Trening #1

Niedziela, 5 stycznia 2014 · Komentarze(9)
Trzeba się w końcu za siebie wziąć. Od 4 (!) miesięcy nie robiłem ABSOLUTNIE NIC. Efekt jest łatwy do przewidzenia. Co gorsza moja motywacja po trzech sezonach jeżdżenia praktycznie zniknęła i jakoś nie miałem siły aby po pracy ruszyć cztery litery i wsiąść na rower, ruszyć w zimne jesienne pluchy "potrenować". A podobno kryzys w związku przychodzi co siedem lat... Rozleniwiłem się na maxa... Nie mam już nawet specjalnego zacięcia na ściganie, może przyjdzie znów z czasem gdy forma zacznie się piąć w górę ale na razie chcę pojeździć po prostu dla zdrowia i złapania jakiejś kondycji.

No i jak wszyscy koledzy-kolarze wiedzą, nic tak nie motywuje do wyjścia na rower jak "zakupy" :P. Postanowiłem więc nie męczyć się w taką pogodę niepewną z szosą i zafundowałem Giantowi obiecany już w zeszłym roku mały serwis. Rower generalnie sprawuje się dobrze ale od początku do wymiany był suport, który choć nie miał dużych luzów to strasznie grzechotał i strzelał po dłuższej jeździe. No i opony: 2.1 do lajtowej jazdy po lesie to dla mnie stanowczo za dużo. Bieżnik też lata świetności miał za sobą więc na liściach i błocie poślizgi były codziennością. Udałem się więc do mojego ulubionego Synkrosa i trafili z promo w sam raz: para nowiutkich opon Tioga Terrafirma (kierunkowa i napędowa) za jedyne 50 zł/kpl. no i dobrali mi jakiś chiński maszynowy suport. Wróciłem do domu i zabrałem się za serwisowanie. O DZIWO, stary suport pomimo tego, że pewnie od nowości nie był zmieniany odkręciłem BEZ PROBLEMÓW. Byłem w ciężkim szoku... Przygotowywałem się na bitwę stulecia (kilka kluczy... szmaty... WD40...młotki...) a tu taka niespodzienka: mocniej docisnąłem i miski puściły po czym bez problemu wykręciłem je z ramy. Korby rownież bezproblemowo zdjąłem ściągaczem z osi. No cud! W mojej szosie, której napęd zmieniam regularnie raz na rok a suport potrafię serwisować kilka razy w roku mam więcej problemów. Poczciwy ten Giant :) Opony również zmieniłem bez problemy przy okazji kasując luz w tylnej piaście. 
Tak uzbrojonym rowerkiem śmignąłem w okolice Głębokiego. O "treningu" dużo pisać nie będe. Nogi nie ma, płuca zatyka, i po godzinie toczenia się w tempie emeryckim wróciłem wynorany do domu. Taki lajf :)

HZ: 6%
FZ: 66%
FZ: 25%

Komentarze (9)

Na razie w częściach, ale też planuję w końcu tyłek ruszyć, jak zdrowie oczywiście pozwoli. Jeszcze mam drugi Moongose, może jutro (dziś :) z rana

Danielo 23:04 niedziela, 5 stycznia 2014

Dzięki! A Ty masz na chodzie tego swojego terenowego czy do kasacji poszedł? Można by pokręcić coś po Wkrzańskiej w taką wiosnę tej zimy :)

maccacus 22:02 niedziela, 5 stycznia 2014

No Adam już myślałem że wyjechałeś, ale mój ''wywiad'' namierzył Cię, czekałem tylko na odzew, no i... jest!
Dawaj chłopie dawaj! Wyciągnąłeś mnie z takiego znużenia i wkręciłeś na BS, nie możesz teraz znikać! Pozdro i pary w nogach! :)))

Danielo 21:43 niedziela, 5 stycznia 2014

Dzięks Panowie! Nawet nie wiecie ile energii dodaliście! :)
Zbyszek... sprzedać szosę? Noł łej! :D

maccacus 20:57 niedziela, 5 stycznia 2014

Wszyscy ruszają z kopyta, w końcu zaczęło się coś dziać na BS, bo momentami wiało nudą ;)

saren86 17:39 niedziela, 5 stycznia 2014

Witamy z powrotem.
Nawijaj te kaemy, bo na ustawkach nie będzie lekko. :-)

James77 15:38 niedziela, 5 stycznia 2014

Cieszę się że żyjesz :) i że rower też :)

barblasz 14:51 niedziela, 5 stycznia 2014

Super, że kręcisz. Brakuje nam Ciebie :)

wober 13:55 niedziela, 5 stycznia 2014
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ziecn

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]