Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Adam aka maccacus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 37039.83 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 27.27 km/h i ciągle mi mało...
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

2017 button stats bikestats.pl



W poprzednich odcinkach:

2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maccacus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
266.19 km 0.00 km teren
09:32 h 27.92 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max:136 ( 69%)
HR avg:186 ( 94%)
Podjazdy:502 m
Kalorie: 6385 kcal
Rower:Cust-tec

Ćwierć tysiąca z ekipą Bikestats REKORD!

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 10.07.2011 | Komentarze 12

Dzisiaj nadszedł ten dzień, dzień próby :D. Mój dotychczasowy rekord dystansu to ok 150 km. Nie musiałem się długo decydować na propozycję Romka odnośnie rowerowej niedzieli i wypadu ze Szczecina na morze. Przewidywane kilometry: ok 210-230.
Wyruszyłem o 6:45 udając się na Most długi, który był punktem zbiórki dla osób z Lewobrzeża. Pojawiłem się tam tylko ja. Poczekałem do 7:04 i ruszyłem samotnie na stację Orlen na Goleniowskiej, gdzie docelowo miała spotkać się cała grupa. Pomału w ciągu kilkudziesięciu minut prawie wszyscy dojechali:
- Magda kfiatek13m
- Romek wober
- Adam adamicki
- Tomek widmo
- Łukasz, który nie ma konta na bikestats.
- Krzysiek rtut tradycyjnie spóźnił się i miał nas dogonić w okolicach Klinisk.

Ruszyliśmy z obsuwą czasową około pół godziny. Uformował się mały peleton i tak rozgrzewkowo kręciliśmy na północ. Niedługo potem doszedł nas Krzysiek i już w komplecie jechaliśmy dalej. Goleniów osiągneliśmy dość szybko. Potem wyjechaliśmy na szosę do Nowogardu a tam z kolei zrobiliśmy pierwszy postój na małą szamę. Adamicki z Łukaszem urwali się kilka kilometrów wcześniej aby obfotografować PRZEPUSTY na nowej obwodnicy - taki konik Adama :D. Następnie do Płot. Staraliśmy się jechać stabilnie ok. 27-31 km/h aby się nie przemęczać bo to dopiero 70-ty kilometr - czyli początek :D. Za Płotami kryzys. Ni stąd, ni zowąd bateria siadła w ciągu dosłownie kilku minut. Najbliższy postój w Gryficach, więc nie czekając długo wyciągnęłem sewendejsa maxi :) i spałaszowałem w biegu. Popiłem carbo i po kilku minutach jak ręką odjął. W międzyczasie pierwsza awaria: Krzysiek złapał kapcia. Mistrz pokazał jak się zmienia dętki i po chwili znów byliśmy w trasie. W Gryficach kolejny postój (trener zadecydował, że robimy co 50 km). Chwilę przed dojazdem na rynek Magda łapie pierwsze szlify, na szczęście niezbyt groźne. Ale do końca wyprawy jedzie już z obolałym i przetartym kolanem.

W Trzebiatowie, a w zasadzie tuż za, stajemy przy Biedronce bo Adam musi zanabyć płyny. Niestety Biedra obładowana jest spragnionymi niedzielnych zakupów Polakami i z robi się dłuuuuga przerwa. Romek z Magdą i Tomkiem decydują się jechać a pozostała czwórka ma ich później dogonić. Po chyba 15 minutach Adam w końcu wychodzi i ruszamy w pościg. Wiatr niestety w morde, a że za Trzebiatowem co chwila górki to wieje dość mocno. Narzucamy ostre tempo, wychodzę na zmiany ale puls szybko wywala w kosmos i czuję, że długo tak nie pojade. Po którejś zmianie schodzę na koniec czteroosobowego pociągu odpocząć. Na szpicy jedzie Łukasz zaciągając do 35-36km/h. Kolej na Krzyśka... Cancelara drugi cholera... :D Wystrzelił jak z procy podkręcając do 40stu. Łukasz próbuje gonić. Ja jadę za Adamem, ale ten odpuszcza, skacze zza niego i dochodzę Łukasza, ale jest już za późno. Krzychu uciekł. My niewiele słabszym tempem toczymi się za nim po zmianach ale mimo to nie możemy go dojść. Nie wiem czym się koksuje, ale ja też chce mieć taką formę po dwóch tydziach bez roweru (czyt. w delegacji) ;P Pewnie Szwedzi mu coś sprzedali.

Konkretnie przepaleni dojeżdżamy do Pogorzelicy, gdzie czekamy na urwanego wcześniej Adama. Niestety pechowiec złapał drugiego kapcia tej wyprawy. Po skonsultowaniu doszliśmy do wniosku, że pojedziemy zająć miejsca w knajpie w Niechorzu a adamicki dojedzie jak naprawi usterkę. Spacerowym tempem pokręciliśmy ulicodeptakiem do Niechorza gdzie zatrzymaliśmy się na amciu. W nogach jakieś 120 km więc kalorię się przydadzą. Część wzięła "szmatę", jak to Krzysiek nazywa kebaby, a druga połówka, w tym ja, zadowoliła się spaghetii carbonara. Poczekaliśmy na nie trochę, ale było całkiem smaczne.
Po szamie ruszyliśmy dalej mijając latarnię w Niechorzu i zajeżdżając na taras widokowy w Trzęsaczu. Później uderzyliśmy na Kamień Pomorski. Tam złapałem pierwszą gumę. Najgłupsza guma w życiu... Ale trudno, stało się. Sprawnie wymieniłem dętkę alternatywnym do mistrzowskiego sposobem i po chwili kręciliśmy na Wolin. Przed Wolinem druga, poważniejsza kraksa tej wycieczki. Łukasz dał za ostro po hamplach nie ostrzegając o bruku i niestety jadący za nim zaliczyli wywrotkę. Poszkodowani: znów Magda i Tomek. Wober jakoś się wybronił z sytuacji. Nawet radiowóz podjechał i chciał nam pomóc, ale skończyło się na niegroźnych stłuczeniach.
Przed Stepnicą zatrzymaliśmy się w sklepie na uzupełnienie płynów i chwilę odpoczynku. Potem nudna droga do Goleniowa a dalej po własnych porannych śladach do Klinisk i Dąbia. Gdzieś w tych okolicach zorientowałem się, że złapałem drugiego kapcia, tym razem w przednim kole. Na szczęście dziura nie była duża i dopompowując koło dojechałem jakoś do domu bez wymiany dętki. Na Orlenie krótkie pożegnanie z Magdą, Romkiem i Tomkiem i ruszyłem z Krzyśkiem, Adamickim i Łukaszem do centrum. Już na wyjeździe wyruszył za nami jakiś koleś na góralu i chciał się z nami pościgać. Ja tam bym mu odpuścił, ale Krzysiek? W życiu?
- Dasz mu się tak??
No nie dam hehee. Ruszyłem za Krzychem, choć noga już tak nie podawała i przeskoczyliśmy górala. Potem na ścieżce ten nas znów wyprzedził, ale Cancelara podszedł do sprawy ze sprytem i posiedział mu na kole aby wystrzelić przed wjazdem na estakady w kierunku centrum. Zaciągnął konkretnie i ledwo utrzymałem koło. Adam i Łukasz urwali się na podjeździe i to było w zasadzie nasze pożegnanie: sorry chłopaki :)
Tempo poszło ostre 42-45km/h. Ciągnęłem się z jęzorem te 3 kilometry za Krzyśkiem, ale koła nie puściłem... A w nogach już 250 km :)
Przy moście długim pożegnałem kompana i podziękowałem za przepalankę na koniec dnia.
W końcu w domu....

To było moje pierwsze 200 w życiu. W sumie poza epizodem z odcięciem za Płotami kondycyjnie zniosłem ten wypad naprawdę bardzo dobrze, jak na mnie. Generalnie od setnego kilometra mogłem już kręcić, i kręcić, i kręcić... Fakt, że prędkości raczej wycieczkowe, i gdyby trochę podkręcić pewnie byłoby zdecydowanie gorzej.
Mimo wszystko jestem bardzo zadowolony :)
Najważniejsze, że mnie nie odcinało, nie bolały kolana, plecy, ręce, tyłęk całkiem znośnie.
Dopiero teraz 3 godziny po powrocie czuje jak wyłazi zmęczenie - podobne do kaca :D

Małe podsumowanie:
Przejechałem 266 km
Kręciłem dzisiaj korbą przez 9 godzin i 32 minuty
Spaliłem w tym czasie 6385 kcal
Złapałem dwa kapcie
Zjadłem 3 batoniki, sewendejsa, bułe z serem i spaghetii.
Wypiłem 5 litrów izotoników, carbo, magnezu, wody i coli
Zintensyfikowałem swoją kolarską opaleniznę i wyglądam jak totalny idiota hahaha
Jestem mega zadowolony!! :)

Dzięki Koleżanko i Koledzy za bardzo fajny (choć chwilami pechowy) wypad. Mam nadzieję, że jeszcze powtórzymy!

A tu fotorelacja:


Prawie kompletna ekipa tuż przed startem. Od lewej: Adamicki, Widmo, Łukasz, Kfiatek13m, Wober


A tu już z Krzyśkiem - peleton w komplecie!


Gdzieś przed, albo za Kliniskami


Dobre suple to podstawa każdego treningu


Zawodowa formacja :D


Postój w Nowogardzie


Pierwszy kapeć w tym dniu i mistrz w trakcie usuwania usterki


Peleton wjeżdża do Gryfic


Postój na wahadle - widok z przodu


Postój na wahadle - widok z tyły


Szama w Gryficach na rynku


Oj wciągnął bym teraz drugi taki makaroni :)


Latarnia w Niechorzu


Ruiny kościoła "zabranego" przez morze w Trzęsaczu


Ekipa na tarasie widokowym w Trzęsaczu


Ostatnia wieczerza - gdzieś przed Stepnicą.


HZ: 50%
FZ: 37%
PZ: 9%
Kategoria 200 i więcej



Komentarze
widmo
| 12:31 środa, 13 lipca 2011 | linkuj W poniedziałkowe popołudnie stwierdziłem brak powietrza w mojej tylnej dętce. Byłem więc 4. ofiarą :) Dzięki za jazdę.
gromanik
| 16:09 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj ja planuję w najbliższym czasie pętlę Legionowo - Płock - Legionowo: http://maps.google.pl/maps?saddr=Legionowo+(Os.+Sobieskiego)&daddr=most+Solidarno%C5%9Bci,+P%C5%82ock+to:52.4589352,19.7764463+to:52.3714408,20.3952009+to:52.44134,20.8406+to:Legionowo+(Os.+Sobieskiego)&hl=pl&ie=UTF8&ll=52.435921,20.050049&spn=0.447079,1.352692&sll=52.583026,20.015717&sspn=0.445585,1.352692&geocode=FfJvHwMdfyY_ASFg4zUG4z5qdQ%3BFcNnIQMdaQQtASmPu-r_0HAcRzH75pZm_dJ7Gg%3BFbd1IAMdvsMtASlnUbsvgHYcRzG7O24FyJwFEA%3BFfAfHwMdwDQ3ASlXJw4wdaoeRzEaEe-P9qJ8WQ%3BFfwwIAMdmAA-ASl7HvgDMboeRzGplmsB-lSLpQ%3BFfJvHwMdfyY_ASFg4zUG4z5qdQ&mra=dpe&mrsp=2&sz=10&via=2,3,4&t=h&z=10
jako trening przed Karlskrona Bike Maraton:
http://rowerover.andgo.com.pl/index.php?strona=159&t=kaszeberunda,%20%C5%BCu%C5%82awywko%C5%82o,%20maraton%20rowerowy,%20kolarstwo%20szosowe
mtbshadow
| 15:14 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj Też bym chciał kiedyś dwusetkę zrobić.... Gratulacje.
drex
| 13:14 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj Jak czytam takie opisy, to się motywuję do zaatakowania dwusetki... :-) Gratulacje!
Eryk | 07:24 wtorek, 12 lipca 2011 | linkuj Napiszę tylko "hehehe" nie wierzycie, nie musicie. Pozdrawiam
Adamicki
| 23:07 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj Krzysiek ma rację. Co więcej, wpis na bikestats jest co najmniej tak wiarygodny jak zdjęcie sztycy na wadze.
rtut
| 22:05 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj @ERYK n ie ma wpisu na BS to ja Ci nie wierzę, że żeś dookoła jakiegoś zalewu rowerem jeździł. Jeszcze nie pamiętasz kiedy to było. Jakbyś miał bloga na BS to od razu wszystko by było wiadomo. Ja jak się skupię to mogę sobie przypomniec co robiłem w zeszły czwartek.

Dzięki za fajną wycieczkę do następnego plan już jest objechac zalew szczeciński.
Eryk | 18:21 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj W tym samym "lokalu" (ostatnie zdjęcie) zajadałem i popijałem podczas powrotu z kręcenia solo wokoło Zalewu Szczecińskiego około 2 albo 3 tygodni. Gratuluję wypadu no i zrobionych kilometrów!
kfiatek13m
| 17:12 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj Gratulacje wyniku i dzięki za wspólną jazdę :) Do następnego razu
maccacus
| 15:56 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj Romek jak nie będziecie z Krzyśkiem harpaganić to plan jest do ogarnięcia :)
Adam coś o tym wiemy co nie? hehehehe... Jeszcze raz dzięki za pompkę bo tą moja to bym chyba napalił jeszcze więcej kalorii :D
Adamicki
| 15:51 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj Romek, jak się koła pompuje, to kalorie lecą. ;)
wober
| 11:26 poniedziałek, 11 lipca 2011 | linkuj No coś żes dużo tych kalorii spalił aż 6 tyśków? oj oj
Toż ja prawie 1700 mniej :D
Gratuluje rekordu i następnym razem bez Magdy strzelamy średnia 31 :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa kjakw
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]