Tak, dzisiaj pękło jubileuszowe 5 tysięcy kilometrów przejechanych w tym sezonie. Dla wielu to pewnie nic wielkiego, ale dawno temu gdy nie miałem jeszcze szosy, czyli łaaaadnych parę lat temu, największy dystans jaki pokonałem w ciągu roku to było niecałe tysiąc kilometrów. Więc różnica spora :) Życzę sobie kolejnych 5 tysięcy bez poważnych kraks ale z konkretnym progresem :D
A teraz odnośnie dzisiejszego treningu. Wysłałem jak zwykle w środę zapytanie do znajomych szosowców ale zgłosił się tylko Daniel. Eryk też dziś jechał ale później niż my i w końcu się nie spotkaliśmy. Pogoda nie rozpieszczała ale na samym początku nie było najgorzej. Przelotne opady były na tyle przelotne, ze zdecydowaliśmy się pojechać. Okazało się, że później będzie dużo gorzej. Ruszyliśmy w sumie od razu ostro. Tempo nie schodziło poniżej trzech dych. Pojechaliśmy na Blankensee i potem zygzakami aż do Hintersee. Do Hintersee czyli przez jakieś 40 km jechało mi się w porządku choć czułem, że noga dziś nie podaje a tempo idzie konkret. Zmiany pikne i dobrze się z Danielem uzupełnialiśmy. Niestety z każdym kilometrem coraz mocniej odzywały się lędźwie wymęczone ostatnio w pracy i przy mocniejszych zaciągach oprócz betonowatości nóg dochodził intensywny ból w tej części pleców. Okropność. Ale jechać trzeba. Tempo rzadko schodziło poniżej 35km/h częściej wędrując pod 40stkę. Mocno. Po nawrotce mnie odcina... 31-32 km/h to rozsądne optimum jakie jestem w stanie ciągnąć. Wkurzam się, bo Daniel ma dziś "swój dzień" i niestety moje zmiany go spowalniają. Dodatkowo zaczyna napierd.... deszcz, robi się potwornie zimno a rower skrzypi jak stara ukraina. W końcu odpuszczam i wiozę się na kole bo nie chce koledze średniej psuć :D Chłopak zaciąga sztywne 35 i czy to górka czy nie górka trzyma jak tempomat. Kryzys się pogłębia ale na kole puls się normuje i trochę odpoczywam. Ryj cały w błocie. Potem kilka razy jeszcze wychodzę ale raczej "podtrzymuję" średnią, niż ją buduję. A że Daniel się dziś napalił na AVS 33 więc nie chce mu sprawić zawodu :). Za Bukiem trochę się odbijam od dna i znów jestem w stanie dać zmiany w okolicach 35. Tak dojeżdżamy do Wołczkowa gdzie odbijamy na Bezrzecze. Jest już prawie całkiem ciemno :(. Niedługo potem żegnamy się i rozjeżdżamy do domów. Jak dobrze, że już w domu... Bardzo mocny i wymagający trening. A Daniel wyrósł już z poziomu koksiątka i stał się pełnoprawnym Koxem. Żałuję, że Roman ostatnim wypadem obudził w nim lwa i straciłem kompana do jazdy :D:D Czułem się z nim dzisiaj jak kiedyś na treningu z Woberem. Doświadczyłem ciemnej strony mocy... A jak mój kumpel, laik, znów powie, że kolarstwo szosowe to sport dla delikatnych chłopców w obcisłych trykocikach to cytując Kazika: zakur....ię z laczka i poprawię z kopyta!
Dzięki kolego za niezłą szkołę i wybacz moją niedyspozycję :) Do następnego!
HZ: 7% FZ: 53% PZ: 40%
Komentarze (9)
Ja w pierwszym w Kołobrzegu byłem czwarty. Niżej być nie możesz :)
Na holu haahahaha ale pudło będzie ;P A tak na serio to Łobez rozsądek każe mi traktować bardziej jako doświadczenie i szansę na zapoznanie się z tempem wyścigowym niż realną walkę o miejsca. To będzie mój pierwszy maraton w życiu :)
Adam nie przesadzaj i nie maż się ;) Dawałeś chłopie też porządne zmiany, no może nie miałeś swojego dnia, bo ja tak :). I jak to było - nie od razu Koxa zbudowano? Pogoda też robi swoje, mnie akurat podkręca! U mnie średnia wyszła powyżej 33, więc jak wyśrodkujemy to cel osiągnięty, no może oprócz dystansu bo 100 miała być. Trening dobry, ale zawsze może być lepiej. Pracuj nad formą i nie obijaj się z byle chmurki na niebie, pozdrawiam i do następnego :-)
Paweł będe mu musiał pokazać zdjęcie jakie mam w avatarze, a potem zaproponuje 200setkę hehehe... :) Romek bez jaj, dzisiaj go nie poznałem bo jechał jakby miał reaktor w nogach... Z resztą dostałem ku pokrzepieniu w smsie taki hymn hahahha:
Kiedy stary Koxu średnią zapowiada Młodym koxiątkom bać się nie wypada Czym prędzej na obiad EPO wpierd.....my A starszemu za nic się przecież nie damy! Noga młoda, w sprintach wyćwiczona Średnia będzie znowu mocno podkręcona!
szkoda że nie mogłem dołączyć, ale szoska wymaga jeszcze kilku zabiegów, jutro pierwsze testy, narazie sam pokręce co by się przyzwyczaić i obadać sprzęt, nie chcę wracać z buta zbyt długiego odcinka
pozdawiam i do zobaczenia na szosie :))
P.S. powiedz kumplowi żeby się z nami przejechał dwie stówki to po fakcie pogadamy kto jest delikatny chłopiec :D:D:D