Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Adam aka maccacus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 37039.83 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 27.27 km/h i ciągle mi mało...
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

2017 button stats bikestats.pl



W poprzednich odcinkach:

2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maccacus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
96.00 km 0.00 km teren
02:52 h 33.49 km/h:
Maks. pr.:53.50 km/h
Temperatura:24.0
HR max:194 ( 98%)
HR avg:162 ( 82%)
Podjazdy:568 m
Kalorie: 2320 kcal

Maraton Szosowy Choszczno "Pętla Drawska"

Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 18.06.2013 | Komentarze 8

Przyznam szczerze, że przyjechałem z pewnymi skrywanymi nadziejami. Niechorze pokazało, że coś tam w nogach było więc nieśmiało liczyłem na... coś. Przeliczyłem się :)
Ale od początku...

Pojechaliśmy z Gosią z rana i w Choszcznie byliśmy grubo przed ósmą. Odebrałem pakiet startowy (całkiem pokaźny...) i spędziłem trochę czasu na pogadankach z przyjaciółmi od kółka i nie tylko. Pogoda dopisywała choć trochę wiało. Temperatura zapowiadała się jednak konkretna i już w okolicach godziny 9:00 robiło się parno. O 0:54 startowała moja grupa. Na czub pognał niesamowicie wycieniowany Zdzisław Buczyński, który trzymał się za autem wyprowadzającym nas z miasta. Ja siedziałem mu na kole, za mną jeszcze Wiesław Lewański i młody Mikołaj Kordus (M1). Także zanim jeszcze wyjechaliśmy za rogatki wyklarowała się czteroosobowa ekipa od mocniejszego kręcenia. Gdy minęliśmy granice Choszczna uderzyła wichura. Wiesław nas co chwila instruował jak mamy się ustawiać do wiatru - taki dyrygent jest bardzo przydatny. Po kilku klasycznych zmianach zaczęliśmy kręcić na gąsienicę ale zadane przez Wiesława tempo plus szybkie zmiany bardzo mnie wykańczały. Nogi bolały bardziej niż zwykle, wiedziałem, że coś jest z nimi nie tak. Miałem wrażenie jakby były nie do końca świeże, jakby te siedem podjazdów na Miodową z środy ciągle w nich siedziało. Dawałem z siebie wszystko choć przeczuwałem, że taki gaz skończy się podobnie jak w Niechorzu. Po drodze łykamy kolejnych kolarzy. Dwóch na wypasionych karbonach na wysokim stożku łapie się na koło i grupka nam się powiększa. Mimo to nie czułem, aby zrobiło się lżej. Wiatr tak kręcił, że nawet jadąc na kole było niewiele lżej niż na czubie pomimo zakładania rantów na prawie całą szerokość jezdni. Ciężko... Wychodzę na kolejną zmianę, odwalam swoje 200m i odbija korby. Nie dociągnę. Spływam w dół pociągu i gdy już prawie miałem mijać ostatniego zawodnika czuje, jak ktoś mnie chwyta za siodełko i podciąga do przodu! Naprawdę miły gest, zasapany podziękowałem wysokiemu koledze z karbonowego cudeńka. Niewiele to jednak pomogło bo tempo rozkręciło się do ponad 40km/h po wiatr. Na 10-tym kilometrze znów przyszła kolej na moją zmianę, też mi po niej odbiło i tym razem nikt już mnie nie ratował. I słusznie. Nie miałem z czego jechać. Zagotowany uspokoiłem tętno i swoim rytmem pokręciłem do Bierzwnika. Po skręcie wiatr dał odsapnąć i zaczęło się połykanie kolejnych kolarzy. Minęły mnie ze dwa pociągi ale niestety nie udało mi się pod nie podczepić. Tak przejechałem ponad 50 kilometrów. Dopiero przed Dolicami dojechał do mnie sympatyczny Grzegorz Ziobrowski z Barlineckiej Grupy Kolarskiej, który zachęcił do współpracy i razem, mocniejszym tempem pokręciliśmy ostatnie kilometry. Odcinek do Dolic leciał bosko, wiatr prawie centralnie w plecy, rozkręciliśmy grubo powyżej czwórki, czasem i piątki a innych zawodników mijaliśmy jak ścigacze. Pozdrawiam również Madzię, która dzielnie pracowała ze swoją grupką. Od Dolic znów potężny wmordewind łamiący psychę. Tempo chwilami 23km/h i tętno 190. Masakra... Jakoś dajemy radę i walczymy ile się da o każdą sekundę chociaż i Grzegorz i ja wiemy, że wszelkie laury są już poza naszym zasięgiem (kolega również odpadł od swojej grupki). Ostatnia sztajfa przed Choszcznem, zjeżdżamy do miasta i razem, honorowo i bez walki przekraczamy linię mety serdecznie sobie dziękując za współpracę.
Miejsce słabe.

MINI M2 Szosa - 7/19
MINI OPEN Mężczyźni - 58/183

Studiując wyniki już się nie dziwię, dlaczego jadąc z Wiesławem tak się zagotowałem: zajął drugie miejsce OPEN tuż za Zugajem.
Jestem rozczarowany swoją dyspozycją. Nogi były wyjątkowo słabe, tempo było mocne, ale żeby odpaść na 10 kilometrze? Tętno pokazuje, że był zapas ale z niewiadomej przyczyny nogi nie chciały kręcić. Cóż... Jak mówi klasyk - wyścigi wygrywa się zimą. A zima nie przejechana, wiosna rozbita i są efekty. Ten sezon coś pechowy, ale następny będzie lepszy!

Dziękuje wszystkim kolegom i koleżankom za świetną atmosferę i doborowe towarzystwo a organizatorom za wzorową organizację tej imprezy! Jeśli tylko możliwości pozwolą będę na pewno wracał na choszczeńskie zawody.

HZ: 1%
FZ: 43%
PZ: 56%


Start


Całus na szczęście :)
Kategoria Wyścigi



Komentarze
Danielo
| 20:45 środa, 19 czerwca 2013 | linkuj Też na niejednym maratonie odpadałem, a z Zugajem na treningu nawet się nie rozgrzałem a on odjechał :) Poziom maratonów zdecydowanie się podniósł, niedługo będzie tam jeździć elita ;)
Dobrze że nie jechałem, pokonał by mnie wiatr! Pozdrawiam
slimak84
| 15:13 środa, 19 czerwca 2013 | linkuj Wyścig wszedł w nogi więc będzie tylko lepiej. Graty.
exit87
| 14:23 środa, 19 czerwca 2013 | linkuj kolejne doswiadczenie i mocny trening wyjdzie na dobre! nastepnym razem bedzie pudlo! :)))
James77
| 06:04 środa, 19 czerwca 2013 | linkuj też na którymś maratonie jechałem za cyborgiem, któremu wiatr w ogóle nie przeszkadzał.Inna liga. Płuca wyplułem, a koła nie utrzymałem. Ale było fajnie :) Potraktuj Choszczno jak trening - poćwiczyłeś sobie jazdę na krótkich zmianach z mocną jazdą - to też się liczy.
powodzenia na kolejnych wyścigach, no i nie pękaj przypadkiem przed Berlinem ;)
barblasz
| 21:02 wtorek, 18 czerwca 2013 | linkuj Adam najważniejsze że są wnioski, chomik mimo całego swojego zła robi robotę :) miło było spotkać kolego !!!uszy do góry następnym razem będzie lepiej!!!
maccacus
| 20:51 wtorek, 18 czerwca 2013 | linkuj Da radę ale jutro Romek bo mam małe urwanie głowy w tym tygodniu :) Podeślę Wam linka na PW.
wober
| 20:50 wtorek, 18 czerwca 2013 | linkuj Adaś bomba nie wybiera :)
My ten wiatr męczyliśmy 70km do mety :)
Na krótkie zmiany trzeba miec moc a odpadanie z grupy najgorsze tez mnie to spotkało w Choszcznie.......ale i tak lubię tę trasę.

ps. czy da radę ogarnąć jakieś foty które robiła Gosia ?:)
Bodi-removed
| 19:55 wtorek, 18 czerwca 2013 | linkuj Życzę powodzenia na przyszłych Maratonach.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dwina
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]