Trening #39 Gorzko

Sobota, 5 maja 2012 · Komentarze(6)
Wczoraj Romek zarzucił temat wspólnego treningu. Trasa początkowo zaplanowana jako 170-kilometrowa pętla na wschód (z Łobzem włącznie) ostatecznie została zmieniona na rajd po Niemcach. O 7:00 spotkaliśmy się na Moście Długim gdzie dołączył jeszcze Tomek. Granicę przekroczyliśmy w okolicach Warnika, nigdy tam nie jechałem więc dokładnej trasy nie znam. Potem skręcamy w Grambow na hopki prowadzące do Loknitz.
Na hopkach Wober trzymał dobre tempo. Na ostatniej próbuję sił i licząc na zmęczonego lidera skaczę do przodu. Reakcji brak więc dokręcam na zjeździe. Pulsak wariującymi liczbami szybko sprowadza mnie na ziemię i wiem, że na ucieczki to ja jeszcze jestem grubo za mały. Wiedziałem też, że za takie harce czeka mnie kara więc kontroluję rozwój sytuacji i patrze jak dojeżdża mnie dwuosobowy składzik. Zjeżdżam na lewo puszczając ich z prawej. Tomek jednak sprytnie bierze mnie z drugiej strony i z powodu zaskoczenia muszę kilka metrów dociągać do koła. Udało się, choć nie powiem, że było lekko (hr max). W Locknitz przerwa na batona i dalej rura do Ahlbeck. Tam już wychodzimy na zmiany w stylu 2 km Tomek, 2 km ja, 6 km Romek :D. Nikomu to jednak nie przeszkadza i tak sobie lecimy pod wiatr 34-39 km/h. Za Ahlbeck kierujemy się jakąś dziwną pętlą z powrotem na Hintersee gdzie zaliczamy OS - kilka kaemów bruku i leśnych ścieżek. Taki tam powiew Paris-Rubaix. Tomek z racji terenowego rodowodu podkręca tempo i trzyma się z przodu. Nikt na szczęście nie złapał gleby ani kapcia choć i o jedno i o drugie nie było trudno. Za Hintersee postanawiam poprowadzić. Czuję jednak, że idzie kryzys. Za Glashutte na czwórkę poprawia Romek a ja wbijam się mu na koło. Puls niebezpiecznie rośnie a w nogach czuję okropne uczucie pustki. Jak mi wywala na pulsaku liczbę 190 czuję, że długo tak nie pociągnę, odwracam się do Tomka i krzyczę, żeby doskoczył bo za chwilę puszczę koło.
No i stało się... :/ Odpadłem i zostałem. Gorzkie uczucie, ale co zrobić jak nie miałem już z czego depnąć. Zwalniam do swoich 30km/h, pomału się regeneruję i wkurzony na siebie gapię się w przednie koło. Jakoś się odbijam od dna, tętno się normuje i wraca trochę siły. Mijam Mewegen, potem Blankensee, przeprawiam się przez falbanki i uderzam na Lubieszyn. Od pół godziny kropi ale nawet mi to nie przeszkadza. Jadę swoje i mijam w końcu rogatki Szczecina.

Z wytrzymałością nawet nie najgorzej bo o dziwo jak już pojechałem swoje to pomimo ponad 100km w nogach czułem się coraz lepiej ale niestety subwyścigowe tempo (że tak je określę), jakieś mocniejsze zaciągi mnie niszczą :/ Czas pokatać jakieś interwały bo zamulanie się na nic nie wnoszących jednostajnych treningach kończy się tym co wyżej.


Postój w Locknitz


Pociąg relacji Locknitz-Ahlbeck


Gdzieś niewiadomo gdzie


Yyy... znaczy to... gdzie my jesteśmy?


Wober w lesie - widok tak rzadki jak pingwiny w Californi

HZ: 10%
FZ: 45%
PZ: 42%

Komentarze (6)

Jest mapa wydana przez Expressmap zatytułowana "Okolice Szczecina", która obejmuje te tereny. Polecam, fajne laminowane wydanie.

widmo 19:14 sobota, 5 maja 2012

Tomek, jeżeli masz dokładną mapę tych terenów to ja chętnie taką nabędę, bo do tej pory muszę sobie ten obszar drukować. :)

James77 18:45 sobota, 5 maja 2012

Mapa wiele nie waży, więc czemu nie:) Adam nie pękaj - dzisiaj pękłeś Ty, następnym razem pęknę ja. Dzięki za wypad.

widmo 15:17 sobota, 5 maja 2012

Tempówki poćwicz żeby w szarpanym tempie jechać :)
Fajnie było kurka rurka. Jazda o 7 rano jest całkiem spoko :)
Dzięki za jazdę Adaś. Ja myślałem że ty inna drogą odbijasz a nie żeś strzelił :)

wober 12:38 sobota, 5 maja 2012

wow, kto tam z mapą jeździ? :D

James77 12:26 sobota, 5 maja 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wskie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]