Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Adam aka maccacus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 37039.83 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 27.27 km/h i ciągle mi mało...
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

2017 button stats bikestats.pl



W poprzednich odcinkach:

2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maccacus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2017

Dystans całkowity:713.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:22:32
Średnia prędkość:30.96 km/h
Suma podjazdów:1133 m
Maks. tętno maksymalne:186 (93 %)
Maks. tętno średnie:162 (81 %)
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:54.85 km i 1h 52m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
50.00 km 0.00 km teren
01:38 h 30.61 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trening #144 Ustawka z grupą

Środa, 27 września 2017 · dodano: 11.10.2017 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
34.10 km 0.00 km teren
01:18 h 26.23 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trening #143 Rozjazd z Kuba

Niedziela, 24 września 2017 · dodano: 11.10.2017 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
97.80 km 0.00 km teren
02:28 h 39.65 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg:162 ( 81%)
Podjazdy:568 m
Kalorie: kcal

I Choszczeński Klasyk Szosowy

Sobota, 23 września 2017 · dodano: 11.10.2017 | Komentarze 0

Ostatnia gonka w sezonie 2017. Wyścig organizowany przez zaprzyjażniony 2x3 Racing Team więc "przez pasjonatów dla pasjonatów". Zapowiadało to dobry poziom sportowy i prawdziwą kolarską ucztę a to wszystko rzut beretem od Szczecina.
W sobotni poranek zapakowałem się więc w auto i samotnie ruszyłem do Choszczna. Całą drogę było sucho, chociaż pochmurnie. Dopiero na rogatkach Choszczna zaczęło kropić i tak kropiło już najbliższe 2h. W zasadzie było mi to tak bardzo wszystko jedno - w tym sezonie wszystkie starty wspólne odbywały się w warunkach deszczowych przy niskich temperaturach. 

Pakiet startowy skromny ale nie po pakiet tu przyjechaliśmy a niskie wpisowe w pełni go rekompensowało. Start odbył się planowo chociaż początkowy odcinek trasy został zmieniony ponieważ orgowie podczas objazdu przedstartowego zauważyli plamę oleju na długości ok. 2 km. Miło, super, że tak zadbali o bezpieczeństwo uczestników. 

O godzinie 11:00 ruszył start honorowy. Auto dyrektora wyścigu wyprowadziło peleton z Choszczna po czym nastąpił start ostry. Czołówka od razu zaciągnęła i po kilku szarpnięciach uformowała się grupa zasadnicza. Z niej, po zaledwie kilku kilometrach, oderwała się 5 osobowa ucieczka, która szybko zaczęła zyskiwać kolejne sekundy przewagi. Ja spokojnie obserwowałem sytuację i starałem się trzymać w bliżej czuba i oceniałem dyspozycję. Nie było źle, z każdą minutą czułem się coraz lepiej to też gdy dojechaliśmy do Recza i pierwszej premii górskiej postanowiłem się trzymać w czołówce. Po skręcie na podjazd poszło mocniejsze tempo i zasadniczą część podjazdu pojechałem w grupie pierwszych kilkunastu zawodników. Dopiero na wypłaszczeniu, gdy tempo się trochę poluzowało kilku z czołówki znów szarpnęło i rozerwało pociąg. Ja i kilku kolarzy rzuciliśmy się w pogoń za atakującymi ale wywaliło mi kontrolki więc siadłem na koło zawodnika 2x3, chwilę odetchnąłem, zmieniłem go i równym mocnym tempem kontrolowaliśmy kilkunastometrowy odjazd. Po kilku sekundach dojechał nas czub peletonu, który naciągnął się na premii i daliśmy popracować innym. Chwilę później harcownicy zostali dogonienie i znów ławą cięliśmy kolejne kilometry. Co jakiś czas ktoś próbował ataków ale grupa już nikogo nie puszczała i wszystkich trzymała na krótkiej smyczy a wszelkie akcje było szybko kasowane. Mi także zapalił się tryb ucieczki wiec spróbowałem swoich sił markując odjazd bardziej dla podbicia tempa zasypiającej grupy niż z faktycznym zamiarem urwania się. Zabrał się za mną Marcin ale po kilkuset metrach peleton złapał nas bez większego trudu. Dalszą część wyścgi przejechałem w okolicach czuba. Na drugiej rundzie przy drugiej premii górskiej znowu postanowiłem być w ścisłej czołówce. Znów na wypłaszczeniu się porwało, znów skoczyłem ale tym razem nogi dostały o wiele bardziej i z niemałym trudem udało mi się złapać po tej akcji do wyprzedzającego mnie peletonu. Po chwili dorwały mnie skurcze a grupa w tym czasie zaczęła rozkręcać. Bolało, bolało, bolało ale jakos się przemogłem i utrzymałem mocne tempo. Ostatnie 30 kilometrów to już oszczędzanie sił aby znów nie złapały skurcze. Ostatnie kilkanaście kilometrów przedzierałem się sukcesywnie do przodu z myślą o finiszu. Najłatwiej było bokami choć było to ryzykowne ze względu na stojące na poboczu auta i ogólnie ryzyko wypchnięcia przez peleton. No i tak też się stało. W pewnym momencie zrobiło się bardzo ciasno, grupa zaczęła się rozchodzić na boki i zabrakło dla mnie asfaltu. Miałem do wyboru walczyć na łokcie i ryzykować wywrotkę sporej części peletonu albo dać się wyrzucić na trawiaste pobocze. Wybrałem to drugie. Gdy koła złapały trawę szaleńczo walczyłem o równowagę i delikatnie wyhamowywałem. Wyprzedziło mnie kilkudziesięciu zawodników i na asfalt wskoczyłem z powrotem na tyłach grupy. Cała praca o wywalczenie pozycji poszła w piz.... Do metu już niedaleko i wiedziałem, że nie dam rady dopchać się już na pierwsze pozycje. Wywalczyłem ile się dało i w sumie to nawet specjalnie nie zafiniszowałem bo meta była na tyle słabo oznaczona, że zauważyłem ją dopiero kilkanaście metrów przede mną.

Ostatecznie finiszowałem na 34 miejscu OPEN i 8 w kategorii.
Wynik nie powala ale wiem, że pod nogą było, sprinty lubię więc gdyby nie te pechowe pobocze mogłem powalczyć o być może nawet pierwszą 15-stkę OPEN. Cały wyścig znakomicie dawałem sobie radę w peletonie, kontrolowałem tempo i nawet trochę pojeździłem z przodu. Premia górska przejechana w czubie co potwierdza moje tegoroczne odczucia, że dobrze się czuje na naszych hopkach i odpowiadają mi takie podjazdy. Krótko mówiąc zabrakło trochę szczęścia. Zaostrzyło to jednak mój apetyt na przyszłoroczne starty :)




Kategoria Wyścigi


Dane wyjazdu:
29.60 km 0.00 km teren
01:24 h 21.14 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trening #142 Lekko po żelki przed sb

Czwartek, 21 września 2017 · dodano: 25.09.2017 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
54.20 km 0.00 km teren
01:47 h 30.39 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:186 ( 93%)
HR avg:144 ( 72%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trening #141 6xS4 1'

Wtorek, 19 września 2017 · dodano: 25.09.2017 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
57.00 km 0.00 km teren
01:47 h 31.96 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:183 ( 91%)
HR avg:151 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trening #140 Tempo + skoki

Sobota, 16 września 2017 · dodano: 25.09.2017 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
41.30 km 0.00 km teren
01:32 h 26.93 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:179 ( 89%)
HR avg:142 ( 71%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trening #139 Podjazdy

Czwartek, 14 września 2017 · dodano: 25.09.2017 | Komentarze 0

Miodowa 8x
Kategoria 0-50km


Dane wyjazdu:
35.00 km 0.00 km teren
01:26 h 24.42 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:163 ( 81%)
HR avg:134 ( 67%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trening #138 Lekko romet

Środa, 13 września 2017 · dodano: 25.09.2017 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
120.40 km 0.00 km teren
03:07 h 38.63 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:565 m
Kalorie: kcal

Skoda Bike Challenge Poznań 2017

Niedziela, 10 września 2017 · dodano: 25.09.2017 | Komentarze 0

Do Poznania przyjechaliśmy na dzień przed startem. Odebrałem wieczorem pakiet startowy i spędziłem czas na przygotowywaniu się do niedzielnego startu co chwila nerwowo sprawdzając prognozy pogody...

Niedzielny poranek przywitał nas słabą pogodą, było pochmurno, siąpiła mżawka a temperatura nieśmiało próbowała dobić do 15 stopni. Z apartamentu wyjechałem około 10:30 i udałem się w ustalone miejsce aby spotkać się z Jarkiem, Romkiem oraz kolegą Piotrem z Poznania. Niestety w natłoku ludzi nie udało nam się złapać za pierwszym razem, dopiero potem gdzieś przypadkiem na siebie na trafiliśmy krążąc wokół Malty niedaleko miasteczka zawodów. Zrobiliśmy krótką rozgrzewkę i po 11 podjechaliśmy w rejon sektorów startowych aby zgodnie z wcześniej ogłoszonym przez orga harmonogramem zacząć je zapełniać (start miał być o 12:00). Nieco się zdziwiliśmy poniewaź dystans 50km, który miał startować o 10:00 cały czas grzał się na lini startu. Informacji ze strony organizatora nie było praktycznie żadnych. Pocztą pantoflową rozniosła się plotka, potem potwierdzona, że warunki pogodowe słabe i policja nie puściła jeszcze 50tki bo sprawdzają przejezdność trasy wyścigu. Tak czy inaczej opóźnienie naszego startu będzie co najmniej godzinne więc niewiele się zastanawiając udajemy się do pobliskiej galerii handlowej aby przeczekać w suchym i ciepłym sącząc kawę. Po 40 minutach postanawiamy znów wybrać się na linie startu aby sprawdzić aktualny stan opóźnienia. Ludzie zaczęli się już pakować w sektory więc i my zajmujemy miejsce. Morale jednak z każdą minutą słabnie i w rozmowach nastawiamy się na "przejechanie" a nie ściganie. Deszcz wciąż pada, my stoimy i mokniemy, zaczyna mnie męczyć wychłodzenie a spiker wciąż informuje o przedłużającym się starcie.

W końcu po 1,5h opóźnienia o 13:30 ruszamy na trasę. Ze względu na słabe morale startowałem z końca sektora B. I to był błąd. Po ruszeniu od razu włączyła się procedura wyścigowa i zacząłem jak szalony wyprzedzać kolejnych zawodników. Czoło mojego sektora w momencie startu miało nade mną ponad 40 sekund przewagi. Po 15 kilometrach wściekłej pogoni udało mi się złapać złapać z nimi kontakt wzrokowy i zmniejszyć stratę do 8 sekund ale... nie było chętnych do pomocy a sam już nie miałem z czego dogonić, dystans znów zaczał się oddalać pomimo jazdy w czerwonej strefie i odpuściłem. Pojechałem swoje i poczekałem aż dojdzie mnie jakaś grupka. Kolejne kilometry upływały nam na łapaniu ludzi po trasie i montowaniu własnego peletoniku. Na chyba 40-stym kilometrze zauważyliśmy na horyzoncie większą grupę. Za wszelką cenę chcieliśmy ich złapać więc podkręciliśmy tempo. Po kilku kilometrach ciężkiej pracy udało nam się do nich dojść. Potem na hopce poszła poprawka i znowu selekcja. I tak było przez kolejne kilkadziesiąt kilometrów. Z racji opóźnienia startu czułem się dość głodny i ratowałem się co chwila żelami aby podnieść poziom cukru. Ostatnia prosta do Poznania, która wlokła się bardzo długo to już walka o zajęcie jak najlepszej pozycji przed finiszem. Sukcesywnie przesuwałem się do przodu i po minięciu rogatek miasta byłem w czubie na -nastej pozycji. Kontrolowałem spokojnie rozwój wydarzeń. Kilka km przed metą poszedł atak trzech zawodników. Nie wiele się zastanawiając postanowiłem skoczyć za nimi, dojechałem, poprawiłem, za mną jeszcze 3 i tak w siódemke uciekaliśmy jakiś kilometr ale grupa nas nie puściła i gdy przewaga zmalała do kilku sekund ucieczka odpuściła. Pozwoliliśmy się znów złapać ale próbowałem utrzymać wysoką pozycję i nie dać się zepchnąć na ogony. Na podjeździe z rezerwą ogarniam dość mocne tempo i po ostatnim zakręcie przed metą wylatuje po lewej. Finiszuje w czole 100-osobowego peletonu. 

Ogólnie super impreza jeśli chodzi o poziom sportowy. Pomimo fatalnej pogody i śliskich dróg nie było zbyt wiele kraks jak na tak masowy wyścig (1500 zawodników na dystansie 120km). Udało się dojechać cało do mety, na trasie czułem się względnie mocny, zwłaszcza na podjazdach. Z finiszu też jestem zadowolony bo udało się wyprzedzić kilku zawodników. Kolejne cenne doświadczenia zdobyte.

OPEN 302, kat 104
Kategoria 100-200km, Wyścigi


Dane wyjazdu:
38.00 km 0.00 km teren
01:44 h 21.92 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trening #137 Romet, lekko po żelki do Deca

Czwartek, 7 września 2017 · dodano: 25.09.2017 | Komentarze 0