Zamiast Głębokiego postanowiłem jednak skorzystać z zaproszenia Roberto i wybrałem się z nim i kolegą Marcinem na dojcze. Pogoda zapowiadała się całkiem przyjemne. Rano sprawdziłem asfalty: suche. Gitez majonez, nic tylko jechać. O 10 spotkaliśmy się na rondzie Ku Słońcu i ruszyliśmy na Lubieszyn. Myślałem, że tempo będzie lżejsze ale chłopaki pomimo grubych opon i górskich rowerów dawali niezłe zmiany i generalnie jechaliśmy dziarskim tempem. Miał być tlen i w sumie był choć raczej w górnych granicach ;) Przed granicą pogoda zaczyna się załamywać. Śnieg pruszy coraz mocniej i robi się już białawo. Za Lubieszynem skręcamy na Grambow i tam już absolutnie bielutko a na asfaltach błoto pośniegowe i strumienie wody. Śnieg zaczyna ostro zacinać i w sumie przez godzine zapierdal....y w zamieci. Jak na tą porę roku tempo było szybkie, często grubo powyżej 30stki. Dodając do tego fontanny lodowatej wody spod kół, silny wiatr, zaśnieżone okulary, mokre tyłki, jezioro w butach i stosunkowo długą drogę do domu (a w moim przypadku jeszcze cienkie szosowe opony) to wychodzi nam hardkorowy trening. Przyznam szczerze, że w gorszych warunkach szosą nie katałem. W końcu dojeżdżamy do Locknitz a stamtąd prosto główną na Lubieszyn. Za Lubieszynem inny świat. Śniegu brak, nie pada, a im bliżej Szczecina tym bardziej sucho na drogach. W Szczecinie meldujemy się z przeciętną 30km/h - nieźle jak na te warunki i zestaw dwa MTB i szosa. Dobrze, że zrobiłem foty bo nikt by mi nie uwierzył co dzisiaj przeżyliśmy. Mocny i wymagający trening.
Troszku inna aura niż w Szczecinie... :)
Jest git :D
Przy kocie w Locknitz
Gdzie ta wiosna...
Jest i autor :D
Kubek w śniegu
O dziwo nie spotkaliśmy żadnych kolarzy, nawet na szosach :P:P:P
HZ: 15% FZ: 62% PZ: 21%
Komentarze (8)
O kurde, konkretnie :) Taka średnia o tej porze roku i w takich warunkach to nie w kij dmuchał ;)
Ja rzucam rower do wanny, rachu ciachu gąbka prysznic jak mechanicy protouru i maszyna czysta :) Już się świeci jak psu jajca gotowa na jutrzejszy poranny rozjazd. O ile śniegiem nie walnie...