Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Adam aka maccacus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 37039.83 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 27.27 km/h i ciągle mi mało...
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

2017 button stats bikestats.pl



W poprzednich odcinkach:

2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maccacus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
110.01 km 0.00 km teren
03:53 h 28.33 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:2.0
HR max:191 ( 96%)
HR avg:148 ( 75%)
Podjazdy:392 m
Kalorie: 2761 kcal

Trening #21 Wyrypa z Głębokim

Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 6

Dzisiejszy odcinek sponsoruje literka "W" jak... no... kto zgadnie? Tak! WIATR! A raczej wichura.
Tradycyjnie o 10:00 spotkałem się na Głębokim ze szczecińskimi Mastersami, po chwili pojawił się także Mateo i Piotrek. Jedziemy. Ruszyliśmy na Dobrą. Jechało się obrzydliwie lekko... Czyli zimny wiatr dmie ostro w plecy a powrót będzie rzezią niewiniątek. Ale my uprawiamy KOLARSTWO a nie haratanie w gałę więc trzeba było otrzeć łzy i zmierzyć się z nieuniknionym. W Dobrej skręcamy na hopki do Lubieszyna i dalej na Grambow. Mastersi robią dosyć długie zmiany i lekko mnie (i Mateusza) ta strategia niepokoi. W końcu za Grambow przychodzi ta chwila, ten moment, wychodzimy na czuba. Wiatr na tym odcinku daje w plecy ale trzeba wykorzystać warunki i podkręcić tempo. Lecimy 38-45 a hopki łykamy jak młode rekiny. Jedzie się dobrze i chyba straciliśmy rachubę czasu w rezultacie dając za długą zmianę. Mateo troszkę się przysmażył, schodzimy a w peletonie robi się na końcu jakieś dziwne przetasowanie przez co tracimy kontakt z główną grupą. Jak sytuacja się wyklarowała byliśmy stratni kilkaset metrów, Mateusz wskakuje na koło i gonimy. Lekko nie było ale dochodzimy peleton w Locknitz i dalej lecimy na północ na Rothemklempenow. Wiatr kręci między drzewami ale tempo jest w sam raz, ani za mocno ani za wolno. Mijamy kolejne niemieckie wioseczki i w Hintersee skręcamy na szosę do Ahlbeck. Znowu dmucha w plecy i znowu tempo rośnie. Potem nawrotka w samym Ahlbeck i pod wiatr dajemy do granicy. Tempo spada wprost przeciwnie do obciążenia. Wiatr nie pozwala się rozkręcić powyżej 30km/h. W końcu coś się zaczyna dziać na czubie i grupa rozciąga sie w piękny pociąg. Rowerami rzuca od podmuchów, idzie mocny zaciąg, zmiany szybkie i ogólnie ogień. Droga się wije i co chwila albo gęsiego, albo ranty i do tego trzeba pilnować koła. Przede mną jedzie Piotrek, wychodzi na zmianę, ja za nim, na liczniku 32-33km/h a tętno 174-180! Po chwili schodzi, uderzenie wichury jakbym dostał młotem, utrzymuje i lekko poprawiam, tętno szybuje pod 190. Uda na zapieku, płuca prawie wyplute, odwalam 500 metrów i schodzę wyjechany a oni jeszcze dokręcają. Widzę jak mijają mnie inni, za bardzo zwolniłem, nie podczepię się. Desperacko wstaje z siodła i próbuje kilkoma kopnięciami korby trochę zwiększyć prędkość. Czekam na wolne miejsce, ostatni puszcza koło, za ciasno jeszcze żeby wskoczyć przed niego, a jak luka robi się wystarczająco duża to już tylko podziwiałem odjeżdzający pociąg. Lekcja pokory :) Nie było szans dojść, nie w tym wietrze, nie z tą nogą. Doczłapaliśmy się z Piotrkiem do Hintersee i tam poczekaliśmy na Mateusza, który po chwili też do nas dojechał. Dalej razem trochę po śladach (bo Dobieszczyn nieprzejezdny) na Glasshute i Gunhof. Udaje się utrzymać 31-34 km/h pomimo niekorzystnego wiatru. Tam odbijamy na leśną szosę do Pampow i zonk. Na asfalcie lodowisko. Podejmujemy ryzykowną decyzję aby przebić się te kilka kilometrów do Pampow z nadzieją, że tam będzie już sucho. Koledzy łapią z dwie gleby, mi naszczęście nie udało się przytulić do asfaltu choć nerwówka była. Wlekliśmy się tak wolno, że lepiej było iść z buta :D. Przed Pampow już sucho więc atakujemy hopę i dalej z potwornym wmordewindem mielimy na Blankensee. Przed granicą żegnamy się z Mateuszem i już we dwójkę z Piotrkiem wymęczamy ostatnie kilometry do Szczecina. Wyrypa, że hej!
Przyjechałem tak zmęczony, że prawie z roweru spadłem przed domem. Niezły hardkor ale wartościowy trening.


Mateusz


Peleton przed Ahlbeck


Piotrek vel "Wiggo" :D


Lekka i przyjemna wiosenna przejażdżka ;)


Wiosna... wiosna... wiosna ach to ty!


Dobra mina do złej gry :D

HZ: 22%
FZ: 55%
PZ: 23%


Komentarze
maccacus
| 21:56 niedziela, 17 marca 2013 | linkuj Oj chłopaki chłopaki... Wiem już trochę jak jest na ustawkach z Głębokiego. Bywa szorstko, czasem wręcz agresywnie, nie czekają na "żółtodziobów" (a za takiego się w tym peletonie uważam) i nie mam im tego absolutnie za złe. Zwyczajnie polubiłem ten "klimat". Poza tym jednym z moich prywatnych założeń na ten sezon było pojechanie parę razy z ustawką. Chłopaki są naprawdę mocni i umieją zakręcić korbami a to dużo uczy, pokory także. Poza tym jeżdżę też dla atmosfery peletonu bo co jak co, ale szum rozpędzonej grupy kilkudziesięciu rowerów jest uzależniający. A w grupie jeździć, zwłaszcza w wyścigowym stylu gdzie jest nerwówka, ciągłe tasowania, skoki, akcje, ranty sam się nie nauczę.
Owszem kolarstwo to z jednej strony sport z zasadami i piękną historią ale też bardzo trudny, niebezpieczny, męski i bezlitosny. Uczucie gdy odpadasz od koła przy pulsie 190 i wiesz, że nikt nie poczeka i nie poklepie Cię po ramieniu potrafi nieźle zmotywować i dużo nauczyć :)
Danielo
| 21:05 niedziela, 17 marca 2013 | linkuj Gratulacje Adam! Zadziwiasz mnie coraz bardziej w tym roku! Oj rosną nam nowi mastersi! :)
Mnie jak ujechali i zostawili za n-tym razem, przestałem bohaterzyć i zrozumiałem że liczy się jedno - zostać w grupie, a nie najdłuższa zmiana i wyplucie. I wracali wszyscy razem.

Ale i tak uważam jak Bodi że połowa z nich to wolałaby jechać w innym teamie i z własnymi zasadami, tyle że tu jakoś nikt nie może się zorganizować, na stałe systematyczne treningi w innej grupie. Dziwne to w tak dużym mieście...
Bodi-removed
| 16:40 niedziela, 17 marca 2013 | linkuj Też uważam,że jazda w peletonie jest dobra,bo się możesz sprawdzić i pojeździć w wyścigowym tempie.Jak jeździliśmy w tamtym roku naszą grupą to nikt nikogo nie zostawiał.Bardziej chodzi mi o to,że lubię się czuć dobrze w przyjaznym towarzystwie.Tak jak w życiu,liczysz na kogoś kto Ci pomoże lub Ty pomożesz komuś.Ta grupa mnie nie inspiruje,ale to tylko moje zdanie i nie wnikam bardziej w ten temat.Dzisiaj na przykład jadąc po ośnieżonej drodze przypomniałem sobie Ciebie jak jechaliśmy po śniegu i lodzie z tą różnicą ,że Ty na szosowym rowerze a my na góralach.To mnie bardziej inspiruje..np.Twoja technika jazdy na śniegu.Ja się bałem.
maccacus
| 15:18 niedziela, 17 marca 2013 | linkuj Ja się z tym liczę, po to tam jeżdżę żeby liznąć czasem wyścigowego tempa bo to dobrze robi na progres. A jak zostanę - trudno. Pięć razy mnie urwą a za szóstym dojadę ;)
Bodi-removed
| 15:15 niedziela, 17 marca 2013 | linkuj Miałem podobnie.Mówiłem,że Mastersi nie czekają.A jak się wychylasz to zjeba.Też dzisiaj dostałem w kość.Ja własnie jechałem od Pasewalku do Granicy przez Ahlbeck.Cały czas w ryj,a nie miałem się za kogo schować.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa asasi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]