Info
Ten blog rowerowy prowadzi Adam aka maccacus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 37039.83 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 27.27 km/h i ciągle mi mało...Więcej o mnie.
Follow me on
2017
W poprzednich odcinkach:
2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2017, Październik7 - 0
- 2017, Wrzesień13 - 0
- 2017, Sierpień15 - 0
- 2017, Lipiec11 - 0
- 2017, Czerwiec14 - 0
- 2017, Maj13 - 0
- 2017, Kwiecień14 - 4
- 2017, Marzec17 - 1
- 2017, Luty15 - 0
- 2017, Styczeń15 - 0
- 2016, Grudzień17 - 0
- 2016, Listopad14 - 2
- 2016, Październik2 - 0
- 2016, Wrzesień4 - 0
- 2016, Sierpień1 - 0
- 2016, Lipiec5 - 1
- 2016, Czerwiec16 - 6
- 2016, Maj8 - 19
- 2016, Kwiecień12 - 22
- 2016, Marzec12 - 5
- 2016, Luty15 - 15
- 2016, Styczeń18 - 16
- 2015, Grudzień17 - 10
- 2015, Listopad9 - 13
- 2015, Październik8 - 7
- 2015, Wrzesień7 - 9
- 2015, Sierpień5 - 5
- 2015, Lipiec5 - 8
- 2015, Czerwiec3 - 7
- 2015, Kwiecień7 - 8
- 2015, Marzec4 - 6
- 2015, Luty1 - 7
- 2014, Lipiec3 - 0
- 2014, Czerwiec3 - 6
- 2014, Maj4 - 16
- 2014, Kwiecień4 - 1
- 2014, Marzec12 - 24
- 2014, Luty13 - 19
- 2014, Styczeń11 - 24
- 2013, Listopad2 - 5
- 2013, Październik1 - 3
- 2013, Sierpień5 - 12
- 2013, Lipiec10 - 1
- 2013, Czerwiec22 - 34
- 2013, Maj19 - 50
- 2013, Kwiecień13 - 42
- 2013, Marzec19 - 58
- 2013, Luty18 - 53
- 2013, Styczeń10 - 42
- 2012, Grudzień3 - 13
- 2012, Listopad5 - 14
- 2012, Październik5 - 15
- 2012, Wrzesień7 - 31
- 2012, Sierpień15 - 80
- 2012, Lipiec22 - 82
- 2012, Czerwiec19 - 60
- 2012, Maj21 - 141
- 2012, Kwiecień15 - 52
- 2012, Marzec16 - 48
- 2012, Luty14 - 52
- 2012, Styczeń21 - 51
- 2011, Grudzień6 - 31
- 2011, Listopad7 - 28
- 2011, Październik6 - 23
- 2011, Wrzesień11 - 48
- 2011, Sierpień12 - 47
- 2011, Lipiec13 - 64
- 2011, Czerwiec15 - 28
- 2011, Maj15 - 22
- 2011, Kwiecień13 - 47
- 2011, Marzec11 - 30
- 2011, Luty6 - 6
- 2010, Październik3 - 0
- 2010, Wrzesień5 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
50-100km
Dystans całkowity: | 12991.22 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 458:56 |
Średnia prędkość: | 28.31 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.90 km/h |
Suma podjazdów: | 33454 m |
Maks. tętno maksymalne: | 199 (101 %) |
Maks. tętno średnie: | 180 (90 %) |
Suma kalorii: | 307046 kcal |
Liczba aktywności: | 185 |
Średnio na aktywność: | 70.22 km i 2h 28m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
75.71 km
0.00 km teren
02:30 h
30.28 km/h:
Maks. pr.:51.30 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1933 kcal
Rower:Cust-tec
Trening #7
Sobota, 4 czerwca 2011 · dodano: 04.06.2011 | Komentarze 2
Dzisiaj typowo treningowo. Pogoda fantastyczna choć mogłoby być trochę chłodniej, bo po kilkunastu minutach byłem mokry. Wyjechałem o 9:30 i pojechałem na Bezrzecze a następnie mało ruchliwą drogą do Dołuji. Tam skręciłem na Lubieszyn i po przekroczeniu granicy zjechałem na ścieżkę rowerową do Bismarck. Potem drogami śródpolnymi do Hohenfelde a następnie fajną, pagórkowatą ścieżką rowerową do Blankensee. Na tej właśnie ścieżce na którymś pagórku minęłem się z peletonem chłopaków z Głębokiego, na oko kilkunastu kolarzy. Pierwszy postój zrobiłem w Pampow. Pięć minut na sewendejsa, piciu i odpoczynek dla tyłka było w sam raz. Po posiłku ruszyłem na Grunhof. Przy wyjeździe na szosę do Glashutte zobaczyłem jakiś kilometr przede mną rowerzystę, nie wiedziałem jednak czy to jakiś turysta czy szosowiec. Tak czy inaczej postanowiłem go doścignąć :). Złapałem go dopiero kilka kilometrów dalej za Glashutte gdy zjechał z szosy na ścieżkę. Szczęśliwie ujeżdżał kolarkę, więc była szansa na współpracę. Przywitałem się, pokręciliśmy parę minut w rekreacyjnym tempie wyprzedzając co chwila sakwiarzy, a dużo ich dzisiaj było. Jak zrobiło się w miarę pusto weszliśmy na obroty i przez następne 16-17 km jechaliśmy we dwójkę na szybkich, krótkich zmianach co 500-800 metrów. Pomimo niesprzyjającego wiatru w drodze z Dobieszczyna do Szczecina udało się utrzymać przyzwoite i stabilne tempo. Przed Tanowem kolega urwał się na Police aby dokręcić kilometrów, podziękowałem za jazdę i ruszyłem do domu, znów solo. Przed Pilchowem musiałem się zatrzymać na dosłownie chwilę aby zjeźć trochę czekolady bo nogi nagle osłabły. Wyszedł brak postoju na granicy jaki planowałem na uzupełnienie kalorii, ale że dobrze się jechało z kolegą to odpuściłem. Po słodkościach siły trochę wróciły, ale stosunkowo mocne tempo poprzednich 60 kilometrów nie pozwalało już w pełni się rozkręcić.Ogólnie do 60tego kilometra jechało mi się dzisiaj wybornie, w Tanowie AVS wyniosła 30,8 km/h - jest progres :)
I najważniejsza sprawa: kolano nie bolało! Rozciąganie mięśni, obowiązkowa rozgrzewka przed treningiem i rozjazd po dają chyba efekty.
Czas poważnie zacząć myśleć nad pulsometrem.
W grajku Underworld:
Kategoria 50-100km, Rundy treningowe
Dane wyjazdu:
57.10 km
0.00 km teren
02:20 h
24.47 km/h:
Maks. pr.:64.50 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1132 kcal
Rower:Cust-tec
Lekko z Michałem
Czwartek, 2 czerwca 2011 · dodano: 02.06.2011 | Komentarze 0
Wczoraj się leniłem więc dzisiaj pomimo wiatru nie było innego wyjścia - musiałem pojechać :)Umówiłem się z Michałem, który jest świeżo po chorobie na lekkie kręcenie. Trasa identyczna co w poprzednim wpisie, tylko w odwrotną stronę.
Wiatr chwilami przeszkadzał mocno ale w sumie kolarzowi wiatr zawsze w twarz ;). Na trasie pomimo rekreacyjnego tempa postarałem się o kilka mocniejszych akcentów.
Na końcu, gdy podjeżdżałem pod Osów spotkałem się z bardzo sympatycznym gestem ze strony jakiegoś kierowcy. Gdy męczyłem się z 6% nachyleniem wyprzedził mnie mercedes vito. Wyprzedził mnie jednak tak jakby chciał a nie chciał. Toczył się potem kilkadziesiąt metrów przede mną przez kilka sekund aż zaczęłem się zastanawiać, czy on nie oferuje mi przypadkiem jazdy na zderzaku. Zwiększyłem więc tempo z 23 do 25km/h ostrożnie się zbliżając ale gdy tylko mrugnął mi awaryjnymi stanęłem na pedały i szybko go złapałem. Cisnę więc za nim co sił w nogach, lekko przyspieszamy, zrzucam na coraz niższe koronki, patrze na licznik a tam 31 km/h :D. W końcu mnie odcięło i się urwałem, podziękowałem i dotoczyłem się na sam szczyt. Bardzo pozytywnie mnie ta sytuacja nakręciła bo kilka razy już mnie dzisiaj obtrąbiono na trasie a tu taki miły gest na koniec.
Po jeździe obowiązkowo streczing a teraz czas na siłkę :D
Kategoria 50-100km
Dane wyjazdu:
56.29 km
0.00 km teren
02:54 h
19.41 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 791 kcal
Rower:Cust-tec
Wycieczka i kontuzja...
Niedziela, 22 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 1
Dzisiaj po wczorajszej solówce miał być spokojny, rekreacyjny rozjazd z Małgosią. Pojechaliśmy przez Bezrzecze do Lubieszyna a potem ścieżkami i wioskami do Blankensee, Dobrej, Bartoszewa i z powrotem do Szczecina.Niestety pojawiła, a raczej nasiliła się u mnie sprawa z kolanem.
Od kilku tygodni czułem lekki dyskomfort, który pojawiał się bardzo rzadko w lewym kolanie, po zewnętrznej stronie gdy stawałem na pedały lub jechałem na twardych przełożeniach. Dyskomfort ten podczas wczorajszego treningu zamienił się już w znośny, ale wyraźny ból właśnie w czasie mocniejszego kręcenia. Przy wysokiej kadencji problem się nie pojawiał.
Pomyślałem, że pewnie jakieś przetrenowanie albo za ostro pojechałem. Dzisiejsza wycieczka miałabyć idealna, żeby się rozjechać i rekreacyjnie dać odpocząć nogom.
Niestety po 40tym kilometrze ból stał się nie do zniesienia. Człapałem 15km/h a podjazdy czy jazda na stojąco stały się niemożliwe do wykonania. Ostatnie 10 km pedałowałem praktycznie tylko prawą nogą.
Ból umiejscowiony jest po zewnętrznej stronie i w czasie nacisku na korbę (np. przy podjeździe) promieniuje na piszczel i udo :(.
Pogooglałem trochę i natrafiłem na relację Pawła Urbańczyka o jego problemach z ITBS czyli zespołem tarcia pasma biodrowo-piszczelowego. Objawy jakie opisuje jak ulał pasują do mojej dolegliwości.
Na razie zrobie przerwę aż ból ustąpi (boli przy wstaniu z krzesła, wchodzeniu po schodach, generalnie przy wyproście nogi pod obciążeniem) i zastosuje ćwiczenia rozciągające. Jeśli nie pomoże to pewnie czeka mnie wizyta o ortopedy. :/
Więcej o ITBS:
http://www.pawelurbanczyk.ethercom.pl/index.php/start/moje-autorskie-materiay-i-publikacje-dotyczce-tematow-treningowych/168-itbs-historia-choroby-czyli-o-bolu-po-zewntrznej-stronie-kolana-.html
Kategoria 50-100km
Dane wyjazdu:
90.43 km
0.00 km teren
03:13 h
28.11 km/h:
Maks. pr.:42.90 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1858 kcal
Rower:Cust-tec
Trening #4 90tka
Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 2
Jak to zwykle w weekend pojechałem trochę dalej niż zwykle. Pogoda świetna, ciepło i słonecznie. Wybrałem trasę do Ahlbeck i z powrotem.Zanim wyjechałem ze Szczecina trochę czasu minęło: co chwila światła, korki... Potem ścieżką rowerową od Głębokiego aż do Tanowa. Zwłaszcza odcinek Głębokie-Pilchowo to niezbyt przyjemny kawałek - kostka polbrukowa plus 8 atmosfer w oponach to średnio komfortowe połączenie :). Lepsze jednak to niż stresowanie się na asfalcie gdy auta nierzadko wymijają na przysłowiową zapałkę.
Od Tanowa ładny asfalt aż do Dobieszczyna. Po drodzę minęłem co najmniej kilkunastu rowerzystów różnej maści: od sakwiarzy, przez niedzielnych turystów, amatorów XC na szosowcach kończąc. Na granicy tradycyjnie krótki postój na sms i dodatkowo regulację baranka. Śruby były za słabo dokręcone i kierownica obsunęła się w dół. Po szybkim serwisowaniu ruszyłem dalej już po niemieckiej stronie do rozjazdu Glashutte/Hintersee.
Szosa kawałek za granicą, tuż przed wspomnianym wyżej rozjazdem.
Na skrzyżowaniu odbiłem na Hintersee. Średnio mi się tam jechało, cały czas dokuczał raz słabszy raz mocniejszy boczny wiatr. Hintersee jak zwykle zaspane, żywej duszy nie uświadczysz. Z resztą 90% niemieckich wiosek sprawia wrażenie wyludnionych. Tylko zadbane ogródki i posesje upewniają, że jednak ktoś tam mieszka.
Wylot z Hintersee na Ahlbeck.
Do Ahlbeck dojechałem dosyć szybko ale ok. 4km przed celem baterie w moich nogach były na wykończeniu. Gdy tylko dojechałem do wioski zaraz zrobiłem postój i zjadłem trochę węglowodanów.
Postój w Ahlbeck
Kolorowy przystanek, chyba w Gegensee, czy jakoś tak :)
Po 15 minutach zabrałem się w drogę powrotną. Wiatr, choć boczny, był dosyć irytujący a nogi pomimo uzupełnienia kalorii jakoś nie chciały się rozbujać. Ogólnie jakoś wczoraj i dzisiaj ciężko mi się jeździło, czuje, że to nie ta dyspozycja, co jeszcze tydzień temu. Oby szybko to minęło.
Trasę powrotną zaplanowałem niemiecką stroną, przez Glashutte, Grunhof, Pampow i Blankensee. Przy małej zmarszczce przed Pampow postanowiłem mimo zmęczenia przycisnąć i zdobyć ostro ten podjazd co spowodowało, że na szczycie musiałem zrobić minutkę przerwy ;). Tuż za Blankensee minęłem kolarza na karbonie Colnago. Jechał do granicy, ale z racji tempa jakie trzymał (ok 23-24km/h) tylko go pozdrowiłem wyprzedzając. Kilkaset metrów później odwracam się do tyłu bo zdaje mi się, że słyszałem auto. Kolega siedzi mi na kole. Pociągnęłem go do Buku. Gdy skręciliśmy na Dobrą, zszedłem ze zmiany i trochę odpoczęłem. Tuż przed Centrum znów się zmieniliśmy. Po 2 km, zmęczony już solidnie znów zaczęłem wycofywać się na tył. Kolega niestety konkretnie pocisnął. 38km/h w tym dniu, po tylu kilometrach było za wysoką poprzeczką i się urwałem. Do Głębokiego już w sumie rozjazdowo, mniej więcej 26-30km/h. Potem przez Wojska Polskiego do Centrum i do domu... Uff... Nareszcie :)
Panorama Pampow.
Kategoria 50-100km, Rundy treningowe
Dane wyjazdu:
81.67 km
0.00 km teren
02:48 h
29.17 km/h:
Maks. pr.:51.30 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1983 kcal
Rower:Cust-tec
Trening #2
Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 14.05.2011 | Komentarze 0
Dzisiaj bardziej objętościowa jazda.Wczoraj co prawda wróciłem dopiero po 2 w nocy po małej imprezie i dzisiejszy trening stał pod małym znakiem zapytania, ale jak się obudziłem ok. 7 i stwierdziłem, że nie jest tak źle to zdecydowałem się pojechać.
Umówiłem się z Danielem na 10 na rondzie Szafera/Zawadzkiego. Mieliśmy pojechać jego trasą gdzieś na Bezrzecze, docelowo na Niemcy.
Pogoda bardzo przyjemna, słoneczna, pozytywnie mnie nastroiła. Wyjazd na Bezrzecze jest bardzo malowniczy i poza dziurami w drodze ma same plusy: piękne widoki, mało samochodów i sporo zjazdów. Drogą tą wyjechaliśmy tuż przed przejściem granicznym w Lubieszczynie. Tam kawałek główną szosą i jakiś kilometr za niemiecką granicę skręciliśmy w lewo w przyjemną asfaltówkę ze szczątkowym ruchem samochodów (trasa jak z Grunhof do Blankensee). I w sumie takimi ścieżkami kluczyliśmy gdzieś po okolicy to skręcając w lewo, to w prawo. Bardzo przypadły mi do gustu te tereny. Rozległe widoki na pola, jakieś niewielkie połacie lasów, rzepak i pagórkowaty teren tu i ówdzie urozmaicony gospodarstwami jest naprawdę pełen uroku. Dodatkowo aut prawie zero a asfalt pierwszej jakości - wymarzone tereny do uprawiania kolarstwa :)
Po kilku zmianach kierunku odbiliśmy jakoś ogólnie na północ i kluczyliśmy tymi ścieżkami wokół Bock, Blankensee. Potem wjechaliśmy już na znaną mi ścieżkę z Pampow do Grunhof a stamtąd szosą do Glashutte i potem na skrzyżowaniu na Szczecin.
Jak skręciliśmy przed granicą na Szczecin widzieliśmy dwóch kolarzy nadjeżdżających z kierunku hintersee, którzy też już szykowali się na ostatnią prostą do domu. Przy słupkach granicznych szybki postój na sms-a. W trakcie postoju wspomniana dwójka nas wyprzedziła. Okazało się, że to prawdopodobnie jacyś mastersi około 50tki. Nasz postój dał im 2-3 min wyprzedzenia co skłoniło nas do pościgu za "uciekinierami". Szybkie zmiany, na liczniku mimo dość nieprzyjmnego wiatru 33-36 km/h i po kilku minutach ich doszliśmy. Trochę pogadaliśmy i przez pare kilometrów do Tanowa jechaliśmy we czwórkę. Siły już jednak mnie opuszczały i coraz rzadziej dawałem zmiany. Tuż przed Tanowem jeden z "dziadków" wyskoczył przede mnie i rura a ja się sfrajerzyłem i zamiast nie dać mu się urwać jechałem jak ten cymbał dalej swoim tempem. Jak Daniel mnie pouczył i krzyknął aby łapać koło było już za późno żeby dojść.
Dzisiejsza trasę przejechałem praktycznie tylko na bidonach, bo przed wyjazdem zapomniałem kupić czekoladę i dopiero w sklepiku w Tanowie pożarłem świeżo zakupioną w mgnieniu oka.
Z Tanowa do Głębokiego to już powolne dogorywanko... W sumie Daniel mnie dociągnął a ja się wychyliłem może 2-3 razy na kilkaset metrów.
Z wypadu jestem bardzo zadowolony. Fajne, zmienne tempo. Chwilami wycieczkowo, chwilami dzida pod 40km/h. Średnia przy Głębokim wyniosła 31km/h co uważam za bardzo dobry wynik jak na mnie w tym dniu i w tych okolicznościach (całkiem wietrznie i pagórkowato) :)
Pękło 81,67 km.
Jutro przerwa a w poniedziałek tylne koło prawdopodobnie idzie do serwisu na sprawdzenie łożysk w piaście.
Energii dodawał:
&playnext=1&list=PL50D1C3427BB8E952
Kategoria 50-100km, Rundy treningowe
Dane wyjazdu:
53.53 km
0.00 km teren
02:26 h
22.00 km/h:
Maks. pr.:49.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 965 kcal
Rower:Cust-tec
Ze Świdwina do Płot
Sobota, 7 maja 2011 · dodano: 07.05.2011 | Komentarze 1
Trasa powrotna. Klępczewo - Rusinowo - Resko - Płoty - Mechowo - Płoty.W Płotach złapaliśmy pociąg i dojechaliśmy nim do Szczecina.
Kategoria 50-100km
Dane wyjazdu:
68.63 km
0.00 km teren
02:19 h
29.62 km/h:
Maks. pr.:42.50 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1517 kcal
Rower:Cust-tec
Wietrznie
Środa, 4 maja 2011 · dodano: 04.05.2011 | Komentarze 2
Pogoda nie była może wymarzona ale po kilku dniach bez roweru byłem tak napalony na jakiś wyjazd, że średnio mnie obchodziła aura :)Temperatura raczej symboliczna jak na maj: 8 stopni. Do tego chłodny i chwilami porywisty wiatr z północy.
Wyjechałem ze Szczecina w kierunku Głębokiego i dalej na Dobieszczyn. Na całej trasie wiatr w twarz. Zacząłem trochę lżej niż zwykle robiąc (chyba po raz pierwszy) porządną rozgrzewkę. Jak poczułem, że noga podaje zwiększyłem obroty.
Do Dobieszczyna licznik pokazywał jakieś 28-31 km/h i te prędkości przy tym wietrze wymagały ode mnie nie lada wysiłku. Po odbiciu na południe dostałem wiatr w plecy lub boczny - zależy od odcinka. Fajnie się to zgrało bo uda już się rozgrzały i rozkręciłem się do 35-37km/h. Lekko wijącą się wśród lasów trasą dojechałem do Grunhof gdzie skręciłem na ścieżkę rowerową do Pampow. Z Pampow migiem do Blankensee potem Dobrej. Od Dobrej wiało z boku więc tempo trochę spadło ale mimo to jechało się nie najgorzej. Czas gonił więc nie dokręciłem do równej siedemdziesiątki ;P
Bardzo mało kolarzy spotkałem na trasie: jednego na szosie przed Dobieszczynem i trójkę na wysokości Wołczkowa. Tradycyjnie wszyscy jechali w przeciwnym kierunku więc nie było czasu na pogawędkę.
&feature=related
W uszach grał kapitalny soundtrack Daft Punków więc nie ma co się dziwić, że noga tak podawała ;]
Kategoria 50-100km, Rundy treningowe
Dane wyjazdu:
70.10 km
0.00 km teren
02:30 h
28.04 km/h:
Maks. pr.:42.10 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1435 kcal
Rower:Cust-tec
Wmordewind tu, wmordewind tam...
Piątek, 15 kwietnia 2011 · dodano: 15.04.2011 | Komentarze 3
Dzisiaj urlop więc postanowiłem spędzić trochę czasu na rowerze. Pogoda od rana dobrze się zapowiadała, sprawdziłem prognozę na new.meteo.pl i wiatr miał wiać z północy, lekko od wschodu. Pomyślałem, że uderzę w takim razie najpierw na północ, na Dobieszczyn pomęczyć się trochę pod wiatr a potem wrócę z jego pomocą niemiecką stroną na południe do domu. Prognoza jednak to jedno, a życie to drugie. W gruncie rzeczy lepiej jechało mi się do Dobieszczyna niż niby "z wiatrem" na południe. Koniec końców od Buku do Dobrej praktycznie człapałem 24-25km/h i rzucałem mięsem sam do siebie.Przejechałem tylko 70km i muszę przyznać że czuje się zmęczony nie tyle nawet fizycznie co trochę psychicznie. Poprzednie wypady przyzwyczaiły mnie do jeżdżenia z kimś jeszcze, gadania o pierdołach, odpoczynku na kole.
Samotna walka z dystansem jest interesująca mniej więcej do 30-40 kilometra, później przyjemność zanika i jedyne co mnie motywuje do dalszej jazdy to tylko ambicja. Może gdyby nie ten wiatr byłoby lepiej, ale i tak rajd zaliczam do udanych :)
Kategoria 50-100km, Rundy treningowe
Dane wyjazdu:
84.32 km
0.00 km teren
04:24 h
19.16 km/h:
Maks. pr.:39.96 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1237 kcal
Rower:Cust-tec
Na południe
Sobota, 2 kwietnia 2011 · dodano: 02.04.2011 | Komentarze 0
Wypad z Gosią na Niemcy, tym razem na południe. Pojechaliśmy Ku Słońcu aby przekroczyć granicę w Linken. Zaraz za rogatkami odbiliśmy na Krackow i to była niezbyt trafna decyzja. Przynajmniej przez pierwsze 7 km.... kostki brukowej. Jakoś się przemęczyliśmy i potem rozkoszowaliśmy się asfaltową gładzią ;)Droga do Lebehn.
Dość szybko dojechaliśmy do Grambow a potem Lebehn. Do Krackow trochę się dłużyło bo droga przebiegała przez otwarte przestrzenie a wiatr dawał się we znaki.
Ścieżka rowerowa Lebehn-Krackow - krótkie dynamiczne zjazdy poprzeplatane z podjazdami.
Z Krackow dotoczyliśmy się do Tantow. Trasa bardzo ciekawa, zjazdy na zmianę z podjazdami ale przy silniejszym wietrze daje w kość. Z Tantow do granicy przed Gryfinem to już rzut beretem.
Na zjeździe przed Tantow.
Stacja kolejowa w Tantow.
Droga do Szczecina również szybko minęła z lekkim wiatrem w plecy. Jak dojechaliśmy do domu było już praktycznie ciemno.
Kategoria 50-100km
Dane wyjazdu:
80.21 km
0.00 km teren
04:02 h
19.89 km/h:
Maks. pr.:45.40 km/h
Temperatura:5.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1049 kcal
Rower:Cust-tec
Prolog do "wielkiej pętli" #3
Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 3
Kolejna zaprawa przed wielkim finałem ;)Wyruszyliśmy z Centrum w kierunku Głębokiego. W nocy musiał być mróz bo krokusy na błoniach błyszczały w słońcu od szronu. Licznik Gosi wskazywał na 2 stopnie powyżej zera ale to chyba tylko dzięki słońcu bo Przemek, który wyjechał wcześniej spod Goleniowa pokazał mi wnętrze swojego bidonu:
Na Głębokim dołączył do nas Robert ze swoją dziewczyną Izą. Pogoda pomimo tego, że było chłodno, dopisała. Słońce świeciło, na niebie wiosenne cumulusy, bezwietrznie. Toczyliśmy się do Tanowa a stamtąd do Dobieszczyna. W Dobieszczynie odbiliśmy na szosę do Nowego Warpna (tak, tą znienawidzoną przeze mnie imitację szosy) i po kilku kilometrach skręciliśmy w prawo aby dojechać do jeziora Piaski. Tam planowaliśmy małe ognisko, kiełbaski itp. typowo niedzielne atrakcje. Przy jeziorze spotkaliśmy peleton turystów z dojrzałego przedziału wiekowego, którzy zdążyli już rozpalić ogień. Grzecznie się dołączyliśmy przynosząc z lasu trochę drewna na opał w ramach "wkupnego". Żarcie z ogniska było przepyszne :)
Najedzeni wyruszyliśmy w stronę Trzebieży skąd odbiliśmy w kierunku Polic.
Przed Policami odbiliśmy na Tatynię aby dojechać tym "skrótem" do Tanowa. Na tej szosie kierowcy pokazali klasę i kulturę. Jako, że droga była bardzo mało uczęszczana (mniej więcej jedno auto co 2 minuty) jechaliśmy sobie parami zajmując cały pas jezdni, co od niedawna jest w Polsce dozwolone. Oczywiście kierowca, pomimo wolnego przeciwległego pasa musi w swej wyższości trąbnąć na rowerzyste aby pokazać gdzie jego miejsce czyli w ich mniemaniu ścisła krawędź jezdni albo najlepiej pobocze... Szczytem szczytów okazał się motocyklista na jakimś harlejopodobnym japończyku, który również w tym celu otrąbił naszą grupkę. Ja rozumiem, gdyby ruch był gęstszy, gdyby z przeciwka nadjeżdżały samochody. Ale gdy droga jest praktycznie pusta, wyprzedzanie nie sprawia najmniejszego kłopotu to aż tak ich to boli, że rowerzyści jadą parami?
Po dojechaniu do Tanowa pożegnaliśmy Izę i Roberta, którzy odbili na Police. A nasza trójka dojechała szczęśliwie do Szczecina.
Gdyby tylko było troszkę cieplej z rana byłoby super, ale i tak to był bardzo udany wypad.
Kategoria 50-100km