Dzisiejsza niedziela to pierwsza niedziela od ładnych paru tygodni bez wypadu na dwa kółka. Aż sam się dziś zdziwiłem. Obiecywałem sobie, że spoko, przyda się taka leniwa końcówka tygodnia, że nie będe tęsknił... Ale gdy tylko się obudziłem i zobaczyłem jaka wspaniała pogoda za oknem to cierpiałem katusze, że nie mogę przepędzić cytryny po szosie. No ale obiecałem Małgosi, że ta niedziela będzie bez roweru więc obietnicy musiałem dotrzymać ;P Wykorzystując mnóstwo wolnego czasu postanowiłem jeszcze raz zmierzyć się z konusami (poprzednia próba 1:0 dla piast - kontry nie puściły za to klucze się wygięły :D). Na zakupach w Realu obczaiłem dział samochodowo-warsztatowy i kupiłem dwie całkiem porządnie wyglądające płaskie oczkowe 17stki. W domu zdjęłem koło, zaciskiem zacisnęłem oczka kluczy na kontrach i po kilku chwilach kontry puściły :). Niezmiernie się ucieszyłem, szybko podregulowałem konusy i zakontrowałem oś z odpowiednim luzem. Teraz to te koła się w końcu kręcą... Wieczorem nadarzyła się okazja przetestować czy wszystko bangla - namówiłem Małgosie abyśmy tym razem pojechali na siłownie rowerami. Wszystko gra i buczy więc jestem bardzo zadowolony.
A na deser bardzo miodny filmik o Paris-Rubaix, miłego oglądania:
hehehe no słabe nie są, na razie przechrzciłem je na polskich brukach i asfaltach piątej kategorii i trzymają fason :) Zobaczymy co będzie za następne kilkaset kaemów.