Początkowo chciałem wjechać w teren ale pogoda wbrew prognozom była całkiem całkiem więc przekręciłem z powrotem pedały na szosę i sru na dojcze. Wiatr dziś nieźle kręcił choć do Dobieszczyna raczej pomagał. Za Tanowem zrobiłem serię interwałów 4x2min 85-90%Hrmax - uda zabolały. Pierwszy tysiak wyjeżdzony trzeba pomału zacząć wprowadzać konkretne ćwiczenia, noga sama się nie zrobi. Dalej już lekkim tempem bez spiny do granicy i zwrot na południe na Glashutte i Grunhof. Wiatr boczny, silny, na otwartych polach ciężko było trzymać tor jazdy ale w lesie sie uspokoiło. W Grunhof skręcam na dróżkę do Pampow ale do wioski nie dojeżdżam bo odbijam na Mewegen. Złapał mnie kryzys, który co raz bardziej się pogłębiał. Miałem wziąść Liona na tą okoliczność ale zwyczajnie zapomniałem - za to nie lubię tej pory roku bo trzeba wziąść tyle rzeczy, tyle ciuchów, że czasem o czymś zapomnę. Na samej wodzie ciężko było kręcić ale nie było wyboru. Mimo kiepskiego samopoczucia w Blankensee decyduje się odbić jeszcze na falbanki zamiast prosto przez Buk do domu. Nogi już nie miały z czego kręcić ale włączyłem młynek i pilnując strefy jakoś doczłapałem się do Bismark. Tam przychodzi początek końca :D Skręcam na wschód na Lubieszyn i wiatr uderza w mordę. MASAKRA! Na podjazdacg 21-23km/h na zjazdach... 26 :D W brzuchu pusto, jadę na oparach. Podjazd na Dołuje pokonuję w ślimaczym tempie a hopka przed Skarbimierzycami rozwala mnie na amen. Dochodzi mocne wychłodzenie od lodowatego wiatru. Dalej do Mierzyna toczę się z myślą o ciepłej kąpieli jaka czeka mnie w domu za kilkanaście minut. Ujechałem się konkretnie. Jutro zasłużony dzień przerwy. Puls nisko, wolno się podnosi, szybko opada - idzie ku dobremu. I w dodatku Endomondo mi zwariowało i w Dobrej po 10km się wyłączyło rejestrując te przejechane 10km z średnią 60km/h WTF?!?!
Swoje zrobiłem, teraz nogi do góry, kawka i Paris-Nice! Allez allez Voigt! :)
Tam ruch jest znikomy i 90% szosowców jeździ po szosie bo na ścieżce za dużo badyli i słabo wyprofilowana jest do szybszej jazdy. Jak wiosenne deszcze oczyszczą nawierzchnię to jeżdżę ścieżką. Chyba, że większa ilość osób to szosą bo bezpieczniej ;)