Rozjeżdżanie kacora :)
Rozjechaliśmy dziś z Małgorzatą kaca, który męczył nas po wczorajszej imprezie. Najpierw na Błonia do ulubionej lodziarni - lody są jednym z najskuteczniejszych eliminatorów kaca w przypadku mojej osoby. Rozłożyliśmy się na trawie i wcinaliśmy deser. Potem pojechaliśmy na Bartoszewo i Dobrą. Dalej znowu centrum i na Wały. Na Wałach chwila relaksu i szybka deycjza: uderzamy po kebaba aby skonsumować go na skąpanych w wieczornym słońcu Błoniach. Wkurzyłem się dzisiaj kilka razy na niedzielnych rowerzystów. Kurde jadą środkiem ścieżki, w dupie mają, że ktoś chce ich wyprzedzić, nie dają znaku i zmianie kierunku jazdy, wpieprzają się dosłownie pod koło, generalnie połowie tych ludzi zabrałbym rower bo nie potrafią się nim kulturalnie poruszać.
Kaszel już prawie ustąpił ale noga jest słabiutkaaaa... że hej. Trzeba się odbudować.

Sielanka na Błoniach

Ale łydaaa :D

:)

Z wczorajszej Masy Krytycznej takie mi ustrzelili "po cywilu" :)