Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Adam aka maccacus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 37039.83 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 27.27 km/h i ciągle mi mało...
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

2017 button stats bikestats.pl



W poprzednich odcinkach:

2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maccacus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
84.00 km 0.00 km teren
03:50 h 21.91 km/h:
Maks. pr.:67.30 km/h
Temperatura:31.0
HR max:175 ( 88%)
HR avg:133 ( 67%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2330 kcal

Szczecin-Karpacz: dzień trzeci

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 17

Dzień pierwszy
Dzień drugi

Dzisiaj to sobie pospaliśmy. Wstaliśmy około ósmej. Przywitał nas piękny, choć wietrzny dzień. Dzisiaj w planach był Orlinek i Okraj czyli dla pasjonatów kolarstwa jazda obowiązkowa. Ruszyliśmy najpierw w dół do Żabki na śniadanie i uzupełnienie bidonów a potem na...

PODJAZD POD ORLINEK

Podjazd jakby nie patrzeć legendarny. To tu rozgrywało się wiele etapów Tour de Pologne. To tu kilkanaście dni temu kolorowy peleton szarpał się z końcową ścianą pod skocznią. Trzeba było się z nim zmierzyć. Na początku dość stromo ale do ogarnięcia. Na oko nachylenie było mniej więcej takie jak w najgorszym momencie Panoramy. Po kilku kilometrach docieramy w końcu do zakrętu pod skocznię gdzie stromizna rośnie do 15%. 39x25 ledwo daje radę, przepycham korby, pewnie przez wyjechane nogi ostatnimi dwoma dniami. Staje na pedały i z wyraźnym grymasem na twarzy pokonuję ostatnią ścianę. Wjeżdżam na szczyt i zdycham na kierownicy. Wjechaliśmy pod Orlinek praktycznie z marszu, bez rozjazdu bo nawet nie ma go gdzie tam zrobić jak wszędzie jest pod górę. Uważam to za swój osobisty sukces, że mając tyle kilometrów w nogach (i to nie łatwych) dałem radę bez zatrzymania. Spotkani turyści pocieszają nas, że ledwo samochodem dali radę tu wjechać a my na rowerach... Miłe :)


Widok z naszego pokoju, choć trochę widać nachylenie głównej ulicy

Potem krótki zjazd i znów podjazd pod Karpacz Górny. W dole widać Hotel Gołębiewski, ten który niedawno gościł kolarzy TdP. Następnie kierujemy się na zjazd do Sosnówki. Leśny odcinek nie jest może rewelacyjnej jakości ale rower ładnie chwyta prędkość. Gdyby nie to, że nie znam trasy i zakrętów to bez problemu można się rozbujać do 80 km/h. Wolałem nie ryzykować bo nikt mi za to nie płaci więc nie zbliżałem się do 70tki a i tak emocji aż za dużo, zwłaszcza na serpentynach pokrytych żwirem i piaskiem przy nadjeżdżającym z naprzeciwka autobusie ;P. Z Sosnówki uderzamy na główną drogę i kierujemy się na Kowary. Oczywiście droga cały czas w górę, w dół, w górę, w dół... do znudzenia :) W Kowarach w Netto uzupełniamy bidony i żarcie i tak obładowani jedziemy zmierzyć się z podjazdem na Przełęcz Okraj.

PODJAZD NA OKRAJ


Maszyny odpoczywają przed Netto w Kowarach

Główny punkt programu. Podjazd od Kowar ma prawie 15km. W Kowarach jest jeszcze znośnie. Za Kowarami stromizna rośnie ale też jeszcze ogarniam. Spotykam tam miejscowego kolarza, który dołącza do mnie i sobie trochę gadamy jadąc swoim tempem. Daniel nieco został z tyłu ale ja wiem, że on mi jeszcze pokaże. On się dopiero rozkręca. I tak było. Gdzieś w okolicach 4 kilometra podjazdu Daniel nas dochodzi. Jadę z nimi jeszcze kilkanaście minut po czym luzuję tempo i pomału patrzę jak stopniowo koledzy odjeżdżają. Nogi zmęczone a do szczytu jeszcze 10 km z coraz większym nachyleniem. Nie ma co kozaczyć. Mierzę siły na zamiary i mielę swoje. Kadencja poniżej 80 i spada. Na całym podjeździe jest max kilka lekkich wypłaszczeń długości od kilku do kilkudziesięciu metrów a poza tym cały czas w górę. W końcu rozjazd na Lubawkę, ale my odbijamy w prawo i lecimy po górskich serpentynach. Nachylenie rośnie, chwilami osiąga ponad 10% i jadąc w blokach na 39x25 modlę się o cud. Ale nie schodzę, pnę się w górę. Na kolejnych serpentynach łykam dwóch gości na MTB kręcących na śmiesznym przełożeniu. Wyprzedzam i słyszę za sobą: "ty, patrz... ze szczecina a nas na Okraju wziął...". Dodało mi to skrzydeł i trochę podkręcam tempo ale organizm mówi hola hola! Kolejna serpentyna, nadzieja, że to może już szczyt. Nie... znów ściana, jeszcze gorsza niż ta poprzednia. Jadę już siłą woli. Ale nie poddaję się, podjadę całość, bez zatrzymania, dam radę! Droga zdaje się nie mieć końca. Do szczytu jeszcze 5 kilometrów. Ale 5 kilometrów w tempie 12-17 km/h to cała wieczność!!! Nie dam rady, dam, nie dam rady dam - biję się ciągle z myślami. Nogi krzyczą "zejdź, odpocznij sobie, po co Ci to?" Ale jak zwykł mawiać Jens Voigt - Shut up legs! :] Na jednym z zakrętów mijam Maćka Walczaka z Piły, z którym ścigałem się w zeszłorocznym Łobzie i tegorocznym Gorzowie. Zjeżdżał szybko i nie było okazji pogadać ale no co za spotkanie. Górą z górą... :) Daniel zatrzymuje się na ostatnim zakręcie z punktem widokowym ale krzyczę do niego, że ja nie staję, bo jak się zatrzymam to z nóg zrobi mi się beton i nie ruszę. Potem potwierdził, że dobrze zrobiłem bo ciężko mu było zrobić końcówkę po tym krótkim postoju. W końcu na asfalcie pojawia się wymalowane "1km". To nie sen?? Metry wleką się na liczniku niemiłosiernie.... 700... 600... 200... widać domki, dachy, niebo... jest! Ostatnia ściana i jestem! 1046 metrów n.p.m. Najwyżej położone w Polsce przejście drogowe. Zdobyłem! :)


Umordowany ja i Daniel lekko zmęczony na Okraju


Tu byłem!


I tu też! :)


Widok z podjazdu, na zakrętach lepiej trochę zwolnić...


Z tego samego miejsca inne ujęcie

Przerwa na szczycie na zasłużone piwo. Daniel jedzie jeszcze na czeską stronę i wjeżdża jeszcze raz. Ja nie chce przeginać, mój pierwszy raz w górach, kolana dają o sobie znać więc ucinam sobie krótką drzemkę na trawie. Potem zjeżdżamy do Kowar na pizzę. Sam zjazd z Okraju średnio mi się podobał. Co chwila zakręty z piaskiem, wąsko, więc nie idzie się specjalnie rozbujać. Dziury też się znajdą. Na ostatniej prostej wyciągnąłem 67km/h (sama grawitacja) i to mi wystarczyło. Całe góry przejechałem bez szlifów i tak też miałem to zakończyć, nie chciałem ryzykować i kusić losu. Jak już skończyliśmy wyżerkę zaczynają zbierać się ciemne chmury. Gdy wyjeżdżamy w stronę Jeleniej Góry nad Okrajem już grubo leje, widać potężne oberwanie chmury. Dobrze, że zrezygnowaliśmy z planu objechania Karkonoszy bo raz, że zajechalibyśmy kolana, a dwa w takich warunkach moglibyśmy się spóźnić na pociąg. W Jeleniej jesteśmy sporo przed czasem i spokojnie czekamy na pociąg.
Przygód z PKP nie chce mi się już opisywać bo szkoda klawiatury. Generalnie porażka... Jedyny plus to taki, że w pociągu Jelenia - Wrocław poznaliśmy Michała, kolarza-triathlonistę, bardzo w porządku gość z którym przegadaliśmy prawie całą drogę. Pozdrawiam!


Na dworcu w Jeleniej Górze


Wrocław


Z tego miejsca chciałem podziękować Danielowi za pomoc, otuchę i przewodnictwo w górach i na trasie. Dzięki kolego za tą przygodę!

I wyprawa dobiegła końca. Było fantastycznie. Chwilami spartańsko, chwilami śmiesznie. Było mnóstwo adrenaliny i jeszcze więcej potu zostawionego na podjazdach i długich palonych słońcem prostych na trasie Odra-Nysa. Wrażeń mnóstwo, mam poczucie jakby te trzy dni trwały co najmniej dwa razy dłużej.
W ciągu trzech dni przejechaliśmy łącznie 566 km z czego 180km po górach, spaliłem prawie 13 tysięcy kalorii.

Ze spraw technicznych:
Generalnie chętnie zapiąłbym na koło kasetę z koronką 27 a nawet 28. Były chwile, gdzie brakowało mi takiego zestawu, bo na 39x25 było dużo przepychania. Może też tak mocno to odczułem przez wcześniejsze dwie dwusetki, ale mimo wszystko... ;)
Daniel całość przejechał na 39x23 bo wyżej już nic nie miał! Bez komentarza :D
Klocki sprawdziły się doskonale, ładnie współpracowały z obręczami.
I nie złapaliśmy ani jednej gumy!!! :) Polecam lacze Hypersonic od Duro!

A czy wy zadbaliście już o swoje tan tanlajnesy?? :P:P



Zapisu pulsu brak bo batka siadła w pasku.

Fajny klip zrealizowany przez Daniela czyli nasz wypad w pigułce:



Komentarze
maccacus
| 22:38 piątek, 3 sierpnia 2012 | linkuj Dzięki koledzy!
Virenque wybacz pomyłkę, ja się na górach znam jak krowa na gwiazdach, już poprawiam :)
Virenque
| 06:57 czwartek, 2 sierpnia 2012 | linkuj Gratulacje za całą wyprawę !!
Okraj piękny podjazd, ale mała uwaga - to nie jest najwyżej położona przełęcz drogowa w Polsce, jak już to najwyżej położone drogowe przejście graniczne ;)
Następnym razem tak jak Romek pisze trzeba na Karkonoską pojechać :)
axis
| 16:24 środa, 1 sierpnia 2012 | linkuj Dopiero zauważyłem, zajebista wycieczka! Gratulacje dotarcia do celu :)
Riddick
| 07:59 wtorek, 31 lipca 2012 | linkuj no super przygoda, fajnie że masz z kim coś takiego zrealizować, pozdrawiam
widmo
| 17:40 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Gratulacje Adam! Całą relację przeczytałem z zapartym tchem. Żałuję, że ominęła mnie taka przygoda...
maccacus
| 17:06 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Dzięki za miłe słowa :)
A co do skrzypienia to jestem na 90% pewny, że to "praca" łączenia haka z ramą była tego powodem. Oliwa po jakimś czasie wsiąkła w szczeliny i zrobiło się cichutko.
saren86
| 09:15 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Mi się ta część najbardziej spodobała :D "Wyprzedzam i słyszę za sobą: ty, patrz... ze szczecina a nas na Okraju wziął...".
James77
| 07:57 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj to się nazywa wycieczka...
super wypad :)
lajnesy jak u prosa ;)
tekst z orlenu 10/10 :D
Eryczek
| 22:25 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj Gratulacje Adamo góry pokonałeś.... :)
saren86
| 21:58 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj Świetny wypad!:) Gratuluję zaliczonych szczytów i przebytego dystansu! :) Jest czego zazdrościć ;)
Bodi-removed
| 20:56 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj ...właśnie o tym pisałem...o sprawdzeniu pedałów i bloków.
Danielo
| 17:59 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj Ja również dziękuję Kolego! Wiedziałem że dasz rady, nie jesteś już prawusem w kolarstwie, bo jak mówiłeś tam dopiero można poznać co znaczy ten sport. Miło było i chciałoby się więcej :) Myśl o tych Alpach ;) Pozdrawiam!
Bodi-removed
| 17:41 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj ...graty za świetny wypad...Taki trening kształtuje charakter...sam to wiesz.Odpoczywaj i do miłego.Pozdro.
maccacus
| 14:56 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj Tia..... :D:D Taka skwara była, że nawet na Okraju było bardzo mało kolarzy a Ty mi tu wylatujesz z Karkonoską, leszczykowi z nad morza :P
wober
| 14:43 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj a gdzie podjazd pod przełęcz karkonoską?:D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zarzy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]