Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Adam aka maccacus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 37039.83 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 27.27 km/h i ciągle mi mało...
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

2017 button stats bikestats.pl



W poprzednich odcinkach:

2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maccacus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Rundy treningowe

Dystans całkowity:22004.34 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:767:24
Średnia prędkość:28.62 km/h
Maksymalna prędkość:67.90 km/h
Suma podjazdów:62724 m
Maks. tętno maksymalne:199 (101 %)
Maks. tętno średnie:183 (92 %)
Suma kalorii:552552 kcal
Liczba aktywności:392
Średnio na aktywność:56.13 km i 1h 57m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
56.44 km 0.00 km teren
01:51 h 30.51 km/h:
Maks. pr.:51.80 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1334 kcal
Rower:

Z Pietrkami

Czwartek, 2 lipca 2015 · dodano: 02.07.2015 | Komentarze 1

Popracowy wypad z Piotrem B. i Piotrem S. Założeniem miała być dla nich jazda w strefie maksymalnie drugiej i równo więc skuszony obietnicami równego tempa i specjalnym miejscem na tyłach pojechałem...
Spotkaliśmy się o 17 na Głębokim gdzie zebrała się też ustawka. Do Buku więc pojechaliśmy w większym peletonie. Jak na środek tygodnia to sporo wiary było, koło dwudziestu chłopa. Oni w Buku odbili na Niemce a my pojechaliśmy w prawika za namową Piotrka B. bo podobno droga na wdzięczną wioskę Stolec jest obecnie w dużo lepszym stanie niż kiedy jechałem tam ostatni raz jakoś 5 lat temu. No faktycznie asfalt już bez takich kraterów jak drzewiej ale uważać nadal trzeba. Zgodnie z planem chłopaki jechali swoje tempo a ja pilnowałem czy komus bidon nie wypadł. Jechało się dobrze i równo, pulsaka nie brałem ale czułem że jadę fajny chwilami mocny tlen. Po dojechaniu na szosę na Dobieszczyn przyszło trochę pomęczyć się z przeciwnym wiatrem. Jakieś 4 kilometry przed mostkiem wyszedłem nawet i ja na zmianę żeby rozprowadzić chłopaków na premię. Rozprowadziłem na miarę moich możliwości ale nie było takiej tragedii. Na kilkaset metrów przed mostkiem zaatakował Piotrek B, za nim poszedł kompan a ja puściłem korby oglądając spektakl. Sprint jednak poszedł za wcześnie i akcja zamieniła się raczej w mini ucieczkę a mostek padł łupem Piotrka B. W Tanowie chwila przerwy na cole i dalej już na Głębokie z mocniejszą końcówką. Miodowa poszła mi dość mozolnie ale stabilnie bez zdychania no i potem rozjazdowo do domu. Super trening, jestem mega zadowolony. Fajnie było znów powozić się w peletonie i potem w naszym trzyosobowym pociągu. W milczeniu patrzeć jak pękają kolejne kilometry a w uszach tylko szum wiatru i opon. Tego mi było trzeba.
Dzięki koksy!



Dane wyjazdu:
49.22 km 0.00 km teren
01:40 h 29.53 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1119 kcal

Krótko i mocno z Michałem

Niedziela, 28 czerwca 2015 · dodano: 02.07.2015 | Komentarze 0

Michał do mnie zadzwonił i decyzja była błyskawiczna. W ciągu 20 minut ogarnąłem się i już kręciłem w kierunku kościoła na Warszewie gdzie się spotkaliśmy. Potem w dół Miodową na Głębokie i dalej na Dobrą. Tempo chwilami się rozkręcało, Michałowi ewidentnie zachciało się szybszych zaciągów i chwilami wchodziliśmy dość długo powyżej 35km/h. Potem Buk i dalej falbankami na Bismark. Na falbankach nieźle odpadałem i na dwóch największych hopach puszczałem koło. W Bismark na ławeczce chwila kontemplacji i pogaduch no i dawaj do domu. Powróc z Lubieszyna hopkami na Dobrą a dalej to już zdychałem na kole aż do samego Głębokiego. Miodową tradycyjnie już siłą woli i w końcu dom. Ujechałem się bo tempo choć sumarycznie nie było specjalnie mocne to interwałowy charakter mocno się dał we znaki niewytrenowanemu organizmowi.Michał za to fajnie przepalił nogę przed zawodami trathlonowymi, które odbedą się a następny weekend. Powodzenia! 

Dane wyjazdu:
67.79 km 0.00 km teren
02:41 h 25.26 km/h:
Maks. pr.:48.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1241 kcal

Wycieczka

Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 13.06.2015 | Komentarze 1

Trasa klasycznie czyli Warszewo, Głębokie, Pilchowo, Tanowo, Dobieszczyn, Glashutte, Pampow, Blankensee, Buk, Dobra, Wołczkowo, Głębokie, Warszewo.
Źle zaplanowałem kierunek pętli przeco męczyłem się większość trasy z przeciwnym wiatrem. Tempo miało być lekkie a mimo to od 40 kilometra był jakiś dramat. Temperatura zrobiła swoje, pojechałem też bez prowiantu a generalnie na trasy >50km zabieram coś na przekąske no i jeden bidon był gwoździem do trumny. Powrót z żałosnymi prędkościami na pustych nogach. Doczłapałem się jakoś do stacji benzynowej w Dobrej, tego Bobryka na wylocie na Buk, i zatankowałem pół litra coli. Spowodowało to jednak pewne perturbacje żołądkowe, które mogły skończyć się nagłym niezbyt przyjemnym zjawiskiem więc do domu dojechałem dosłownie na styk po czym zająłem łazienkę... Chyba dziś przesadziłem z dystansem w tych warunkach.

I w Tanowie mijałem się z Głębokim, tradycyjnie pozdrowiłem i ktoś krzyknął moje imie ale ja jako, że ślepy (minus 2 dioptrie) to nie rozpoznałem twarzy aczkolwiek po głowie wydawało mi się, że usłyszałem Daniela. No i słuch mam dobry bo w swojej relacji potwierdził takowe minięcie się ze mną :)

Pulsometru ostatnio nawet nie ubieram bo... po co? :D


Dane wyjazdu:
27.72 km 0.00 km teren
01:01 h 27.27 km/h:
Maks. pr.:64.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 602 kcal

Nowa kiera jupi!!!

Piątek, 12 czerwca 2015 · dodano: 12.06.2015 | Komentarze 6

Doszło już do tego, że mi się nawet wpisów nie chce robić. Gwoli ścisłości byłem od ostatniego wyjazdu parę razy na rowerze ale a to licznik od Gianta mi zdechł upadając na posadzkę, a to nie zdążyłem wpisać kaemów z Cateya od Cube'a i tak mi pouciekały te dane a pamięci dobrej nie mam. No cóż. Czasy ściganckie się skończyły, córa w drodze więc ino rekreacja się ostała hahaha.
Pomysł zmiany kiery chodził za mną już dawno, powodów było aż dwa:
- chęć przejścia z oldscholowego szosowego standardu fi26 na nowoczesny oversize 31,8
- chęć skrócenia mostka bo obecny był odrobinę dłuższy niż bym sobie tego życzył (110mm)

Niestety jak to zwykle bywa pierdyliard innych rzeczy było non stop ważniejszych, a to urodziny, a to coś w samochodzie do naprawy, a to to a to tamto no i temat mi sie przesuwał i przesuwał... Zwłaszcza, że od razu musiałbym kupić i mostek i kiere bo chciałem zmienić standard. I tu z pomocą przyszedł Piotrek bo sam kupił jakąś karbonową niunię i został mu się podstawowy kokpit z jego Gianta TCR której chciał się pozbyć. Mostek ten sam (110mm) ale kiera w gięciu kompaktowym więc i krótsza to wziąłem na spróbowanie i próbny montaż. No i dziś się przejechałem - jestem w szoku ile kierownice może zmienić! Rower jak pode mnie, w końcu przestały doskwierać bóle krzyża, tyłek mniej boli, dolny chwyt wygodniejszy a i za klamki jakos tak mi lepiej. Jestem mega zadowolony i za parę groszy mocno podniosłem sobie komfort :) Dzięki Piter!

Co do jazdy: bez historii. Zjazd z Miodowej z jakimiś łebkami na twentyninerach. Rozpoczęli go chwile przede mną więc szybko ich doszedłem na szosie. Jak mnie zobaczyli na ogonie to się zaczęło "ściganie". Jechali jednak bardzo niebezpiecznie. Bez zasad, bez pomysłu, to do lewej to do prawej a prędkość ponad 50km/h to nie przelewki i kraksa by bolała. Dopiero na ostatniej prostej zapięłem blat oś i bez większego trudu im odjechałem ucierając trochę nosa. A co, jeszcze mogę hahahaha. Potem paru kolarzy mnie wzięło na prostej od Wołczkowa  a ja sobie spokojnie kręciłem do Dobrej i na rondzie nawrotka. Widać jednak, że większość to nowy narybek, ani cześć ani pocałuj mnie w dupę. Kiedyś to były czasy... jak się na trasie szosowca spotkało to człowiek przeżywał, zastanawiał kto to, zagdał i poznał nowego kumpla do jazdy (pozdro Daniel :D), a dziś? Jak psów ich wszędzie pełno :P 


Kubek z nowym kokpitem i nową żelową owijką


Dane wyjazdu:
71.05 km 0.00 km teren
02:35 h 27.50 km/h:
Maks. pr.:59.80 km/h
Temperatura:17.0
HR max:181 ( 91%)
HR avg:149 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1917 kcal

Dłużej i solo

Sobota, 25 kwietnia 2015 · dodano: 25.04.2015 | Komentarze 1

Na szczęście jeden grill odpadł więc popołudnie dało szansę na trening. Szybkie pertraktacje i pokręciłem sobie dawno przeze mnie nie jechaną pętlę czyli Głębokie, Tanowo, Dobieszczyn, Glashutte, Mewegen, Blankensee, Buk, Dobra, Głębokie. Na granicy krótki postój na ciastka. W sumie ten odcinek jechało mi się dobrze ale tuż przed postojem poczułem, że zaczyna lekko czuć pustką w nogach. Myślałem, że jakoś przejdzie ale po ponownym rozruchu niestety nogi już tak nie chciały współpracować więc tempo spadło. Priorytetem było nie przepalenie się i to się udało. 

HZ: 7%
FZ: 81%
PZ: 11%


Kolarze! Posiłek w trakcie treningu fundamentem waszego sukcesu!

Dane wyjazdu:
42.47 km 0.00 km teren
01:28 h 28.96 km/h:
Maks. pr.:58.70 km/h
Temperatura:18.0
HR max:182 ( 92%)
HR avg:158 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1358 kcal

Przepał z Michałem

Piątek, 24 kwietnia 2015 · dodano: 24.04.2015 | Komentarze 1

Wczoraj do poszedłem spać dopiero o pierwszej. Dziś rano robo. Jak mi się nie chciałooooo... Mowię sobie sam nie pojade, musze się z kimś ustawić inaczej dopadnie mnie piątkowy leń kanapowiec a sobota odpada ze względu na grillowy maraton. Dzwonię do Michała, ten mi mówi, że trwają negocjacje z żoną. Na szczęście zakończyły się pomyślnie i o 17 ruszyliśmy z Warszewa na Głębokie. Zjazd pojechałem mocno, chyba trochę za mocno bo to troche za ostro rozkręcać serducho do 180 bpm po kilku minutach jazdy... ach ta ułańska fantazja. Ale poskładałem się na serpentynach Miodowej (wszystkich dwóch), poudawałem, że jestem jak Kwiato w Ponferradzie aahahahha. Potem z Głębokiego tradycyjnie na Dobrą. Michał ładnie pociągnął od Wołczkowa, zrobił mega progres. Było lekko pod wiatr a trzymał jak tempomat 33-34km/h bez zająknięcia. Przed Dobrą sie zmieniliśmy i ja też sobie dałem w udo a lekko dla mnie nie było bo nawet na kole musiałem pilnować tempa. Od Dobrej też żwawo do zjazdu na ścieżkę rowerową. Tam już spokojnie kadencja i rozkręcanie po tej małej tempówce. Dojeżdżamy do ronda przed Blankensee i robimy foto stop. Powrót z bocznym neutralnym więc też dość mocno. Przed Bukiem tak się rozkręciłem, że w sumie zrobiłem małą ucieczkę i pomimo dość wysokiego pulsu czułem moc pod nogą. Gdybym był w formie powiedziałbym, że tego dnia mógłbym się ścigać. Akcje zakończyłem przed Dobrą i dalej solidnie po zmianach dokręciliśmy do Głębokiego. Przeciętna 30,5 km/h co jak dla mnie jest dobrym wynikiem w tej chwili :D. Nawet odezwały się łydki i trochę kurcze łapały. Przypomniały mi się słowa Daniela, który zwykł mawiać, że jak go łydki łapią to znaczy, że idzie dobre tempo! Miodowa pomimo obaw poszła sprawnie i potem już tylko rozjazdowo Duńską do Świata Chmielu po Krzepkie z Kormorana i jakiś niszowy niemiecki ciemny wynalazek bo w promo był akurat. Fajny wypad, sumienie czyste, dzięki Piotr za zmotywowanie! :)

HZ: 7%
FZ: 39%
PZ: 52%


Fotostop przed Blankensee


Piękna, lekka karbonowa Strada Michała... Przezajebista maszynka.

Dane wyjazdu:
42.42 km 0.00 km teren
01:33 h 27.37 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max:181 ( 91%)
HR avg:151 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1276 kcal

Pętla przez Lubieszyn

Wtorek, 21 kwietnia 2015 · dodano: 21.04.2015 | Komentarze 0

Weekend niestety odpadł: sobota porządki od samego rana i goście wieczorem, niedziela leczenie jak zwykle niespodziewanego kaca a wieczorem jeszcze kilka spraw zawodowych do ogarnięcia. No bywa. Przynajmniej Kwiato ogolił Amstel Gold Race! I to w jakim stylu...
W poniedziałek spompowany dałem sobie spokój no to pojechałem dzisiaj. Najpierw spokojnie na myjkę bo szosa już usyfiona a potem pętla przez Wołczkowo, Dobrą, Lubieszyn, Mierzyn przez Centrum i powrót wzdłuż Odry deptakiem. Wiater znowu troche wkurzał ale nie było tragedii.
Prawie tydzień restu dał się pozytywnie odczuć. Nogi w końcu świeże i zregenerowane.

HZ: 7%
FZ: 56%
PZ: 33%


Dane wyjazdu:
42.60 km 0.00 km teren
01:38 h 26.08 km/h:
Maks. pr.:55.50 km/h
Temperatura:20.0
HR max:188 ( 95%)
HR avg:155 ( 78%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1318 kcal

Standard

Środa, 15 kwietnia 2015 · dodano: 15.04.2015 | Komentarze 2

Dom-Miodowa-Głębokie-Wołczkowo-Dobra-Buk-Blankensee-Buk-Dobra-Wołczkowo-Głębokie-Miodowa-Świat Chmielu-Dom

Wiatru ciąg dalszy. Niewiele słabszy wicher niż w poniedziałek i znów wiało z zachodu więc cała droga do granicy pod chamski wiatr. Po nawrotce o wiele przyjemniejsza część treningu i bardziej normalne prędkości. Nogi dalej porobione, zarządzam minimum dwa dni restu bo brakuje świeżości. Plusy: widać pierwszy progres na "aparacie tlenowym" bo już tak nie zatyka na Miodowej czy hopkach, puls się ładnie wkręca a płuca ogarniają wyższe obroty. Idą zmiany.

Na powrocie zajechałem do Świata Chmielu na Duńskiej - polecam smakoszom piwa. Wybór taki, że głowa boli, zanabyłem Ale Krajana i Krzepkie z Kormorana. Jeszcze nie zdecydowałem, które dzis wypiję ale w ramach walki z zakwaszeniem mięśni napewno nieomieszkam. Coś jednak czuję, że padnie na ejla...

HZ: 5%
FZ: 63%
PZ: 32%



Dane wyjazdu:
70.58 km 0.00 km teren
02:45 h 25.67 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:19.0
HR max:187 ( 94%)
HR avg:153 ( 77%)
Podjazdy:385 m
Kalorie: 2218 kcal

Bombaaaaaa!

Sobota, 11 kwietnia 2015 · dodano: 11.04.2015 | Komentarze 3

Stulecia chyba nawet. Chłopaki co prawda poopisywali wpisy jako lajtowe i spokojne ale dla mnie to był hardkor hahaha. To chyba największym niedowiarkom tłumaczy w jakim dołku kondycyjnym jestem. No ale mimo wszystko super było się spotkać, poświrować jak za dawnych czasów i pojeździć trochę na kole :) Micha się cieszy.
Spotkaliśmy się o 10:30 na Głębokim w składzie BartekMateuszRomek i ruszyliśmy przez Dobrą, Buk na Locknitz nawet fajną, rzadko przeze mnie uczęszczaną trasą. Jechało się nieźle choć pulsometr zwiastował nieuchronne nadejśćie tego co miało nadejść. Zacząłem odpadać już przed Locknitz ale myślałem, że krótki postój przy kocie przywróci mnie do żywych. Niestety po odbiciu w kierunku Ramin zaczęły się schody. Co górka to ja bez mocy, jakbym palił na pół cylindrów. Kompani jechali i tak mega zachowawczo a nierzadko było to dla mnie za mocno. No cóż. Trzymałem się ile dałem rady, koledzy często czekali ale w końcu gdy zacząłem podjeżdżać nawet pod niewielkie hopki z prędkościami poniżej 15km/h dojrzałem w końcu do męskiej decyzji: zostawcie mnie i pozwólcie mi człapać do domu w samotności :D Pożegnaliśmy się więc serdecznie i koksy pokręciły swoje a ja swoje. W Grambow odbijam na Lubieszyn i ten odcinek z pomocą wiatru leciałem jak na skrzydłach, 30-40km/h. Cisza, dźwięk toczących się miszelinów po gładziutkim asfalcie, słońce przygrzewa - bajka :) Dalej już było nieco gorzej ale jakoś dojechałem przez Dobrą do Głębokiego. Typowe oznaki zgona - drastycznie spada puls, nie chce się w ogóle wkręcać a w nogach uczucie bezdennej pustki. Prawdę mówiąc ostatnie kilkaset metrów jechałem na oparach i cukrowym głodzie. Dopadłem do sklepiku i zanabyłem puszkę coli. Sącząc sobie powoli boską karmelową ambrozję paczę... a tu nadjeżdża KrzysiekMiniorexem. Chwile pogadaliśmy bo nie widzieliśmy się kope lat no i dawaj zmierzyć się z tą Miodową... Ale na cocacolowym speedzie nawet stosunkowo sprawnie mi to poszło. Do domu dotarłem wyjechany na maxa. Bomba życia bez dwóch zdań :)

Dzięki koledzy za tradycyjnie zacną atmosferkę i towarzystwo na trasie! 

HZ: 20%
FZ: 37%
PZ: 41%


Gaz jak sam skur..... ahahahaha


Idylliczne krajobrazy prosto z rajchu


Piknik przy kocie w Locknitz

Dane wyjazdu:
39.67 km 0.00 km teren
01:27 h 27.36 km/h:
Maks. pr.:54.50 km/h
Temperatura:15.0
HR max:159 ( 80%)
HR avg:183 ( 92%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1240 kcal

Z Michałem po robo

Piątek, 10 kwietnia 2015 · dodano: 10.04.2015 | Komentarze 0

W końcu ciepłoooo :) Moje ambitne plany znów spaliły na panewce, a to niezapowiedziana praca w weekend, a to święta i wyjazdy po rodzinie... Coś nie mogę sobie w tym natłoku obowiązków znaleźć tyle czasu na rower co kiedyś, czas chyba przestawić się na rekreacyjną jazdę raz na jakiś czas. Ustawiłem się z Michałem na lekkie kręcenie po pracy. Spoko się nam jechało, pogoda naprawdę idealna, wiatru tyle co nic. Puls jak to po takiej przerwie w kosmosie ale samopoczucie było naprawdę niezłe. Nawet Miodowa, której mocno się dziś obawiałem ze względu na kilka mocniejszych zaciągów nie zatkała tak jak zwykle i wjechałem dosyć komfortowo.

Jutro z rana chciałbym zrobić spokojne solo 3h ale zobaczymy co wyjdzie i jak organizm zareaguje na pierwszą dłuższą wycieczkę.

HZ: 5%
FZ: 48%
PZ: 47%