Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Adam aka maccacus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 37039.83 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 27.27 km/h i ciągle mi mało...
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

2017 button stats bikestats.pl



W poprzednich odcinkach:

2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maccacus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Rundy treningowe

Dystans całkowity:22004.34 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:767:24
Średnia prędkość:28.62 km/h
Maksymalna prędkość:67.90 km/h
Suma podjazdów:62724 m
Maks. tętno maksymalne:199 (101 %)
Maks. tętno średnie:183 (92 %)
Suma kalorii:552552 kcal
Liczba aktywności:392
Średnio na aktywność:56.13 km i 1h 57m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
22.51 km 0.00 km teren
01:16 h 17.77 km/h:
Maks. pr.:46.73 km/h
Temperatura:-1.0
HR max:180 ( 91%)
HR avg:147 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 905 kcal
Rower:

Trening #7 Rege

Niedziela, 19 stycznia 2014 · dodano: 19.01.2014 | Komentarze 0

Dziś od rana czułem się zmęczony. Od czterech dni codziennie "coś" więc dzisiaj lekko. Miałobyć 1,5h ale 15 min straciłem na zmianę dętki przed Pilchowem bo jakiś idiota rozbił butelkę w drobny mak na ścieżce rowerowej. W Pilchowie odbiłem w las i tam pilnując strefy pokonywałem błotne szlaki.
Jutro dzień przerwy.

HZ: 17%
FZ: 69%
PZ: 14%

Dane wyjazdu:
35.59 km 0.00 km teren
01:55 h 18.57 km/h:
Maks. pr.:39.36 km/h
Temperatura:4.0
HR max:182 ( 92%)
HR avg:156 ( 79%)
Podjazdy:442 m
Kalorie: 1546 kcal
Rower:

Trening #6 Zimno, mgliście ale kręcić trzeba

Sobota, 18 stycznia 2014 · dodano: 18.01.2014 | Komentarze 0

Pogoda niby była ok ale jak wyjechałem to tak jakoś mgłą zaciągnęło, a w wyższych partiach Puszczy Wkrzańskiej to mleko jak w górach. No ale trzeba było odwalić dwie godziny. Warunki w lesie średnie, miejscami trudne. Mokre liście, grząskie, błotniste koleiny parę razy próbowały pomóc mi przytulić matkę ziemię ale skill rośnie i się nie dałem :) Podjazdy nadal ciężko ale pracuje nad tym. Dużo było jazdy w strefie mieszanej i tzw. "przypalanej" co mam nadzieję, że niedługo przyniesie efekty.
Wymiana kiery na klasyczną prostą XC + nowy "minusowy" mostek i rogi były strzałem w dziesiątkę. Dzięki Piotr za dobrą radę! Rower od razu lepiej się prowadzi, pozycja jest bardziej sportowa, kokpit się obniżył a dzięki mostkowi 120mm mogę się wyciągnąć na ramie tak jak lubię. W sumie to dziwne, że tak dobrze się czuję z długimi mostkami. Teoretycznie przy tak dużym rozmiarze ramy (21 cali to tak na styk dla mnie, wg porad specjalistów z MTB do ścigania powinienem mieć nawet 19stkę, mam 183 cm) mostek 120 powinien być trochę za długi a po dzisiejszej jeździe śmiem twierdzić, że na krótszym miałbym poczucie "garbienia się" na rowerze. Dziwne... A może to przyzwyczajenia z szosy?
Ładnie przewyższeń idzie na robić we Wkrzańskiej - 30 km trasy i prawie pół klocka w górę.


Klimacik jak z Blair Witch Project :D

HZ: 8%
FZ: 51%
PZ: 41%

Dane wyjazdu:
33.45 km 0.00 km teren
01:36 h 20.91 km/h:
Maks. pr.:39.37 km/h
Temperatura:4.0
HR max:175 ( 88%)
HR avg:152 ( 77%)
Podjazdy:326 m
Kalorie: 1234 kcal
Rower:

Trening #4 A jednak asfaltem

Niedziela, 12 stycznia 2014 · dodano: 12.01.2014 | Komentarze 1

Miała być puszcza ale postanowiłem się sprawdzić ze styczniową zawieruchą. Trasa na Głębokie a potem Bartoszewo i Dobrą. Masakra. Pod wiatr wlekę się 20km/h, z wiatrem 25... Żenua. Trzeba jednak zacisnąć zęby i wytrzymać w systematyczności. 
Gdzieś na trasie minąłem nawet [url=http://danielo.bikestats.pl]Daniela[/url], który wracał z treningu na zimówce. Pozdro!

HZ: 6%
FZ: 71%
PZ: 21%

Dane wyjazdu:
40.85 km 0.00 km teren
02:13 h 18.43 km/h:
Maks. pr.:40.77 km/h
Temperatura:6.0
HR max:185 ( 93%)
HR avg:155 ( 78%)
Podjazdy:449 m
Kalorie: 1840 kcal
Rower:

Trening #3

Sobota, 11 stycznia 2014 · dodano: 11.01.2014 | Komentarze 0

Niestety w tygodniu nie udało mi się ogarnąć jakiegoś kręcenia, pogoda skutecznie odstraszała. Dzisiaj wymówek nie było. Wsiadłem i pojechałem w las. Tętno oczywiście masakra, noga słaba ale gdzieś tak po 1,5h pod koniec wyjazdu już mi się lepiej kręciło. Ogólnie podczas robienia ulubionej pętli po Puszczy Wkrzańskiej, takiego mojego "standardu", pomyliłem szlaki i skręciłem w złą ścieżkę. Wywiało mnie gdzieś na bezdroża z błotem po piasty. Już miałem robić wycof po śladach ale jakoś pozaszlakowo udało mi się wrócić na znajome dróżki. Mimo to dwie gleby zaliczone, a paniczne próby utrzymania równowagi przy prędkości 6 km/h i tętnie >170 bpm skutkowały konkretnymi zastrzykami adrenaliny. Ale ogólnie moje terenowe skille pomału rosną hehe ;) W niedziele też ogarniam dalej las. 
Giant nieźle uczy pokory. Jest ciężki, trudno go rozpędzić, człowiek wypluwa płuca wlokąc się żałosnym tempem ale liczę  na to, że to zaowocuje na wiosnę jak przesiądę się na szybkiego i zwinnego Cube'a. Także mam mocne postanowienie aby przynajmniej przez najbliższe tygodnie nie dosiadać szosy.






HZ: 6%
FZ: 49%
PZ: 42%

Dane wyjazdu:
42.42 km 0.00 km teren
02:33 h 16.64 km/h:
Maks. pr.:38.71 km/h
Temperatura:3.0
HR max:187 ( 94%)
HR avg:149 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1934 kcal
Rower:

Trening #2

Poniedziałek, 6 stycznia 2014 · dodano: 06.01.2014 | Komentarze 4

Miał być dzisiaj dłuższy wypad szosowy na MTB ale okazało się, że porwałem się z motyką na słońce. Trójka z którą miałem jechać czyli Robert i dwa Piotry byli poza zasięgiem. Moja obecna forma jest tak słaba, że nawet ich "tlenu" jadąc na kole nie byłem w stanie ogarnąć. Męcząc się tak kilka kilometrów z tętnem 170-180 i smakiem gwoździ w ustach skapitulowałem już w Wołczkowie odbijając na leśne szlaki. Tam po kilku minutach uspokoiłem pikawę i pokręciłem swoje 2h w luźnym tempie.
Muszę uzbroić się w cierpliwość i poświęcić 3-4 tyg na luźne, wprowadzające jazdy.

HZ: 17%
FZ: 57%
PZ: 25%

Dane wyjazdu:
20.20 km 0.00 km teren
01:10 h 17.31 km/h:
Maks. pr.:30.20 km/h
Temperatura:5.0
HR max:174 ( 88%)
HR avg:152 ( 77%)
Podjazdy:235 m
Kalorie: kcal
Rower:

Trening #1

Niedziela, 5 stycznia 2014 · dodano: 05.01.2014 | Komentarze 9

Trzeba się w końcu za siebie wziąć. Od 4 (!) miesięcy nie robiłem ABSOLUTNIE NIC. Efekt jest łatwy do przewidzenia. Co gorsza moja motywacja po trzech sezonach jeżdżenia praktycznie zniknęła i jakoś nie miałem siły aby po pracy ruszyć cztery litery i wsiąść na rower, ruszyć w zimne jesienne pluchy "potrenować". A podobno kryzys w związku przychodzi co siedem lat... Rozleniwiłem się na maxa... Nie mam już nawet specjalnego zacięcia na ściganie, może przyjdzie znów z czasem gdy forma zacznie się piąć w górę ale na razie chcę pojeździć po prostu dla zdrowia i złapania jakiejś kondycji.

No i jak wszyscy koledzy-kolarze wiedzą, nic tak nie motywuje do wyjścia na rower jak "zakupy" :P. Postanowiłem więc nie męczyć się w taką pogodę niepewną z szosą i zafundowałem Giantowi obiecany już w zeszłym roku mały serwis. Rower generalnie sprawuje się dobrze ale od początku do wymiany był suport, który choć nie miał dużych luzów to strasznie grzechotał i strzelał po dłuższej jeździe. No i opony: 2.1 do lajtowej jazdy po lesie to dla mnie stanowczo za dużo. Bieżnik też lata świetności miał za sobą więc na liściach i błocie poślizgi były codziennością. Udałem się więc do mojego ulubionego Synkrosa i trafili z promo w sam raz: para nowiutkich opon Tioga Terrafirma (kierunkowa i napędowa) za jedyne 50 zł/kpl. no i dobrali mi jakiś chiński maszynowy suport. Wróciłem do domu i zabrałem się za serwisowanie. O DZIWO, stary suport pomimo tego, że pewnie od nowości nie był zmieniany odkręciłem BEZ PROBLEMÓW. Byłem w ciężkim szoku... Przygotowywałem się na bitwę stulecia (kilka kluczy... szmaty... WD40...młotki...) a tu taka niespodzienka: mocniej docisnąłem i miski puściły po czym bez problemu wykręciłem je z ramy. Korby rownież bezproblemowo zdjąłem ściągaczem z osi. No cud! W mojej szosie, której napęd zmieniam regularnie raz na rok a suport potrafię serwisować kilka razy w roku mam więcej problemów. Poczciwy ten Giant :) Opony również zmieniłem bez problemy przy okazji kasując luz w tylnej piaście. 
Tak uzbrojonym rowerkiem śmignąłem w okolice Głębokiego. O "treningu" dużo pisać nie będe. Nogi nie ma, płuca zatyka, i po godzinie toczenia się w tempie emeryckim wróciłem wynorany do domu. Taki lajf :)

HZ: 6%
FZ: 66%
FZ: 25%


Dane wyjazdu:
42.79 km 0.00 km teren
01:40 h 25.67 km/h:
Maks. pr.:62.20 km/h
Temperatura:7.0
HR max:194 ( 98%)
HR avg:155 ( 78%)
Podjazdy:285 m
Kalorie: 1316 kcal

A znów se pokręciłem...

Poniedziałek, 11 listopada 2013 · dodano: 11.11.2013 | Komentarze 4

Ustawiłem się z Michałem o 11:30 na Głębokim na symboliczne "zakończenie sezonu". Pogoda już typowo jesienna a dzisiaj to chwilami poczułem się jak w zimie - lodowato było. Ale towarzystwo przednie więc zrobiliśmy sobie pętelkę na Dobrą, dalej ścieżką rowerową pod granice, nawrotka i po śladach przez Miodową i Duńską do domu. Miodowa znów dała popalić, prawie kasetę na niej zamknąłem hahahaha.

HZ: 7%
FZ: 52%
PZ: 41%

Dane wyjazdu:
25.95 km 0.00 km teren
01:07 h 23.24 km/h:
Maks. pr.:55.10 km/h
Temperatura:10.0
HR max:191 ( 96%)
HR avg:161 ( 81%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1008 kcal

A tak se pokręciłem

Niedziela, 10 listopada 2013 · dodano: 10.11.2013 | Komentarze 1

Na Miodową gdzie wyplułem płuca z przelotową 17km/h i pulsem 180-190 :D. Dalej zjazd Duńską a potem na Wały i bulwarami lans bauns i nawrotka na Pogodno. Wiatr łeb urywa, zimno, mokre asfalty - to lubię ;)

HZ: 5%
FZ: 37%
PZ: 58%

Dane wyjazdu:
108.32 km 0.00 km teren
03:25 h 31.70 km/h:
Maks. pr.:61.50 km/h
Temperatura:22.0
HR max:186 ( 94%)
HR avg:160 ( 81%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2744 kcal

Trening #57 Głębokie

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 1

Miałem nie jechać ale jakoś wcześnie mi się wstało więc sobie wyjechałem. Jak se tak wyjechałem, to se podjechałem na Głębokie zobaczyć czy się ustawka zbiera. Zebrała się. Ze dwudziestu kolarzy. Myśle sobie "łan kozie ded" pojadę z nimi na ile mi sił starczy. Szczęśliwie dzisiaj poza kilkoma mocniejszymi depnięciami była baja 30-40km/h więc jechało się naprawdę przyjemnie. Na zmianach co prawda puls 170-180 ale to wynik braku regularności. Noga po korekcie siodełka ma więcej mocy więc nie odcinało. Pojechaliśmy do Schonow (gdzieś na wysokości Gartz) bo ekipa chciała obadać finisz niedzielnego niemieckiego wyścigu. Przed samym Schonow naprawdę godny zjazd (który w drodze powrotnej był fajną ścianką). Grupa rozbujała się ponad 60km/h. Robiło wrażenie. I ten szum wysokich stożków... Kolarska poezja. Potem ścianka na której ekipa się porwała a na szczycie sikustop. Po przerwie nawrotka i wracamy po śladach. Na podjeździe znów wszystko się rwie, czołówka gna do przodu, z tyłu kilka osób a ja w środku między nimi jadę swoje. Dochodzi mnie jeden gość i gdy się wypłaszcza to podkręcam tempo. Jadę mocno bo jest kontakt wzrokowy z czołówką więc ambicja nie pozwala odpuścić - jest szansa dojść. Lecimy ponad 40km/h i miłoby było odpocząc na kole. Kiwam łokciem ale bez reakcji. Trudno, cisne dalej. O dziwo wytrzymuje i dojeżdżamy w końcu grupę, która trochę zwolniła. Krótkie "Dzięki!" zza pleców i poklepanie po ramieniu wynagradza ten rajd i brak zmiany :)
Żeby nie było tak różowo, kilka kilometrów dalej jedziemy znów pod małą hopkę. Jadę w trzeciej parze od końca. Robi się ciasno jak to na podjeździe i niestety osobie przede mną cofnęło rower i liznąłem koło, gibnęło mnie na stronę kolegi z pary ale się utrzymaliśmy, niestety wtedy ktoś za mną liznął moje koło i się wyłożył. Na szczęście prędkość nie była zbyt duża i nic poważnego się nie stało. Mimo wszystko koło wyłożonego kolegi trochę scentrowane, w kasku uszkodzony fasunek więc zdecydowałem sie zostać i dociągnąć kolegę do Szczecina jako, że pośrednio byłem "sprawcą" tego upadku. Także ostatnie 40km jechałem ciągle na czubie ale z lekką pomocą wiatru trzymałem dobre, solidne tempo. Na koniec rozjazd i pogaduchy. Kolega bardzo wyrozumiały i sympatyczny także żadnego kwasu nie było. Jak sam powiedział: takie sytuacje są wpisane w ten sport. Ja niestety mimo wszystko mam wyrzuty sumienia, chociaż niewiele więcej w tamtej sytuacji mogłem zrobić.

HZ: 3%
FZ: 48%
PZ: 49%

P.S. Pamiętacie jak było rok temu 15 sierpnia? Pogoda identyczna! :)


Dane wyjazdu:
76.51 km 0.00 km teren
02:29 h 30.81 km/h:
Maks. pr.:48.50 km/h
Temperatura:25.0
HR max:186 ( 94%)
HR avg:154 ( 78%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1873 kcal

Trening #56

Sobota, 10 sierpnia 2013 · dodano: 10.08.2013 | Komentarze 3

Padło, że pojechałem sam. W sumie się nie dziwie, chłopaki się wczoraj wyjechali a ja obijałem się na pokazie sztucznych ognii. Z rana angielskie śniadanko czyli frankfurterki i sadzone jajo (no zbyt kolarskie to ono nie było ale lubię...). Kawka, przebieranie i heja na asfalt. Pogoda super. Wiatr trochę dokuczał ale dzisiaj miałem jechać swoje bez spiny pilnując strefy. Z początku myślałem, że znów będzie tragedia ale po 20 kilometrze tętno się trochę dostosowało i opadło.
Trasa standard do bólu: Pogodno, Tanowo, Dobiesczyn, Glashutte, Rothemklempenow, Locknitz, Ramin, Grambow, Lubieszyn, Mierzyn, Szczecin.

Czyli na pierwsze 2/3 trasy płasko ale, że wiatr lekko przeszkadzał to totalnego bajabongo nie było. W Locknitz przerwa na banana i rura na hopy. Brane moim tempem, nie za słabo, nie za mocno, ale na niskiej kadencji na blacie. Noga przyjemnie podawała, to uczucie jak depniesz mocniej ale nie odcina i możesz to utrzymać - lubię to! :D
Poturlałem się tak do Lubieszyna. Dalej dwie hopy czyli Dołuje i Skarbimierzyce a od tej ostatniej wioski składam się jak Bradlej i odwalam sobie TT na tętnie >180 aż do rogatek Szczecina. Lubię ten odcinek, szybki, można się rozkręcić. Wyprzedziłem skuter :D Niezłą minę miał ten gościu bo kilka minut wcześniej "objechał" mnie na hopce przed Skarbimierzycami.

Samopoczucie super. Bardzo dobrze mi się dziś jechało, noga kręciła, plecy nie bolały, puls nawet nawet. No i pogoda idealna! Bo kolarskiego wietrzyku zawsze trochę musi być ;)

HZ: 2%
FZ: 72%
PZ: 26%