Obudziło mnie słońce w oknach więc decyzja była szybka. Tuż po 10 wyjechałem na trasę. Założeń żadnych więc sobie po prostu jechałem tak jak mi się podobało. Pulsak i licznik wzięty tylko do poźniejszego spisania danych. Fajnie się kręciło, na luzaku. Do Dobieszczyna gramoliłem się 28km/h a czasem i wolniej i miałem to szczerze w dupie :D Za to podziwiałem ładne widoki bo zaczyna się najpiękniejsza pora jesieni. Po drodze wyprzedziłem kolumnę turystów z jakiegoś klubu, może RS? Ale nie jestem pewien. W Dojczach minąłem się z 5 kolarzami, jednym solistą i jedną czwórką - wszyscy się pozdrawiali więc było sympatycznie. Potem przerwa w Locknitz na snikersa. Cisza, spokój, raz na jakiś czas auto przejedzie i nagle, od strony Ramin nadjeżdża kolorowa grupa: - Prosto?? Nooo!!! Ale to nam wiatr zacznie pizgać aż do Hintersee, chodźmy w prawo! Nie kurwa! Prosto jedziemy! Jedziesz kurwa?? A ty? Wolne? Wolneeeeee??? Wolne! Jedziemy... dalej go go go! E... e.... e....... Ustawka z Głębokiego :P I Znów zrobiło się cicho. Skończyłem snikersa, założyłem z powrotem słuchawki i ruszyłem szosą prosto na Lubieszyn. Wiatr w końcu pomagał i jechało się lekko i przyjemnie. Od Lubieszyna niemiła niespodzianka. Cała trasa zfrezowana aż do Mierzyna. Masakra... Liczyłem, że z korzystnym wiatrem śmignę sobie ponad czwórkę a tutaj tak mnie wytrzęsło, że jechać się odechciewało. Owiewy się sprawdziły. Fajnie trzymają temperature. Jak w okolicach zera też się sprawdzą to będę zadowolony.
HZ: 8% FZ: 71% PZ: 21%
Komentarze (5)
No całkowicie się zgadzam z opiniami, też mnie takie zachowanie i wulgaryzmy drażnią, no ale jest tam paru porządnych ;) Adam jakbyś czytał blogi kolegów to byś wiedział o frezówce do Mierzyna. Pozdrawiam kolegów :)
Jechaliśmy praktycznie o tej samej godzinie, szkoda, że gdzieś się nie spotkaliśmy ;)
Robert, masz rację. Większość z tych mastersów nie odpowie nawet na pozdrowienie, nie mówiąc o tym, żeby machnąć ręką jako pierwszy... Wielkie gwiazdy od siedmiu boleści.