Pasewalk-Torgelow-Egessin

Niedziela, 11 września 2011 · Komentarze(3)
Kategoria 100-200km
Pogoda ostatnio dopisuje więc trzeba łapać ostatnie jej przejawy dobrego humoru. Dzisiaj wycieczka z Małgosią. Miały być interwały z rana ale budzik nie był w stanie mnie obudzić i wyjechaliśmy dopiero po południu. Ruszyliśmy do Pasewalk. Początkowo średnio się jechało bo wiatr albo w morde albo w z boku w mordę... Mimo to kilometry dość szybko się nabijały na licznik i po dwóch godzinach byliśmy w Pasewalk. Zatrzymaliśmy się przy stacji benzynowej na wlocie do miasteczka i tam też posililiśmy się pysznym krułasantem w wersji czoko. Naprawde wart tego jednego ojro! Potem pozwiedzaliśmy centrum w trybie ekspresowym i ruszyliśmy na północ w kierunku Torgelow.


Gosia w kukurydzy - przed wjazdem do Mewegen


Ach te baby :D


AGIP - ktoś jeszcze pamięta te stacje benzynowe?


Taki ciekawy zakątek w Pasewalk

Po odbiciu na północ wiatr zaczął nam pomagać więc droga bardzo szybko nam mijała, zwłaszcza, że ścieżka rowerowa jest tam pierwszorzędnej jakości. Po minięciu całkiem sporych koszarów wojskowych dojechaliśmy do Torgelow. Zajechaliśmy do stacji benzynowej z nadzieją na odnalezienie waniliowej cocacoli ale była tylko zwykła :(. Zdecydowaliśmy, że wytrzymamy i sprawdzimy w kolejnym miasteczku, w Eggesin, może tam będzie. Eggesin pojawiło się równie szybko bo kręciliśmy sobie tam z przelotową 25-30 km/h. Tam niestety też nie było mojej ambrozji :(((. Zaspokoiłem więc pragnienie zwykłą wersją ale i tak była boska!
Potem odcinek do Ahlbeck który minął nam w ekspresowym tempie. Kofeina zaczęła działać i było sztywne 30 km/h. Potem troche wolniej od Ahlbeck do Dobieszczyna. W Dobieszczynie kręcimy sobie spokojnie i podczepia się pod nas jakiś maruder na góralu. Góral ów skrzypi niemiłosiernie ale nie przeszkadza to maruderowi wjeźć się na kole. Gosia podjeżdża do mnie i mówi: urwijmy go! No to dalej :D Noga nieco mocniej naciska na pedały i ciągnę naszą trójkę. Tempo 30 km/h i sztywno trzymam z nadzieją, że kolega się urwie choć też z obawą, czy Gosia wytrzyma. Twardo jednak obydwoje siedzą na kole. Tuż przed samym Tanowem niestety liderka daje znak, że się skończyła. W związku z ugotowaniem faworyta pomocnik w mojej skromnej osobie dostał zielone światło na kreskę :D. Chłopak dalej na kole... Wbijam 52/14 i rura! Po kilku sekundach lecę ponad cztery dychy i Tanowo moje. Maruder nawet nie próbował mnie złapać. Wiezie się dalej za dziewczyną...
Zaskoczyła mnie dzisiaj bardzo Małgorzata, że wytrzymała taki zaciąg pod koniec wycieczki, i to przez ponad 10 kaemów, a w nogach miała już 90 przekręcone jak podkręciłem do 30stki. Czapki z głów! Jestem z niej dumny jak paw :)
Potem spokojnie do Pilchowa i do domu.
Bardzo miły wypad :)


Epicki melanż się szykuje :D:D


Achtung, achtung!

HZ: 55%
FZ: 8%
PZ: 2%

Komentarze (3)

Krułasanty w sensie rogaliki :)
A Ty tu nie zmieniaj tematu tylko na Łobez się szykuj!!!

maccacus 05:00 poniedziałek, 12 września 2011

I Ty tak przy swojej kobiecie do innej na foto?
No i jeszcze na koniec zostawiasz ją z góralem, trzeba było przed niego i po hantlach ;)

Ps. Gratuluję panie Małgorzacie formy, może by tak z nami na trening?
Ps.2 A co to są "krułasanty w wersji czoko" ?

Danielo 21:12 niedziela, 11 września 2011

Niezła ta słomiana baba. Są cycki jest główna :D

wober 18:39 niedziela, 11 września 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa utree

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]