Urlop spędzony głównie na pieszym zwiedzaniu Tatr. Niby turystyka choć muszę powiedzieć, że pierwszy raz byłem w górach (Karkonoszy z Danielem nie liczę :D) i nie sądziłem, że uda tak dostaną po dupie! Masakra! Na podejściach tętna typowo treningowe, niektóre odcinki tak strome, że musiałem robić przerwę co 10 minut na złapanie oddechu... Ot turystyka haha. Ale nie żałuje i na pewno będe wracał w Tatry bez roweru. A co do treningu: rozkręcałem nogę. Z założenia miało być lekko i tak było. Kilka depnięć, z dwa sprinty i reszta totalna baja. Puls trochę wyżej niż zwykle, ale bez tragedii. Sezon dla mnie się kończy i wchodzę w przyjemny okres wycieczkowego rozjeżdżania się hehe.
Tak sobie zdobywałem szczyty z moim dyrem sportowym:
HZ: 50% FZ: 37% PZ: 9%
Komentarze (10)
Sporo czasu spędziłem w Kuźnicach od razu poznałem drogę z pierwszego kadru. Też mam zaliczoną większość Tatrzańskich szczytów.
Góry tylko kwestia czasu kiedy tam się wyprowadzę.
No Adam, przypomniałeś mi moje wyprawy, ale Śwnicy na zaliczyłem,gratuluję i zazdroszczę. Fajnie was widzieć radosnych, to też w sumie jakiś sport i endorfinki :) Pozdrawiam!
Piotrek jesień super pora na rowerowy relaks :D Romek no ba... zaprocentuje w przyszłym sezonie :P Zbyszek no delikatnie mówiąc spotkałem wielu idiotów na szlakach. Mnóstwo ludzi kompletnie nie zdaje sobie sprawy, że w wysokich partiach ubranie halówek zamiast butów "górskich" może kosztować... życie. Naoglądałem się przerażonych, przytulonych do skały przygniecione ekspozycją dziewczyn w balerinkach albo płaczące dzieci, które rodzice-idioci zaprowadzili na bardzo stromą grań, cichutko łkające: "mamusiu... ja już nie moge... ja muszę usiąść, złapać się kamyczka... nie chce już patrzeć!" A potem się dziwią, że tyle wypadków w Tatrach.
No ja się właśnie zakochałem... :D Tak na marginesie Zakopane samo w sobie mogłoby dla mnie nie istnieć (wszędobylski kicz, obrzygane reklamami, na Krupówkach jeden wielki lans wśród banerów cropp''a, H&M i McDonalda) ale góry, a zwłaszcza te wysokie gdzie są już prawdziwi turyści a nie tylko lanserka w obcasach to dopiero jest coś pięknego... Strzeliło mnie konkretnie i nie mogę się doczekać, kiedy znów tam wrócę! Coś wspaniałego!