Idealnie!

Sobota, 11 lipca 2015 · Komentarze(1)
Dokładnie tak się dzisiaj jechało. Przede wszystkim trzy raz przed jazdą powiedziałem sobie, że "masz ku*wa jechać lekko i kropka!" No i tak pojechałem.

Wcześniej nikt się nie zgłosił do wspólnej jazdy więc olałem godzinę 9-tą i wyjechałem o 10:00. Zjechałem sobie do Głębokiego i dalej przez Pilchowo i Tanowo aż do Dobieszczyna gdzie odbiłem na północ na Nowe Warpno. Trasa płaska jak stół ale nawet mi to pasowało. W słuchawkach przygrywały chilloutowe kawałki Chicane'a, które były doskonałym podkładem muzycznym pod iście pocztówkowe krajobrazy bliskie sercu każdego kolarza: gładka nitka asfaltu, soczysta zieleń lasów i łąk i lazurowe niebo. Dawno nie czułem się tak szczęśliwy jak dziś na siodełku nawijając spokojnie kolejne kilometry. Noga w dodatku suto zregenerowana po wtorkowych przepałach naprawdę dobrze kręciła i mogłem sobie jechać lekko i przyjemnie. W N. Warpnie podjechałem na przystań i zrobiłem którką przerwę na foto i batona no i telefon do bazy żem dojechał, nie zdycham i mam się dobrze. Potem nawrotka i po śladach z powrotem do Dobieszczyna. Na rozjeździe, jako, że czułem się wciąż świeżo, wybrałem wariant dłuższy i pojechałem na Glashutte. Noga za Glashutte zaczęła już trochę zamulać ale daleko mi było do zgonów jakie łapałem jeszcze niedawno typu gaśnie światło i 20km/h... Spokojnie delikatnie zluzowałem i kręciłem sobie dalej. W Grunhof odbijam w kierunku Pampow a potem w bok na Mewegen. Stamtąd już rzut beretem do Blankensee i już przekraczam granicę zbliżając się do Buku. Powrót trochę już zaczynał boleć, zwłaszcza tyłek, ale wszystko pod kontrolą i dojechałem zmęczony ale nie zaorany. Przed Miodową jeszcze chwila na puszkę z colą i wymęczyłem ten ostatni podjazd.

Jestem mega zadowolony z dzisiejszego wyjazdu. W sumie dobrze, że nikt się nie zgłosił bo znając życie jadąc z kimś zaraz zaczęłyby się skokeny i inne harce a tak zrobiłem 3,5h idealnego tlenu. Dodatkowo zmuszałem się do jedzenia (pierwszy baton 30km, drugi baton 45km, banan 80km) i chyba dzięki temu uniknąłem bomby. Należę chyba do tego typu kolarzy, którzy muszą dużo jeść i dużo pić w trakcie.


W Nowym Warpnie lans na molo :D

Komentarze (1)

No każdy musi pamiętać o żarciu, ale nie zawsze się chce.
Like!

Danielo 16:37 sobota, 11 lipca 2015
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa yzycs

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]