Zaraz po pracy wskoczyłem na rower i pokręciłem na Blankensee i falbanki. Jasnego starczyło akurat. Szaroburo zaczęło robić się dopiero za Skarbimierzycami jak gnałem rozpędzony w stronę Mierzyna. Dziś mocno, noga zakręciła a puls w ludzkich zakresach. Chyba drgnęło coś do przodu. Drogi suche tylko w lasach i "dolinkach" wilgotno.