Runda towarzyska
Sobota, 16 kwietnia 2011
· Komentarze(2)
Kategoria 100-200km
Temat wspólnej wycieczki z naszymi znajomymi chodził na po głowach już od dłuższego czasu. Dzisiaj w końcu zamieniliśmy słowa w czyny i wybraliśmy się do Nowego Warpna. Około godziny 12 podjechałem z Gosią pod Duńską, gdzie spotkaliśmy się z Kasią i Michałem i pokręciliśmy na Głębokie. Tam tradycyjnie zaliczyłem sklepik w celu zakupienia najlepszego koksu na świecie - czekolady :)
Potem ścieżką do Tanowa i szosą do Dobieszczyna. W Dobieszczynie odbiliśmy na tzw. "szosę" do Nowego Warpna. Trochę sobie poprzeklinałęm lawirując pomiędzy dziurami a... dziurami ale jakoś doturlaliśmy się do rozjazdu Szczecin/Nowe Warpno. Nigdy wcześniej w tej wiosce nie byłem i byłem przekonany, że domy widoczne z rozjazdu to już centrum miejscowości. Tymczasem aby dojechać na "koniec świata" trzeba jeszcze troszkę pokręcić. Centrum N. Warpna przywitało nas senną atmosferą. Cisza, spokój, świergot ptaków i woda z trzech stron. Zatrzymaliśmy się nie daleko przystani jachtowej i tam zjedliśmy małe co nieco. Po kilkunastu minutach ruszyliśmy w drogę powrotną. Fajnie się jechało do Brzózek. W Brzózkach oczywiście 2 km piekła kostki brukowej. Tragedia... ale przynajmniej nie byłem sam w tej niedoli - Michał też ujeżdżał szosówkę :)
Nastepnym ważniejszym punktem na trasie był (była?) Trzebież gdzie skręciliśmy na południe, na Police. Przed Policami odbiliśmy na Tatynię aby zapiąć naszą dzisiejszą pętlę w Tanowie. Po dojechaniu do Głębokiego podjechaliśmy pod Osów a następnie pomiędzy domkami jednorodzinnymi dojechaliśmy do Duńskiej a potem do centrum.
Po drodze zahaczyliśmy jeszcze ulubiony supermarket rowerzestów (Lidl ;P) gdzie kupiliśmy makaron na pyszne pesto... Trzeba jakoś uzupełnić to co się spaliło na trasie ;)
Bardzo udana wycieczka, czysto towarzyska więc bez spinania się na prędkość.

Szamanko w Nowym Warpnie - piękny widok na Zalew Szczecinśki

Autor wraz z towarzyszem brzózkowego oesu
Potem ścieżką do Tanowa i szosą do Dobieszczyna. W Dobieszczynie odbiliśmy na tzw. "szosę" do Nowego Warpna. Trochę sobie poprzeklinałęm lawirując pomiędzy dziurami a... dziurami ale jakoś doturlaliśmy się do rozjazdu Szczecin/Nowe Warpno. Nigdy wcześniej w tej wiosce nie byłem i byłem przekonany, że domy widoczne z rozjazdu to już centrum miejscowości. Tymczasem aby dojechać na "koniec świata" trzeba jeszcze troszkę pokręcić. Centrum N. Warpna przywitało nas senną atmosferą. Cisza, spokój, świergot ptaków i woda z trzech stron. Zatrzymaliśmy się nie daleko przystani jachtowej i tam zjedliśmy małe co nieco. Po kilkunastu minutach ruszyliśmy w drogę powrotną. Fajnie się jechało do Brzózek. W Brzózkach oczywiście 2 km piekła kostki brukowej. Tragedia... ale przynajmniej nie byłem sam w tej niedoli - Michał też ujeżdżał szosówkę :)
Nastepnym ważniejszym punktem na trasie był (była?) Trzebież gdzie skręciliśmy na południe, na Police. Przed Policami odbiliśmy na Tatynię aby zapiąć naszą dzisiejszą pętlę w Tanowie. Po dojechaniu do Głębokiego podjechaliśmy pod Osów a następnie pomiędzy domkami jednorodzinnymi dojechaliśmy do Duńskiej a potem do centrum.
Po drodze zahaczyliśmy jeszcze ulubiony supermarket rowerzestów (Lidl ;P) gdzie kupiliśmy makaron na pyszne pesto... Trzeba jakoś uzupełnić to co się spaliło na trasie ;)
Bardzo udana wycieczka, czysto towarzyska więc bez spinania się na prędkość.

Szamanko w Nowym Warpnie - piękny widok na Zalew Szczecinśki

Autor wraz z towarzyszem brzózkowego oesu