Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Adam aka maccacus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 37039.83 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 27.27 km/h i ciągle mi mało...
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

2017 button stats bikestats.pl



W poprzednich odcinkach:

2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maccacus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:665.37 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:23:47
Średnia prędkość:27.98 km/h
Maksymalna prędkość:66.10 km/h
Maks. tętno maksymalne:192 (97 %)
Maks. tętno średnie:162 (82 %)
Suma kalorii:15253 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:55.45 km i 1h 58m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
78.62 km 0.00 km teren
02:24 h 32.76 km/h:
Maks. pr.:45.80 km/h
Temperatura:13.0
HR max:177 ( 89%)
HR avg:156 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1899 kcal
Rower:Cust-tec

5000km! Gdzie moje nogi?

Środa, 31 sierpnia 2011 · dodano: 31.08.2011 | Komentarze 9

Tak, dzisiaj pękło jubileuszowe 5 tysięcy kilometrów przejechanych w tym sezonie. Dla wielu to pewnie nic wielkiego, ale dawno temu gdy nie miałem jeszcze szosy, czyli łaaaadnych parę lat temu, największy dystans jaki pokonałem w ciągu roku to było niecałe tysiąc kilometrów. Więc różnica spora :)
Życzę sobie kolejnych 5 tysięcy bez poważnych kraks ale z konkretnym progresem :D

A teraz odnośnie dzisiejszego treningu. Wysłałem jak zwykle w środę zapytanie do znajomych szosowców ale zgłosił się tylko Daniel. Eryk też dziś jechał ale później niż my i w końcu się nie spotkaliśmy.
Pogoda nie rozpieszczała ale na samym początku nie było najgorzej. Przelotne opady były na tyle przelotne, ze zdecydowaliśmy się pojechać. Okazało się, że później będzie dużo gorzej. Ruszyliśmy w sumie od razu ostro. Tempo nie schodziło poniżej trzech dych. Pojechaliśmy na Blankensee i potem zygzakami aż do Hintersee. Do Hintersee czyli przez jakieś 40 km jechało mi się w porządku choć czułem, że noga dziś nie podaje a tempo idzie konkret. Zmiany pikne i dobrze się z Danielem uzupełnialiśmy. Niestety z każdym kilometrem coraz mocniej odzywały się lędźwie wymęczone ostatnio w pracy i przy mocniejszych zaciągach oprócz betonowatości nóg dochodził intensywny ból w tej części pleców. Okropność. Ale jechać trzeba. Tempo rzadko schodziło poniżej 35km/h częściej wędrując pod 40stkę. Mocno.
Po nawrotce mnie odcina... 31-32 km/h to rozsądne optimum jakie jestem w stanie ciągnąć. Wkurzam się, bo Daniel ma dziś "swój dzień" i niestety moje zmiany go spowalniają. Dodatkowo zaczyna napierd.... deszcz, robi się potwornie zimno a rower skrzypi jak stara ukraina. W końcu odpuszczam i wiozę się na kole bo nie chce koledze średniej psuć :D Chłopak zaciąga sztywne 35 i czy to górka czy nie górka trzyma jak tempomat. Kryzys się pogłębia ale na kole puls się normuje i trochę odpoczywam. Ryj cały w błocie. Potem kilka razy jeszcze wychodzę ale raczej "podtrzymuję" średnią, niż ją buduję. A że Daniel się dziś napalił na AVS 33 więc nie chce mu sprawić zawodu :). Za Bukiem trochę się odbijam od dna i znów jestem w stanie dać zmiany w okolicach 35. Tak dojeżdżamy do Wołczkowa gdzie odbijamy na Bezrzecze. Jest już prawie całkiem ciemno :(. Niedługo potem żegnamy się i rozjeżdżamy do domów.
Jak dobrze, że już w domu... Bardzo mocny i wymagający trening. A Daniel wyrósł już z poziomu koksiątka i stał się pełnoprawnym Koxem. Żałuję, że Roman ostatnim wypadem obudził w nim lwa i straciłem kompana do jazdy :D:D Czułem się z nim dzisiaj jak kiedyś na treningu z Woberem. Doświadczyłem ciemnej strony mocy...
A jak mój kumpel, laik, znów powie, że kolarstwo szosowe to sport dla delikatnych chłopców w obcisłych trykocikach to cytując Kazika: zakur....ię z laczka i poprawię z kopyta!

Dzięki kolego za niezłą szkołę i wybacz moją niedyspozycję :)
Do następnego!

HZ: 7%
FZ: 53%
PZ: 40%

Dane wyjazdu:
42.16 km 0.00 km teren
01:33 h 27.20 km/h:
Maks. pr.:53.20 km/h
Temperatura:14.0
HR max:190 ( 96%)
HR avg:142 ( 72%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1169 kcal
Rower:Cust-tec

Trening #31 Podjazdy

Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 · dodano: 29.08.2011 | Komentarze 2

Mówiłem, że dziś nie pojadę ale wyrósł mi tak wielki wyrzut na sumieniu.... No i już po paru minutach byłem na rowerze. Dzisiaj z racji niezbyt sprzyjającej aury pojechałem poćwiczyć podjazdy.
Najpierw rozgrzewkowa pętla z Głębokiego na Dobrą, Grzepnicę, Bartoszewo i znów Głębokie. Po drodze mijam jakiegoś kolarza, pozdrawiam i wyprzedzam ale niestety kolega się za mną nie łapie. I tak kręce sobie sam w tym zimnym wietrze w tlenie.
Potem dwa razy Osów. Pierwszy lekko na pulsie 165-175, wykończenie sprintem z blatu już na małej ściance na Miodowej.
Zjazd dokręcany ale nie za mocno.
Drugi raz koronkę niżej, mocniej, dynamiczniej 175-185, końcówka znów z blatu i dolnego chwytu dochodząc do 190hr.
Potem lekko dokręcany zjazd i do domciu spokojnym rozjazdowym tempem 110-135.

Samopoczucie średnie ale ciesze sie, ze zmusiłem sie do wyjścia. Dobrze, że wzięłem kurtkę bo bym konkretnie wymarzł. W sumie nogawki też by się dziś przydały.
Czuć jesień w powietrzu :/

HZ: 32%
FZ: 43%
PZ: 20%

TdF 2011 w pigułce, gest Voeckler'a w 58 sekundzie najbardziej mi zapadł w pamięć z całego touru ;)


Dane wyjazdu:
31.94 km 0.00 km teren
01:24 h 22.81 km/h:
Maks. pr.:41.10 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cust-tec

Torowcy na Wałach

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 29.08.2011 | Komentarze 1

Dzisiaj z rana wybrałem się pooglądać Kryterium Szosowe na Wałach Chrobrego połączone z wyścigami torowców.
Szkoda, że trasa taka fatalna (duża część pętli, jeśli nie większość to bruki) bo może bym się skusił dla samego doświadczenia, bo o dobrych wynikach na razię mogę zapomnieć ;) Jednak jak to Trener powiedział: szkoda zdrowia i sprzętu na takie ściganie.
Pooglądałem eliminacje i ćwierćfinały torowców. Muszę powiedzieć, że zrobili na mnie wrażenie. Wielkie chłopy, konkretnie przypakowani, gdybym zobaczył takiego bez roweru w życiu bym nie pomyślał, że to kolarze. No ale jednak charakterystyka kolarstwa torowego różni się diametralnie od typowych wyścigów szosowych... Podobną różnicę w budowie ciała można zaobserwować wśród biegaczy: sprinterów i długodystansowców.
A dzisiaj po pracy zajechałem do Coolbike'a kupić potówkę pod kask. Chłopaki wiedzą jak na ostatnim treningu narzekałem gdy pot zalewał mi okulary, mam nadzieję, że czapeczka pomoże :)

Pogoda fatalna więc dzisiaj znów chyba zmuszony będę siedzieć w domu. Ale za to obejrze sobie czasówkę na Vuelcie.


Tak szybko zapieprzali, ze mi aparat w komórce zakrzywiał czasoprzestrzeń :D


Tomas Babek rozgrzewa się na rolkach
Kategoria 0-50km


Dane wyjazdu:
83.46 km 0.00 km teren
02:34 h 32.52 km/h:
Maks. pr.:50.80 km/h
Temperatura:25.0
HR max:192 ( 97%)
HR avg:157 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2102 kcal
Rower:Cust-tec

Trening #30 Nie ma opierd...... się!

Środa, 24 sierpnia 2011 · dodano: 24.08.2011 | Komentarze 6

Po pracy migiem do domu, obiad w 5 minut, przebieranko i już byłem w drodzę na Głębokie. Miało być dzisiaj 14 kół w peletonie, ale Krzysiek i jego dwaj kompani się wykruszyli więc ostatecznie pojechaliśmy w czwórkę, tj: Daniel, Romek i Eryk.
Wyruszyliśmy tuż po 17 i udaliśmy się na pętle na Niemcy. Zaliczyliśmy Bismark, Grambow, Locknitz, Rothemkempenow, Glashutte, Dobieszczyn, Tanowo, Pilchowo i w końcu Głębokie. Tempo było dobre, chwilami bardzo mocne, nikt się nie opieprzał i wszyscy równo pracowali. Na hopkach mocno, nawet trochę szarpania było. W Glashutte wyszedłem któryś tam raz na zmianę i zamiast 2 kilometry dopingowany przez chłopaków ciągnęłem ponad dwa razy dłużej i to w tempie dużo wyższym niż zakładałem ostatecznie rozkręcając się do blisko 40 km/h (a miałem już kilka mocnych akcji w nogach tego dnia, sporo zafundowanych przez Wobera :P). Uda piekły i puchły ale cisnęłem ile się da, tętno w ostatniej minucie osiągnęło wartość 192 i wtedy pojawiła się na horyzoncie lekka hopka. Odpuściłem już bo do domu jeszcze ponad 30 kilometrów i głupio by było się spalić na amen. Chciałem spokojnie zjechać na koło i odpocząc ale Roman zdopingował Daniela i poszedł mocny zaciąg. Ja wycieńczony, nogi z waty... Oj wiele wysiłku mnie kosztowało dojście tych kilku metrów do koła ostatniego z chłopaków. Ostro było, ale czułem ogromną satysfakcję, że nie dałem się urwać i zmusiłem się do heroicznego dla mnie wysiłku :)
Od Dobieszczyna już równe tempo chwilami mocniej chwilami lżej, generalnie tak, żeby utrzymać dobry rytm.


Trening bardzo udany, czuje w nogach, że było godnie. Współpraca dobrze się układała i jechało się przyjemnie, choć napewno nie lekko :)
Dzięki Panowie, było super, do następnego!


Na hopkach w okolicach Locknitz


Ave Wober ;D


Od lewej: Roman, Eryk i Daniel


Po treningu przy sklepiku na Głębokim

HZ: 7%
FZ: 53%
PZ: 40%

Dane wyjazdu:
74.91 km 0.00 km teren
02:36 h 28.81 km/h:
Maks. pr.:49.60 km/h
Temperatura:23.0
HR max:192 ( 97%)
HR avg:146 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1711 kcal
Rower:Cust-tec

Trening #29 Trio

Poniedziałek, 22 sierpnia 2011 · dodano: 22.08.2011 | Komentarze 3

Wczoraj wieczorem Eryk zaproponował wypad w poniedziałkowy wieczór. Dałem znać też pozostałym ale tylko Roman potwierdził obecność. Z powodów zawodowych organizator spóźnił się trochę i ostatecznie wyjechaliśmy dopiero po 18. Miał być jeszcze czwarty maruder ale tak nas gonił, że w końcu złapał kapcia i pojechaliśmy we trójkę. W sumie przez to "czekanie" zamiast pracować nad formą to się opierd..... przez godzinę rekreacyjnie machając korbami ;)
Od Blankensee już tempo lekko wzrosło i było kilka mocniejszych odcinków. Trochę się w Niemczech pogubiliśmy ale dość szybko znaleźliśmy właściwy szlak. Słońce już zaszło jak skręciliśmy przed Hintersee na Dobieszczyn. Momentalnie zaczęło się robić ciemno :/ Po rowach hasały dziki a nad głowami przelatywały sowy i kanie - niezły klimacik hehe. Cisnęliśmy jednak swoje i w tempie 33-35 km/h zbliżaliśmy się do Tanowa a potem Głębokiego. Jak dojechaliśmy do jeziora było już całkiem ciemno, szybkie pożegnanie i ustawiliśmy się na środę.
Zapowiada się fajna jazda w większym gronie więc może być ciekawie.

Ogólnie dobrze się dziś jechało, wiatr niewielki a potem prawie całkiem ucichł. Noga dobrze kręciła i puls w normie :)
Trzeba tylko będzie wydłużyć treningi i zacząć kręcić coś od 100km w górę, żeby przygotować się do maratonu w Łobzie i nie wylądować na końcu stawki :D
Dzięki Panowie za dzisiaj i do zobaczenia w środę!



Młode koxiątko uważnie słucha porad doświadczonego koxa...


HZ: 22%
FZ: 47%
PZ: 26%

HRmax na jakimś sprincie za Woberem, zakończonym oczywiście eksplozją ud :D

Dane wyjazdu:
52.68 km 0.00 km teren
02:23 h 22.10 km/h:
Maks. pr.:48.20 km/h
Temperatura:25.0
HR max:160 ( 81%)
HR avg:108 ( 54%)
Podjazdy: m
Kalorie: 768 kcal
Rower:Cust-tec

Wycieczka rozjazdowa :)

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 21.08.2011 | Komentarze 1

Po wczorajszym krótkim, ale intensywnym treningu z Danielem dzisiaj pojechałem z dziewczyną w odwiedziny do jej siostry na Osiedle Majowe a potem trochę pokręciliśmy się po mieście. W sumie przejechaliśmy Szczecin wzdłuż i wszerz i nakręciliśmy ponad 50 kilometrów :). Tempo całkiem niezłe choć przez światła i odcinki chodników pospadało, ale muszę powiedzieć, że Gosia dzielnie się trzymała na kole nawet jak zaciągałem do 30 i więcej. Widać u niej wyraźny progres w stosunku do pierwszych wycieczek z marca. A muszę nadmienić, że jej maszyna waży całe 5 kg więcej od mojej.
Na trasie zrobiłem sobie kilka mocniejszych akcentów na hopkach itp.
W drodze powrotnej zaczepiliśmy lodziarnie na Błoniach gdzie spotkaliśmy Roberta z jego Izą, niestety bez rowerów, ale z psem :) Wróciliśmy przez Arkonkę. Czuć trochę nogi po wczoraj, ale rozjazd dobrze im zrobił.

HZ: 51%
FZ: 6%
PZ: 0% :)


Dane wyjazdu:
72.21 km 0.00 km teren
02:22 h 30.51 km/h:
Maks. pr.:44.70 km/h
Temperatura:21.0
HR max:179 ( 90%)
HR avg:156 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1919 kcal
Rower:Cust-tec

Trening #28 Nie ma wiatru...

Sobota, 20 sierpnia 2011 · dodano: 20.08.2011 | Komentarze 6

W końcu pierwszy od kilku tygodni wolny weekend więc wysłałem wczoraj do kolegów od kółka esemesa z propozycją treningu w sobotni poranek. Romana nawet nie informowałem bo w sobotę ma maraton w Kołobrzegu, do którego się ostro przygotowywał (trzymam kciuki!), Krzyśkowi praca nie pozwalała, Daniel nic nie odpowiedział a Eryk, który nadal nie ma konta na Bikestats stwierdził, że tak wczesna pora mu nie leży i woli jeździć później, przeciskając się slalomem pomiędzy niedzielnymi turystami, którzy popołudniu za pewne ochoczo wyjadą na trasy :). Zrezygnowany pomyślałem, że trudno, sam sobie pokręce ale skoro jadę sam to sobie pośpie godzinkę dłużej kapkę...
Jednak rano budzi mnie telefon od Daniela, który dopiero przeczytał esa i zgadaliśmy się na 10. W umówionym miejscu kompan od razu podczepił się pod koło więc nie marnowaliśmy cennego czasu na jakieś słodkie gadki przed treningiem. :D Kolega założył nowy/stary strój, którego strasznie mu zazdroszczę - kompletny uniform imienny z przejechanego Imagis Tour, obecnie Bałtyk-Bieszczady Tour - więcej o tym hardkorowym maratonie tutaj.
Daniel - szacuneczek!

Pojechaliśmy na Dołuje a dalej na przejście w Lubieszynie i do Bismark. Wiatr paskudny, ciągle w twarz, wg. new.meteo.pl ponad 22 km/h. Mocno dawał się we znaki, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. W Bismark skręciliśmy na falbanki prowadzące do Blankensee, jednak tej drugiej wioski nie osiągnęliśmy i kluczyliśmy zygzakami aż do Grunhof. Wiatr cały czas raz z lewej, raz z prawej ale generalnie non stop w twarz. Dobra okazja do poćwiczenia rantów. Mimo to tempo chwilami nieźle się podkręcało.
Od Grunhoff poszło już mocniej i liczniki rzadko pokazywały poniżej 30 km/h a coraz częściej pojawiały się stabilne zaciągi pod 35km/h, chwilami więcej.
Dalej przed Hintersee skręcamy na Dobieszczyn. Początkowo myślałem, że pojedziemy sobie regeneracyjnie i z lekką pomocą (tym razem powiało w plecy) pokręcimy lajtowo aby spokojnie dojechać do Szczecina. Jednak na założeniach jak zwykle się skończyło a wszystko przez brak dyscypliny Daniela hahaha. Mi tak jak jemu noga zaczęła dobrze podawać więc Tanowo pojawiło się zaskakująco szybko. Nic dziwnego skoro przecinaliśmy asfalt z przelotową 37-40 km/h :)
W Tanowie średnia wyniosła na moim liczniku 31 a na Daniela 33 km/h, więc podejrzewam, że realna wartość mogła podejść pod 32, biorąc pod uwagę zaniżanie pomiarów przez mój komputerek. Dla mnie rewelacja jak na dzisiejsze warunki.
Tętno wysokie i dużo było jazdy w strefie mieszanej ale średnie całkiem w porządku - było zaniżane przez spokojne tętno podczas odpoczynku na kole. Czyli typowa charakterystyka dla jazdy na zmianach.
Od Tanowa rozjazd i pogaduchy. Na Głębokim jeszcze dostaliśmy nagrodę za solidny trening - hostessy z Nestea wręczyły nam po puszeczce zimnego napoju :)
Dzięki kolego za trening i do zobaczenia mam nadzieję w tygodniu!

HZ: 11%
FZ: 43%
PZ: 46%


Lanserski komplet z Imagisa - może kiedyś też taki zdobęde :)


Zimna, cytrynowa... pycha! Darmowa Nestea na Głębokim :D

Dane wyjazdu:
66.04 km 0.00 km teren
02:07 h 31.20 km/h:
Maks. pr.:46.80 km/h
Temperatura:21.0
HR max:172 ( 87%)
HR avg:156 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1742 kcal
Rower:Cust-tec

Trening #27 coś się rusza...

Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 · dodano: 15.08.2011 | Komentarze 2

...do przodu z moją kondycją. Pomimo całkiem konkretnego, rodzinnego melanżu zeszłej nocy urwałem dziś dla siebie 2 godzinki.
Celem była stabilna jazda w strefie aby znów przetestować jak się nogi i reszta mają. Pierwszym miłym zaskoczeniem był normalny puls - wartości były typowe dla moich wcześniejszych treningów. Nogi też dobrze podawały jakby się obudziły wczorajszą wycieczką. Trasa krótka bo z nowego mieszkania mam bliżej na swoją ulubioną pętlę i niestety urwało mi się z tego kółka kilka kilometrów:
Szczecin->Pilchowo->Tanowo->Dobieszczyn->Glashutte->Grunhoff->Mewegen->Blankensee->Buk->Dobra->Wołczkowo->Bezrzecze->Szczecin

Już na Bezrzeczu minął mnie z przeciwka rowerzysta, który okazał się być moją dziewczyną (zamroczony ostrym treningiem byłbym jej nie poznał gdyby mi nie pomachała! :D). Wyjechała mi na spotkanie więc pojechaliśmy jeszcze pokręcić się na mieście a ja zrobiłem sobie rozjazd (nie ujęty w statystykach).

Jestem zadowolony z dzisiejszego wypadu, bardzo dobrze się jechało, samopoczucie też ok no i udało się generalnie uniknąć przepalenia. Szkoda tylko, że po 50tym kilometrze wyraźnie czułem, że zaczyna mi odcinać prąd. Myślę jednak, że wraz z kolejnymi treningami problem zniknie i wszystko wróci do normy.

HZ: 3%
FZ: 73%
PZ: 25%

Dane wyjazdu:
71.39 km 0.00 km teren
03:15 h 21.97 km/h:
Maks. pr.:56.80 km/h
Temperatura:24.0
HR max:172 ( 87%)
HR avg:117 ( 59%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1637 kcal
Rower:Cust-tec

Na kebaba do Trzebieży czyli rwanie bloków :D

Niedziela, 14 sierpnia 2011 · dodano: 14.08.2011 | Komentarze 6

W końcu pogoda dopisała i razem z moją dziewczyną wykorzystaliśmy ten czas na od dawna planowaną wycieczkę do Trzebieży. W sumie w samą miejscowość przejeżdżaliśmy już kilka razy ale zawsze "przelotem". Tym razem chcieliśmy dojechać nad sam brzeg Zalewu Szczecińskiego i zobaczyć plażę. Udaliśmy się w kierunku Głębokiego a potem ścieżką rowerową do Tanowa. Tuż za Tanowem odbiliśmy na Tatynię a potem już prosto na północ. Po ok. 30 kilometrach dojechaliśmy do celu. Do plaży prowadzi niezbyt komfortowy odcinek ośmiokątnych betonowych płyt, które nieźle nami wytrzęsły. Potem krótko asfaltem i byliśmy na plaży i promenadzie. W sumie poczuliśmy się miło zaskoczeni bo spodziewaliśmy się dzikiej plaży a tam znaleźliśmy całkiem nieźle zagospodarowane kąpielisko i małą promenadę. W knajpce przy kąpielisku zamówiliśmy kebaba na tacy z frytkami - bardzo dobry! I w ludzkiej cenie. Posiedzieliśmy sobie trochę przy stoliku podziwiając widok na Zalew. A widoczność była dzisiaj dobra i bez problemu w oddali majaczył drugi brzeg i wzgórza na wyspach Wolin i Uznam. Nawet wodolot przeleciał w kierunku Świnoujścia. Po posiłku zabraliśmy się w drogę powrotną ale spontanicznie wybraliśmy jednak drogę przez Police na wprost do Szczecina. Nie był to zbyt trafny wybór bo nawierzchnia średnia a ruch spory ale przynajmniej nie było nudno (nienawidzę wracać tą samą trasą, którą przyjechałem). Tuż przed Policami wyprzedzał nas autobus. Bardzo chciałem sobie go złapać, przygotowałem się, zarzuciłem blat i tuż po tym jak zaczął mnie omijać poszła rura. Niestety po kilkunastyu metrach wyrwałem bloki z pedałów i cudem uniknąłem wywrotki szorując butami po asfalcie na stojaka i próbując wyhamować. A nie było to łatwe zadanie bo przy 50 km/h jechałem sobie na tych blokach jak na łyżwach :D. Obyło się na szczęście bez wywrotki i szlifów ale sytucja wyglądała bardzo poważnie. Będę musiał dokręcić mocniej sprężyne w pedałach bo coś mi się wydaje, że to zbyt słaba siła zapięcia spowodowała tą usterkę.
No i pierwszy raz podjechałem sobie po górkę przesącińską. Nie jest to jakiś mega wyczyn ale podjazd jest dość sztywny i dosyć długi. Jak dobierze się odpowiednie przełożenie to daje w kość. Gosia jechała dzielnie za mną po tych hopkach trzymając moją ucieczkę "na smyczy" aby w odpowiednim momencie mnie skasować ;P
Bardzo fajna wycieczka, dawno sobie tak lajtowo nie jeździłem.


Promenada w Trzebieży


Zakłady chemiczne w Policach


MiG-21 MF w Przesącinie - ech... jedne z piękniejszych maszyn projektu Mikojana i Guriewicza

HZ: 61%
FZ: 8%
PZ: 3%
Kategoria 50-100km


Dane wyjazdu:
16.11 km 0.00 km teren
00:34 h 28.43 km/h:
Maks. pr.:48.90 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cust-tec

Mydełko fa... sialalalala

Czwartek, 11 sierpnia 2011 · dodano: 11.08.2011 | Komentarze 2

Pogoda nie rozpieszcza ostatnio... Po środowym zmaganiu się z deszczem i wiatrem w drodze do pracy dzisiaj postanowiłem oszczędzić cytrynie męczarni i podwiozłem się autobusem. Po pracy nie zanotowałem poprawy pogody i znów skapitulowałem z treningiem. Szkoda mi sprzęt tyrać w takich warunkach. Wykorzystując dziurę w chmurach pojechałem szybko na myjnię umyć rower po wczorajszym + krótka pętelka po mieście.
Ech... gdzie to lato %$@#!$#&^!!!... :/

Ja chce słońca! Ja chce gór!
Kategoria 0-50km