Mówiłem, że dziś nie pojadę ale wyrósł mi tak wielki wyrzut na sumieniu.... No i już po paru minutach byłem na rowerze. Dzisiaj z racji niezbyt sprzyjającej aury pojechałem poćwiczyć podjazdy. Najpierw rozgrzewkowa pętla z Głębokiego na Dobrą, Grzepnicę, Bartoszewo i znów Głębokie. Po drodze mijam jakiegoś kolarza, pozdrawiam i wyprzedzam ale niestety kolega się za mną nie łapie. I tak kręce sobie sam w tym zimnym wietrze w tlenie. Potem dwa razy Osów. Pierwszy lekko na pulsie 165-175, wykończenie sprintem z blatu już na małej ściance na Miodowej. Zjazd dokręcany ale nie za mocno. Drugi raz koronkę niżej, mocniej, dynamiczniej 175-185, końcówka znów z blatu i dolnego chwytu dochodząc do 190hr. Potem lekko dokręcany zjazd i do domciu spokojnym rozjazdowym tempem 110-135.
Samopoczucie średnie ale ciesze sie, ze zmusiłem sie do wyjścia. Dobrze, że wzięłem kurtkę bo bym konkretnie wymarzł. W sumie nogawki też by się dziś przydały. Czuć jesień w powietrzu :/
HZ: 32% FZ: 43% PZ: 20%
TdF 2011 w pigułce, gest Voeckler'a w 58 sekundzie najbardziej mi zapadł w pamięć z całego touru ;)
Komentarze (2)
Zawsze jak nie chce Ci się iść na trening, przypomnij sobie to motto:
"Gdy przegrasz o jedną dziesiątą sekundy, o ułamek punktu, o przysłowiowy włos, przypomnij sobie te wszystkie dni, podczas których z lenistwa nie poszedłeś na trening"
Od kiedy je przeczytałem, jeszcze ani razu nie zostałem w domu z lenistwa hahah