Trening #32 Podjazdy

Piątek, 3 maja 2013 · Komentarze(0)
Po powrocie z nad morza gdzie w towarzystwie znajomych delektowaliśmy się kebsem i lodami należało trochę spalić kalorii. Czasu mało więc trzeba było mocniej pokręcić. Padło na podjazdy Miodową. 4x bo na więcej brakło sił i słońca. Noga słaba dziś ale fajne wprowadzenie mi wyszło. Po weekendzie czas na regularne treningi, Gryfice już niedługo :)

HZ: 15%
FZ: 42%
PZ: 42%

Na kebsa do Trzebieży

Czwartek, 2 maja 2013 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km
Wycieczka z Gosią nad Zalew. Od dawna już chodził za mną kebab więc połączyłem przyjemne z pożytecznym i wybraliśmy się do Trzebieży. Droga do celu była pod wiatr więc powrót na szczęście ze wspomaganiem. Pojechaliśmy leśnymi drogami pożarowymi i była to miła odskocznia od hałaśliwych asfaltów.


Bagna


Przed Dargobądzem


Plażowe klimaty w Trzebieży

Trening #31 Majówka z koxami

Środa, 1 maja 2013 · Komentarze(7)
Wczoraj dostałem esemesa od Romka z propozycją treningowej majówki. No se myślę, że w porzo opcja, od Gosi dostałem zielone światło na urwanie kilku godzin z rana więc potwierdziłem obecność. Był jeszcze Grześ na swoim ultrazajebistym Moserze UnoUnoUno (rakieta...) no i w Dobrej dojechał do nas Daniel na równie włoskim Colnago.

Koksiarska ekipa nie zapowiadała lekkiego tempa i pomimo początkowych zapewnień dla mnie było konkret. Pojechaliśmy pierwsze kilometry z Mastersami z Głębokiego a potem odbiliśmy na Buk i Blankensee. Tam po falbankach do Bismark i dalej już prowadził Daniel bo ja bardzo średnio znam tamte rejony NRD. Trasa szybka ale i nie łatwa. Były odcinki bruku, asfalt ciągle wił się zakrętami to w górę to w dół. Potem dłuuuugi podjazd, który przechodził w całkiem imponujący zjazd. Na czubie Grześ z Romkiem ale jechali dość zachowawczo testując pozycję aero. Niewiele myśląc jak ostatni trzepak wyszedłem z koła, depłem ja, zasapałem ja i rozkręciłem ponad 60km/h. Niestety sprint rozpocząłem kilka sekund za wcześnie przez co ugotowałem się tuż przed tablicą. Wykorzystał to Grzesiek, który poszedł za mną w pogoń no i krecha jego. Harcowanie przypłaciłem chwilowym zgonem bo po tym fajnym zjeździe znów zaczął się mniej fajny podjazd. Zostałem z tyłu, ale chłopaki zrobili postój na szczycie więc była chwila na złapanie oddechu. Dalej już bez szaleństw, swoim tempem uderzyliśmy w kierunku Locknitz. Na bodajże 70-tym kilometrze dochodzi nas kilku ścigantów z Głębokiego, którzy w milczeniu, pełni zadumy wyprzedzają nas swoim pociągiem. Jeden z nich jednak już chyba miał dość bo został w naszym pośpiesznym zamiast w ich ekspresie. No ale gdy tylko nas wyprzedzili to dziwnie zwolnili i tak jechaliśmy ze stałą stratą kilkuset metrów. Przegrupowanie, Grześ na czub, wrzuca szóstkę i heja. Odwalił kawał dobrej roboty i mozolnie zespawał naszą grupkę z Mastersami. Tym ostatnim jednak chyba się to nie spodobało i przed Locknitz na płaskim uda zapiekły, peleton rozkręcił się ponad 50km/h, założyli ranty... Kilku strzeliło w tym i ja. Mimo wszystko i tak jestem zadowolony, że w miarę możliwości trzymałem się w grupie.
W Locknitz postój przy kocie, Daniel odbija na północ na Dobieszczyn a my w trójkę prosto na Lubieszyn. Długo z chłopakami nie jechałem bo przyszło to co musiało przyjść po takich szaleństwach czyli konkretny zgon. Pożegnałem się z chłopakami i podziękowałem za holowanie. Dojechałem do granicy i czym prędzej udałem się na Orlen po coś słodkiego. Sewendejs maxi (a co...) postawił mnie na nogi i dał paliwa na ostatnie kilka kilometrów. Ujechałem się...

Dzięki Panowie za fajny i towarzyski wypad. Odbuduję formę to pokręcimy coś mocniejszego.

Przetestowałem też nowe gumy. Padło na Michelin Pro 3 Race. Fajne, dużo "cieńsze" po napompowaniu niż Hypersoniki i ładnie niosą. Ale największą zaletą jest to jak kleją się w zakrętach. Bajka! Na Duro nie mogłem się tak składać. Jak wytrzymają te 5000 kilometrów to będe zadowolony.


Peleton przed Dobrą


Doncz ju noł pampit ap, ju gat tu pampit ap :D


Niuniuś :P

HZ: 12%
FZ: 43%
PZ: 40%

Trening #30 Trening Kawalerski

Środa, 24 kwietnia 2013 · Komentarze(9)
Był wieczór kawalerski to i musi być trening kawalerski hehehe. W sobotę wielki dzień więc z na rowerowanie do poniedziałku czasu nie będzie.

Pogoda dziś dopisała choć wiatr nie pozwalał o sobie zapomnieć - jak to na wiosne... Ale w lasach widać, że natura budzi się życia, z godziny na godzinę robi się coraz bardziej zielono. Pojechałem pętlę na Dobieszczyn, Glashutte, Grunhof, Mewegen, Blankensee, Buk, Dobrą, Wołczkowo, Głębokie, Miodową i do domu na Pogodno. Pękła prawie okrągła 70tka. Kręciło mi się zaskakująco dobrze, puls był jakiś ospały i bardzo powoli reagował ale noga całkiem do rzeczy. Ognia nie było ale całe 70 kilometrów byłem w stanie trzymać dobre, stabilne tempo w dobrej intensywności. Miodowa pociągnięta z blatu na 53x21 - bolało.
No i przetestowałem nowe klubowe fatałaszki. I jak? :P


Proooooo 8)

HZ: 11%
FZ: 79%
PZ: 9%

Trening #29 Szum gum itp...

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · Komentarze(4)
Po wczorajszej rzeźni dzisiaj rozkręcanie nogi. O dziwo nic nie bolało, czułem się świeżo i zaraz jak tylko zrobiłem pierwsze kilometry uderzył mnie przypływ sił witalnych. Serducho spokojnie wyrabiało, noga podawała, wiatr specjalnie nie przeszkadzał i bez problemu wyszedłem poza pierwszą kosmiczną. Do granicy w Dobieszczynie doleciałem z przeciętną prawie 32 a w nogach zapas mocy, puls opadał... No lodzio miodzio se myślę, jazda jak na razie czystą przyjemnością, nic tylko kręcić.
I bach... tsssss.... tssss.... tssss.... tssss...
Kapeć.
Eee... dziesiątki już ich miałem, szybko się z tym uporałem no i pompuję. Bierę w łapska moją super pompkę Kellys'a za 23 zyla i ładuje ile matka natura w bicepsie dała. No i takie bice mam, że pompkę rozwaliłem. Po trzech latach odmówiła posłuszeństwa. Całe szczęście, że wbiłem chociaż te 4 atmosfery zanim urządzenie zdechło więc dało się toczyć na tym rowerze. Nawrotka i po śladach do domu. Uprzedziłem tylko assistance, że może być potrzebny więc niech nie przyjdzie jej do głowy, póki nie wrócę, otwierać Łomżę Podkapslową Niepasteryzowaną... ;)

Ogólnie fajnie było, puls wzorowo opadał w miarę połykania kolejnych kaemów czyli jest światełko w tunel. Szkoda tego kapcia ale cóż, przynajmniej wróciła motywacja do treningów.


Pit stop

HZ: 30%
FZ: 60%
PZ: 8%

Rozjazd i ognisko z Calbudem

Sobota, 20 kwietnia 2013 · Komentarze(1)
Traktorem rozjechałem obolałe kulasy na ognisko z ekipą Calbudu. Było sympatycznie, wytop poszedł się kochać (3 i pół kiełbachy to lekka przesada...).
Potem dokrętka na mieście i walka w wiatrem na powrocie. Gosia mnie trochę przysmażyła i dwa razy strzeliłem z koła :D

Trening #28

Sobota, 20 kwietnia 2013 · Komentarze(4)
Słabo. Noga nie kręci, puls szalony i ciężko było zapanować, wyjście ponad pierwszą prędkość kosmiczną czyli 30km/h tylko w sprzyjających warunkach. Przy lekkim w mordewindzie dopiero przelotowa 26-27km/h pozwalała mi jechać bez zarzynania się. Nic nie pomagało ani wysoka ani niska kadencja, górny dolny chwyt... po prostu w nogach pusto, płuca nie wyrabiają. Regres jak cholera. Wiatr też dziś kręcił, jechałem na dojcze - w mordę. Wracałem z dojczów - w mordę. Przyjemności żadnej, odbębniłem 3h żeby mieć czyste sumienie. Na powrocie spotkałem Mateusza który dopiero ruszał w trasę to złapałem trochę oddechu i na koniec dorżnęłem się na Miodowej. A Endo się zresetowało na 65 kilometrze więc nie mam całego śladu trasy.

HZ: 10%
FZ: 68%
PZ: 22%

Trening #27 Wymiana napędu i krótka runda

Środa, 17 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
Po pracy szybka zupa na obiad i zaraz gonię do Synkrosa na serwis. Kupiłem nową kasetęt tradycyjnie tiagrosorę i łańcuch 105. Przy okazji pomacałem sobie szosę Kross Vento na Sorze 2013. W końcu Sora doczekała się normalnej łopatki do zrzucania. Sam rower estetyczny ale dupy nie urywa ani wzornictwem ani wyposażeniem. Po zabiegu szybka pętla na Miodową i dalej Dobra, Lubieszyn, Dołuje i Szczecin.

HZ: 7%
FZ: 53%
PZ: 38%