Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:765.29 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:08
Średnia prędkość:23.82 km/h
Maksymalna prędkość:64.80 km/h
Suma kalorii:15371 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:51.02 km i 2h 08m
Więcej statystyk

Nowy mostek

Środa, 11 maja 2011 · Komentarze(5)
Najpierw po pracy pojechałem do Synkrosa obczaić mostki bo po zmianie pedałów na looki tyłek mi się nieco podniósł i zaczęło być trochę niewygodnie. A że "mądry" jestem i przycięłem sterówkę widelca bez zapasu na późniejsze regulacje to postanowiłem zakupić mostek z mniejszym kątem i dodatkowo lżejszy oraz ładniejszy od klockowatej ameby.
Wybrałem mostek Felt'a, 110mm ze stopu alu 6061, kąt 5 stopni. Fajny, nie za ciężki, nie za lekki i ładnie wygląda. Kierownica podniosła się o 1,5 centymetra, czyli dokładnie tyle ile chciałem i to wyraźnie czuć. Pojechałem więc (choć miałem strasznego lenia) na krótki trening aby wypróbować zmiany i to właśnie treningu dotyczą liczby w ramce.
Na początek rozgrzewka w lekkim tempie na Arkonkę. Potem na trasie do Głębokiego kilka sprintów i docelowo dwa podjazdy osowskie. Pierwszy podjazd w okolicach 22-24 km/h, drugi już gorzej: 20-23 km/h.Szkoda, że mój licznik nie ma stopera. Zjazdy z przelotową w okolicach 50-60 km/h.
Bardzo się do podjazdów zmuszałem przez wzpomnianego wcześniej lenia ale po wszystkim byłem zadowolony, że jednak się przełamałem.

W uszach grało m.in:

Ze Świdwina do Płot

Sobota, 7 maja 2011 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km
Trasa powrotna. Klępczewo - Rusinowo - Resko - Płoty - Mechowo - Płoty.
W Płotach złapaliśmy pociąg i dojechaliśmy nim do Szczecina.

Wokół świdwina

Piątek, 6 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Drugiego dnia pobytu w rodzinnej miejscowości Małgosi wybraliśmy się na krótką przejażdżkę po okolicy.
Po drodze gdy podjeżdżaliśmy pod dosyć długi podjazd dojechał nas inny kolarz i dopingował "Tempo! Tempo!" :)
Wyprzedził nas i po kilkudziesięciu metrach zwolnił. Doszliśmy go i pogadaliśmy trochę. Okazało się, że jechał bardzo podobną trasą co my więc ładnych kilkanaście kilometrów kręciliśmy w trójkę.
Gość około 40-50tki, na karbonowej szosie Specialized w efektownym malowaniu przypominającym kolory teamu Rabobank tj. błękit i pomarańcz. Narzekał, że w Świdwinie nie ma praktycznie nikogo z kim mógłby sobie wyskoczyć czasem na szosę i większość wycieczek pokonuje w samotnośći.
Dojeżdżająć do jakiejś głównej drogi pożegnaliśmy się i skręciliśmy na Świdwin. Przed wjazdem do miasta jest całkiem fajny zjazd na którym rozbujałem się do 57 km/h. Potem zahaczyliśmy jeszcze o jednostkę wojskową, gdzie akurat trwały próby silnikowe i zaczynały się starty miejscowych Su-22. Po krótkim postoju wróciliśmy do domu.

Do Świdwina

Czwartek, 5 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 100-200km
Wyprawa z moją dziewczyną. Wyjechaliśmy o 8 i ponad godzine wyjeżdżaliśmy ze Szczecina. Jak nie lewą stronę drogi remontują to prawą - tragedia jednym słowem. Potem skierowaliśmy się na Załom i boczną szosą dojechaliśmy do Goleniowa przecinając wcześniej es trójkę. Następnym czekpojntem była wioska Żółwia Błoć. Po drodze minęliśmy kilka małych wiosek i w Błotnie wjechaliśmy na drogę 106. Po kilkunastu kilometrach dojechaliśmy do ronda i skręciliśmy na wschód od Golczewa, na drogę 108. Bardzo mały ruch i wyśmienity asfalt sprawiły, że jazda była czystą przyjemnością. Po kilkunastu kilometrach dotarliśmy do pierwszego celu podróży czyli wioski Mechowo. Tam babcia Małgosi ugościła nas rosołem i pysznym obiadem. Odpoczęliśmy jakieś 3 godziny po czym ruszyliśmy do głównego celu wycieczki czyli Klępczewa k. Świdwina. Od Mechowa było to jakieś 40 km. Niestety dość kiepski asfalt i spore pagórki utrudniały jazdę i ostatecznie udało nam się dojechać po 2,5 godzinach.
Trasa całkiem ciekawa tylko szkoda, że na wielu mniej uczęszczanych odcinkach drogi są potwornie zniszczone a chwila nieuwagi może skończyć się zniszczonym kołem :/
Muszę tu jednak nadmienić, że zarządcy dróg na odcinku Czernica-Trzechel wzięli się do roboty i zaczęli dziwnym ustrojstwem "łatać" dziury. Ustrojstwo owe wyglądało jak beczkowóz z którego wystawała wielka rura. Rura ta wysypywała z siebie (a w zasadzie wydmuchiwała) jakiś drobny tłuczeń pomieszany ze smołą i tak zapychali dziury na drodze. Niby lepsze to niż nic ale te drobne kamyczki pod naporem opon strzelały we wszystkich kierunkach. Jazda bez okularów może w takich warunkach skończyć się uszkodzeniem oka...

Wietrznie

Środa, 4 maja 2011 · Komentarze(2)
Pogoda nie była może wymarzona ale po kilku dniach bez roweru byłem tak napalony na jakiś wyjazd, że średnio mnie obchodziła aura :)
Temperatura raczej symboliczna jak na maj: 8 stopni. Do tego chłodny i chwilami porywisty wiatr z północy.
Wyjechałem ze Szczecina w kierunku Głębokiego i dalej na Dobieszczyn. Na całej trasie wiatr w twarz. Zacząłem trochę lżej niż zwykle robiąc (chyba po raz pierwszy) porządną rozgrzewkę. Jak poczułem, że noga podaje zwiększyłem obroty.
Do Dobieszczyna licznik pokazywał jakieś 28-31 km/h i te prędkości przy tym wietrze wymagały ode mnie nie lada wysiłku. Po odbiciu na południe dostałem wiatr w plecy lub boczny - zależy od odcinka. Fajnie się to zgrało bo uda już się rozgrzały i rozkręciłem się do 35-37km/h. Lekko wijącą się wśród lasów trasą dojechałem do Grunhof gdzie skręciłem na ścieżkę rowerową do Pampow. Z Pampow migiem do Blankensee potem Dobrej. Od Dobrej wiało z boku więc tempo trochę spadło ale mimo to jechało się nie najgorzej. Czas gonił więc nie dokręciłem do równej siedemdziesiątki ;P
Bardzo mało kolarzy spotkałem na trasie: jednego na szosie przed Dobieszczynem i trójkę na wysokości Wołczkowa. Tradycyjnie wszyscy jechali w przeciwnym kierunku więc nie było czasu na pogawędkę.

&feature=related
W uszach grał kapitalny soundtrack Daft Punków więc nie ma co się dziwić, że noga tak podawała ;]