola, jakieś niewielkie połacie lasów, rzepak i pagórkowaty teren tu i ówdzie urozmaicony gospodarstwami jest naprawdę pełen uroku. Dodatkowo aut prawie zero a asfalt pierwszej jakości - wymarzone tereny do uprawiania kolarstwa :)
Po kilku zmianach kierunku odbiliśmy jakoś ogólnie na północ i kluczyliśmy tymi ścieżkami wokół Bock, Blankensee. Potem wjechaliśmy już na znaną mi ścieżkę z Pampow do Grunhof a stamtąd szosą do Glashutte i potem na skrzyżowaniu na Szczecin.
Jak skręciliśmy przed granicą na Szczecin widzieliśmy dwóch kolarzy nadjeżdżających z kierunku hintersee, którzy też już szykowali się na ostatnią prostą do domu. Przy słupkach granicznych szybki postój na sms-a. W trakcie postoju wspomniana dwójka nas wyprzedziła. Okazało się, że to prawdopodobnie jacyś mastersi około 50tki. Nasz postój dał im 2-3 min wyprzedzenia co skłoniło nas do pościgu za "uciekinierami". Szybkie zmiany, na liczniku mimo dość nieprzyjmnego wiatru 33-36 km/h i po kilku minutach ich doszliśmy. Trochę pogadaliśmy i przez pare kilometrów do Tanowa jechaliśmy we czwórkę. Siły już jednak mnie opuszczały i coraz rzadziej dawałem zmiany. Tuż przed Tanowem jeden z "dziadków" wyskoczył przede mnie i rura a ja się sfrajerzyłem i zamiast nie dać mu się urwać jechałem jak ten cymbał dalej swoim tempem. Jak Daniel mnie pouczył i krzyknął aby łapać koło było już za późno żeby dojść.
Dzisiejsza trasę przejechałem praktycznie tylko na bidonach, bo przed wyjazdem zapomniałem kupić czekoladę i dopiero w sklepiku w Tanowie pożarłem świeżo zakupioną w mgnieniu oka.
Z Tanowa do Głębokiego to już powolne dogorywanko... W sumie Daniel mnie dociągnął a ja się wychyliłem może 2-3 razy na kilkaset metrów.
Z wypadu jestem bardzo zadowolony. Fajne, zmienne tempo. Chwilami wycieczkowo, chwilami dzida pod 40km/h. Średnia przy Głębokim wyniosła 31km/h co uważam za bardzo dobry wynik jak na mnie w tym dniu i w tych okolicznościach (całkiem wietrznie i pagórkowato) :)
Pękło 81,67 km.

Jutro przerwa a w poniedziałek tylne koło prawdopodobnie idzie do serwisu na sprawdzenie łożysk w piaście.

Energii dodawał:
&playnext=1&list=PL50D1C3427BB8E952

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa jacys

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]