Dzisiaj regeneracja z Gosią. Ostatnie 20 km jechało się fatalnie. Strasznie było zimno, o wiele gorzej niż wczoraj. W dodatku wychładzał nas okropny wiatr. Całe szczęście, że już w domu. Na Głębokim akurat wracała ustawka i niestety jeden kolega zakończył dzisiejszy trening z uszkodzoną maszyną. Stał przy światłach a baranek z mostkiem zwisał bezwiednie na pancerzach. Z tego co udało mi się dostrzec to chyba pękła karbonowa sterówka na wysokości mostka, i cały kokpit odłączył się od ramy. Było to chyba przy małej prędkości bo zarówno rower jak i kolarz niepoobijani.
Komentarze (6)
Dokładnie w tym miejscu,Gosia wyglądała na bardziej czujną ;) W takie dni to pomykam po lesie,ale skusiłem się na petlę Dobieszczyn i...podziwiam was za te ostatnie 120km!
Romek powiem Ci, że sam nie wiem czy dzisiaj lepiej było zapieprzać czy jechać tak aby się nie spocić... Potworna pogoda. Grzesiek a dziś po lesie śmigałeś czy asfalt cięłeś? Daniel hej! Ja myślałem, że Ty w takie zimno nie jeździsz! Tak to bym Ci cyne dał o wczorajszym wypadzie... Trzeba się koniecznie jakoś niedługo ustawić! Pozdrawiam P.S. A gdzie mnie krzyknąłeś? Bo ja kojarze, a w zasadzie Gosia usłyszała jak jakiś biker z którym się pozdrowiłem coś chyba powiedział, ale to było na ścieżce Głębokie-Pilchowo tuż za wyjazdem z Głębokiego, za przystankiem, przed pierwszą hopką.
Hej! A ja was nawet widziałem koło Głebokiego,wracając samotnie z pętelki. Byłeś tak skupiony że chyba nawet mnie nie poznałeś,ale i ja Ciebie pomyliłem wołając "hej Artur" ;) Pozdrawiam Adam, koxie ! :)