Dzisiaj urlop więc postanowiłem spędzić trochę czasu na rowerze. Pogoda od rana dobrze się zapowiadała, sprawdziłem prognozę na new.meteo.pl i wiatr miał wiać z północy, lekko od wschodu. Pomyślałem, że uderzę w takim razie najpierw na północ, na Dobieszczyn pomęczyć się trochę pod wiatr a potem wrócę z jego pomocą niemiecką stroną na południe do domu. Prognoza jednak to jedno, a życie to drugie. W gruncie rzeczy lepiej jechało mi się do Dobieszczyna niż niby "z wiatrem" na południe. Koniec końców od Buku do Dobrej praktycznie człapałem 24-25km/h i rzucałem mięsem sam do siebie. Przejechałem tylko 70km i muszę przyznać że czuje się zmęczony nie tyle nawet fizycznie co trochę psychicznie. Poprzednie wypady przyzwyczaiły mnie do jeżdżenia z kimś jeszcze, gadania o pierdołach, odpoczynku na kole. Samotna walka z dystansem jest interesująca mniej więcej do 30-40 kilometra, później przyjemność zanika i jedyne co mnie motywuje do dalszej jazdy to tylko ambicja. Może gdyby nie ten wiatr byłoby lepiej, ale i tak rajd zaliczam do udanych :)
Komentarze (3)
axis jak ok. 13stej to pewnie siedziałem pod sklepikiem i piłem pałerejda żeby ostatnie 10 km do domu jakoś sensownie pokręcić. Robert dzięki, też jestem zadowolony chociaż szczerze mówiąc liczyłem na szybszy czas, ale to dopiero początek sezonu - pierwszego w którym mam zamiar przejechać co najmniej kilka tysięcy. W ogóle piastez tyłu mam do regulacji - konusy są fabrycznie za mocno skręcone i o ile wcześniej jako tako się oś kręciła (gdy ją palcami kręciłem to czuć było wyraźne chrobotanie i nieregularną charakterystykę obrotu) i myślałem, że się jakoś rozjeździ, tak teraz opór się jeszcze troszke zwiększył i nie mam wyjśćia - oddaje do serwisu na regulację konusów. Sam bym to najchętniej zrobił ale brakuje mi odpowiednich kluczy żeby chwycić kontrę i konus. Mam nadzieje, że bieżnie i konusy będą całe i nie trzeba będzie wymieniać piasty! :(