Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Adam aka maccacus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 37039.83 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 27.27 km/h i ciągle mi mało...
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

2017 button stats bikestats.pl



W poprzednich odcinkach:

2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maccacus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:553.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:15:44
Średnia prędkość:28.76 km/h
Maksymalna prędkość:64.30 km/h
Suma podjazdów:1605 m
Maks. tętno maksymalne:191 (96 %)
Maks. tętno średnie:161 (81 %)
Suma kalorii:11905 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:42.54 km i 1h 58m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
102.40 km 0.00 km teren
03:39 h 28.05 km/h:
Maks. pr.:44.70 km/h
Temperatura:5.0
HR max:189 ( 95%)
HR avg:156 ( 79%)
Podjazdy:706 m
Kalorie: 2813 kcal

Trening #25 Samotna setka i jestem w d....

Niedziela, 7 kwietnia 2013 · dodano: 07.04.2013 | Komentarze 6

Już się wybierałem na spotkanie z kolegami czyli Robertem, Bartkiem i Marcinem, pompuje przednie koło i BUM! Strzelił wentyl. Poszła z rana soczysta wiązanka i zabrałem się za wymianę dętki. Jazdę z chłopakami odpuściłem bo nie chciałem ich opóźniać, poza tym miałem ograniczony limit czasowy.
Po pierwszych kilkuset metrach wiedziałem, że lekko dziś nie będzie. Puls jak na mnie jakiś masakryczny. 27-29km/h i 165-175??? Halo halo coś jest nie tak. Przez pierwszą godzinę chyba ani razu nie zanotowałem wartości poniżej 150 a średni oscylował w okolicach 165 przy przeciętnej prędkości 28,4 km/h. ŻENUA. Wiatr niezbyt silny ale k.... ciągle w mordę. Pojechałem na Dobieszczyn z zamiarem pokręcenia dużej pętli przez Locknitz i górki w Ramin i Grambow. Wiatr pizgał z północy i do granicy na młynku więc sobie myślę, że po nawrotce na południe będzie spoko. Taki uj. Znów kurde w morde. Mniej lub bardziej bocznie ale w mordę. Doczłapałem się do Locknitz po drodzę mijając się (i nie poznając) z chłopakami. Puls pomało pomału zaczął się normować ale nie umiałem się rozkręcić powyżej 30km/h przy zachowaniu strefy. No masakra jakaś. Nie wiem co się działo, czy się przemęczyłem czy co? Albo wychodzi nieregularność treningów. W każdym razie jestem w totalnie słabej dyspozycji porównując do formy z przed dwóch, trzech tygodni. Trochę załamka człowieka ogarnia ale nie wolno się poddawać. W tygodniu mam zamiar z 2-3 razy wyjechać na 1,5-2h i trochę usystematyzować treningi bo dobrze nie jest. W Locknitz przerwa na ciasteczka i dalej na górki na Ramin. Od Ramin wiatr w plecy. Odcinek do Grambow mija szybko i przyjemnie ale bez szału. Potem na Lubieszyn. Oj wielką miałem ochotę skręcić już na Mierzyn i pojechać prosto do domu, byłem przemarznięty, nogi puste, pomimo słońca odczuwalna temperatura jak w środku zimy i ten wiatr. Przełamałem się jednak i pokręciłem Bismark i dalej przez falbanki do Blankensee dokręcając ostatecznie do setki. Plan wykonany. Ujechałem się jak wół.

HZ: 4%
FZ: 63%
PZ: 32%



Dane wyjazdu:
45.87 km 0.00 km teren
01:38 h 28.08 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Temperatura:5.0
HR max:191 ( 96%)
HR avg:161 ( 81%)
Podjazdy:512 m
Kalorie: 1304 kcal

Trening 24 Miodowa i takie tam

Środa, 3 kwietnia 2013 · dodano: 03.04.2013 | Komentarze 7

W końcu jako taka pogoda. Nawet na plusie było i słonecznie. Pomęczyłem Miodową. Ciężko dziś wchodziło, puls gdzieś w stratosferze momentalnie reagował na każde mocniejsze depnięcie. Noga średnio podawała. Ale trzy razy podjechałem. Potem pojechałem na Dobrą przez Pilchowo i Tanowo. W Pilchowie jakiś palant próbował mnie pouczać gdzie jest ścieżka rowerowa. Uparty był, nawet mi drogę blokował ale olałem go po całości. Ruch był mały, jedno auto na kilka sekund więc pozwoliłem sobie pojechać szosą bo odcinek rowerowej śmieszki w Pilchowie woła o pomstę do nieba. Ale ów jegomość miał z tym olbrzymi problem chociaż w chwili gdy miał mnie wyprzedzać z przeciwka nic nie jechało i cała jezdnia była wolna. Idiota. Poza tym trochę mnie jeszcze wkurzyli goście na MTB. K... żaden nie odmachał. Ze spotkanych kilku szosowców każdy odmachiwał a Ci na traktorach patrzyli na mnie jak na debila. Następnym razem oleje takich bo człowiek leci w dobrym tempie zagina pod wiatr i z trudem ręką machnie w dobrej intencji a tu zonk. No ale oni z lasu, na asfalcie okazyjnie... wybaczam.
Jakiś ostatnio zgryźliwy się zrobiłem. Chyba przez tą aurę i tą niekończącą się zimę.

HZ: 4%
FZ: 38%
PZ: 58%

Dane wyjazdu:
16.89 km 0.00 km teren
00:40 h 25.34 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max:175 ( 88%)
HR avg:145 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: 481 kcal

Trening #23 Trzeba odpuścić...

Poniedziałek, 1 kwietnia 2013 · dodano: 01.04.2013 | Komentarze 3

Koniec kozakowania.
Wczorajszy odjazd Fabiana i dzisiejszy etap Wyścigu wokół Kraju Basków spowodował u mnie niesamowity głód pokręcenia. Pojechałem sobie na godzinkę, w końcu tylko trochę pruszyło, asfalty suchawe lub lekko wilgotne. Co to dla mnie. Postanowiłem pomęczyć Miodową. Nie dojechałem do Głębokiego a rozpętało się kolejne zimowe piekiełko. Miodową przyszło mi podjeżdżać w strugach lodowatej wody, z nieba zacinał drobny ostry śnieg - no ja pierd.... Jak wyjeżdżałem było nawet trochę słońca. Do domu dojechałem cały mokry, brudny i wściekły. Rower znów cały usyfiony (jechałem na szosie bo nie chciało mi się przekręcać pedałów, poza tym miałem ochotę na cienkie opony). Pieprze taki trening. Ostatni sobotni wypad przypłaciłem ostrym kilkudniowym przeziębieniem, nie mówiąc o rowerze któremu usyfienie solą na pewno nie pomaga. Nikt mi za to nie płaci, nie mam sponsorów a zdrowie ma się jedno. Póki nie będzie sucho i słonecznie albo chociaż w miarę pogodnie mam wyjebkę w treningi. I tak cały plan poszedł się kochać. W marcu miałem zamiar nastukać co najmniej 300 km więcej i zacząć już konkretne ćwiczenia a tu dupa blada. Prognozy zapowiadają śnieżyce do połowy kwietnia. Nic tylko się pochlastać. Na przyszły sezon, jeśli finanse pozoolą, bankowo kupuję rolki bo niestety inaczej w naszym cudownym kraju trenować się nie da.


Wiosna k....a... :/


A gdy wróciłem za okienkiem ujrzałem słoneczko :D

HZ: 26%
FZ: 50%
PZ: 18%