Wokół świdwina
Piątek, 6 maja 2011
· Komentarze(0)
Kategoria 0-50km
Drugiego dnia pobytu w rodzinnej miejscowości Małgosi wybraliśmy się na krótką przejażdżkę po okolicy.
Po drodze gdy podjeżdżaliśmy pod dosyć długi podjazd dojechał nas inny kolarz i dopingował "Tempo! Tempo!" :)
Wyprzedził nas i po kilkudziesięciu metrach zwolnił. Doszliśmy go i pogadaliśmy trochę. Okazało się, że jechał bardzo podobną trasą co my więc ładnych kilkanaście kilometrów kręciliśmy w trójkę.
Gość około 40-50tki, na karbonowej szosie Specialized w efektownym malowaniu przypominającym kolory teamu Rabobank tj. błękit i pomarańcz. Narzekał, że w Świdwinie nie ma praktycznie nikogo z kim mógłby sobie wyskoczyć czasem na szosę i większość wycieczek pokonuje w samotnośći.
Dojeżdżająć do jakiejś głównej drogi pożegnaliśmy się i skręciliśmy na Świdwin. Przed wjazdem do miasta jest całkiem fajny zjazd na którym rozbujałem się do 57 km/h. Potem zahaczyliśmy jeszcze o jednostkę wojskową, gdzie akurat trwały próby silnikowe i zaczynały się starty miejscowych Su-22. Po krótkim postoju wróciliśmy do domu.
Po drodze gdy podjeżdżaliśmy pod dosyć długi podjazd dojechał nas inny kolarz i dopingował "Tempo! Tempo!" :)
Wyprzedził nas i po kilkudziesięciu metrach zwolnił. Doszliśmy go i pogadaliśmy trochę. Okazało się, że jechał bardzo podobną trasą co my więc ładnych kilkanaście kilometrów kręciliśmy w trójkę.
Gość około 40-50tki, na karbonowej szosie Specialized w efektownym malowaniu przypominającym kolory teamu Rabobank tj. błękit i pomarańcz. Narzekał, że w Świdwinie nie ma praktycznie nikogo z kim mógłby sobie wyskoczyć czasem na szosę i większość wycieczek pokonuje w samotnośći.
Dojeżdżająć do jakiejś głównej drogi pożegnaliśmy się i skręciliśmy na Świdwin. Przed wjazdem do miasta jest całkiem fajny zjazd na którym rozbujałem się do 57 km/h. Potem zahaczyliśmy jeszcze o jednostkę wojskową, gdzie akurat trwały próby silnikowe i zaczynały się starty miejscowych Su-22. Po krótkim postoju wróciliśmy do domu.