Po puszczy o zmierzchu ale lampka z Lidla daje radę :) Podjazdy mocno, siłowo, reszta lajt. Bloki kończą żywot, trzeba rozejrzeć się za nowymi... To chyba jedyna wada systemu Look'a - komplet progów wystarcza na max jeden sezon :( Poza tym Looki rulezzzzz :D Forma dalej słabo i beznadziejnie ale... motywacja nieucieka, walcze dalej.
Niedzielne rozkręcanie po sobotnich wojażach. Tempo lekkie poza leśnymi odcinkami gdzie dokręcałem na zjazdach. Pojechałem do lasku "północnego", który choć mały to oferuje bardzo ciekawe trasy i można wykręcić niezłe przewyższenia.
Wjazd do lasku "północnego"
Dojechałem do początku byłego lotniska wojskowego 28. Słupskiego Pułku Lotnictwa Myśliwskiego, jedynego w Polsce, gdzie stacjonowały przepiękne MiG-i 23, które nasze wspaniałomyślne wojsko przeznaczyło na utylizację jako tarcze strzelnicze do ćwiczeń na poligonach. Taki kraj. A kiedyś wieczorami grzmiały startujące tu dwudzieste trzecie z widowiskową "kitą" dopalacza...
W weekend wybrałem się do rodzinnego Słupska aby z bratem Mateuszem pokręcić po starych ścieżkach z dzieciństwa. Pogoda dopisała i czuć mocno wiosnę w powietrzu, oby tak dalej! Jako cel obraliśmy sobie Jezioro Krzynia 25km za miastem. Szlak wiódł przez malowniczą dolinę Słupi leśnymi ścieżami. W stronę jeziora profil był cały czas lekko wznoszący z racji umiejscowienia miasta w dolinie co dało się odczuć pod nogami - niby prosta płaska droga ale jakoś ciężko się jechało. Wrażenia z takiej jazdy "po latach" były naprawdę dziwne. Przede wszystkim odległości się nagle zmniejszyły - kiedyś wydawało mi się, że wszystko było większe, dalsze, naprawdę śmieszne uczucie :). Ostatni raz na rowerze tamtym traktem jechałem jakieś 11-12 lat temu i gdyby nie nawigacyjna pomoc brata to bym nieźle pobłądził hahaha. Moje skille terenowe leżą i kwiczą - jedną z przeszkód na trasie był malutki "mostek" z bali nad strumieniem, który mnie totalanie zblokował natomiast Mateusz przejeżdżał go w te czy drugą stronę bez problemu. Tak to jest jak się szosowiec bierze za bary z MTB... Za Krzynią w drodze powrotnej czekał nas zjazd niczym z Karkonoszy! Wąwozem po kamienistej, podmytej drodze ostro w dół zjeżdżałem ze śmiercią w oczach hahahahaha. Jakimś cudem pokonałem wszystkie progi i podcięcia, ominąłem niebezpieczne kamienie i przejechałem bez szlifów ale dawno nie czułem takiej adrenaliny na rowerze hehe. Droga powrotna już spokojniejszym tempem bez przypalania. Generalnie super tereny do XC, a na wiosnę czy latem musi być tam pięknie.
Kondycyjnie słabo. Noga nie kręciła, zwłaszcza na początku, puls wysoko ale na drugi dzień było już lepiej.
Wiosenna zima i uber-techniczny mostek dla hardkorów :D
Przykład prawidłowego pokonania przeszkody hehehee
Samojebka musi być
Lubuń, pamiątkowe foto, nie byłem w na tym leśnym przystanku od 11 lat! :)
Elektrownia wodna na jeziorze Krzynia
Sielskie widoki
Tryby i trybiki ;)
Postój na tamie, maszyny stygną
Panorama z tamy
Ja :D
I kto by pomyślał, że tak mnie wciągnie jazda "terenowa" :)