Nowa kiera jupi!!!
Pomysł zmiany kiery chodził za mną już dawno, powodów było aż dwa:
- chęć przejścia z oldscholowego szosowego standardu fi26 na nowoczesny oversize 31,8
- chęć skrócenia mostka bo obecny był odrobinę dłuższy niż bym sobie tego życzył (110mm)
Niestety jak to zwykle bywa pierdyliard innych rzeczy było non stop ważniejszych, a to urodziny, a to coś w samochodzie do naprawy, a to to a to tamto no i temat mi sie przesuwał i przesuwał... Zwłaszcza, że od razu musiałbym kupić i mostek i kiere bo chciałem zmienić standard. I tu z pomocą przyszedł Piotrek bo sam kupił jakąś karbonową niunię i został mu się podstawowy kokpit z jego Gianta TCR której chciał się pozbyć. Mostek ten sam (110mm) ale kiera w gięciu kompaktowym więc i krótsza to wziąłem na spróbowanie i próbny montaż. No i dziś się przejechałem - jestem w szoku ile kierownice może zmienić! Rower jak pode mnie, w końcu przestały doskwierać bóle krzyża, tyłek mniej boli, dolny chwyt wygodniejszy a i za klamki jakos tak mi lepiej. Jestem mega zadowolony i za parę groszy mocno podniosłem sobie komfort :) Dzięki Piter!
Co do jazdy: bez historii. Zjazd z Miodowej z jakimiś łebkami na twentyninerach. Rozpoczęli go chwile przede mną więc szybko ich doszedłem na szosie. Jak mnie zobaczyli na ogonie to się zaczęło "ściganie". Jechali jednak bardzo niebezpiecznie. Bez zasad, bez pomysłu, to do lewej to do prawej a prędkość ponad 50km/h to nie przelewki i kraksa by bolała. Dopiero na ostatniej prostej zapięłem blat oś i bez większego trudu im odjechałem ucierając trochę nosa. A co, jeszcze mogę hahahaha. Potem paru kolarzy mnie wzięło na prostej od Wołczkowa a ja sobie spokojnie kręciłem do Dobrej i na rondzie nawrotka. Widać jednak, że większość to nowy narybek, ani cześć ani pocałuj mnie w dupę. Kiedyś to były czasy... jak się na trasie szosowca spotkało to człowiek przeżywał, zastanawiał kto to, zagdał i poznał nowego kumpla do jazdy (pozdro Daniel :D), a dziś? Jak psów ich wszędzie pełno :P

Kubek z nowym kokpitem i nową żelową owijką