Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Adam aka maccacus z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 37039.83 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 27.27 km/h i ciągle mi mało...
Więcej o mnie.

Follow me on Strava

2017 button stats bikestats.pl



W poprzednich odcinkach:

2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maccacus.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:12991.22 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:458:56
Średnia prędkość:28.31 km/h
Maksymalna prędkość:67.90 km/h
Suma podjazdów:33454 m
Maks. tętno maksymalne:199 (101 %)
Maks. tętno średnie:180 (90 %)
Suma kalorii:307046 kcal
Liczba aktywności:185
Średnio na aktywność:70.22 km i 2h 28m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
70.95 km 0.00 km teren
02:17 h 31.07 km/h:
Maks. pr.:51.80 km/h
Temperatura:17.0
HR max:181 ( 91%)
HR avg:146 ( 74%)
Podjazdy:387 m
Kalorie: 1639 kcal

Trening #30 Trening Kawalerski

Środa, 24 kwietnia 2013 · dodano: 24.04.2013 | Komentarze 9

Był wieczór kawalerski to i musi być trening kawalerski hehehe. W sobotę wielki dzień więc z na rowerowanie do poniedziałku czasu nie będzie.

Pogoda dziś dopisała choć wiatr nie pozwalał o sobie zapomnieć - jak to na wiosne... Ale w lasach widać, że natura budzi się życia, z godziny na godzinę robi się coraz bardziej zielono. Pojechałem pętlę na Dobieszczyn, Glashutte, Grunhof, Mewegen, Blankensee, Buk, Dobrą, Wołczkowo, Głębokie, Miodową i do domu na Pogodno. Pękła prawie okrągła 70tka. Kręciło mi się zaskakująco dobrze, puls był jakiś ospały i bardzo powoli reagował ale noga całkiem do rzeczy. Ognia nie było ale całe 70 kilometrów byłem w stanie trzymać dobre, stabilne tempo w dobrej intensywności. Miodowa pociągnięta z blatu na 53x21 - bolało.
No i przetestowałem nowe klubowe fatałaszki. I jak? :P


Proooooo 8)

HZ: 11%
FZ: 79%
PZ: 9%

Dane wyjazdu:
56.06 km 0.00 km teren
01:56 h 29.00 km/h:
Maks. pr.:43.40 km/h
Temperatura:14.0
HR max:181 ( 91%)
HR avg:143 ( 72%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1329 kcal

Trening #29 Szum gum itp...

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · dodano: 21.04.2013 | Komentarze 4

Po wczorajszej rzeźni dzisiaj rozkręcanie nogi. O dziwo nic nie bolało, czułem się świeżo i zaraz jak tylko zrobiłem pierwsze kilometry uderzył mnie przypływ sił witalnych. Serducho spokojnie wyrabiało, noga podawała, wiatr specjalnie nie przeszkadzał i bez problemu wyszedłem poza pierwszą kosmiczną. Do granicy w Dobieszczynie doleciałem z przeciętną prawie 32 a w nogach zapas mocy, puls opadał... No lodzio miodzio se myślę, jazda jak na razie czystą przyjemnością, nic tylko kręcić.
I bach... tsssss.... tssss.... tssss.... tssss...
Kapeć.
Eee... dziesiątki już ich miałem, szybko się z tym uporałem no i pompuję. Bierę w łapska moją super pompkę Kellys'a za 23 zyla i ładuje ile matka natura w bicepsie dała. No i takie bice mam, że pompkę rozwaliłem. Po trzech latach odmówiła posłuszeństwa. Całe szczęście, że wbiłem chociaż te 4 atmosfery zanim urządzenie zdechło więc dało się toczyć na tym rowerze. Nawrotka i po śladach do domu. Uprzedziłem tylko assistance, że może być potrzebny więc niech nie przyjdzie jej do głowy, póki nie wrócę, otwierać Łomżę Podkapslową Niepasteryzowaną... ;)

Ogólnie fajnie było, puls wzorowo opadał w miarę połykania kolejnych kaemów czyli jest światełko w tunel. Szkoda tego kapcia ale cóż, przynajmniej wróciła motywacja do treningów.


Pit stop

HZ: 30%
FZ: 60%
PZ: 8%

Dane wyjazdu:
81.75 km 0.00 km teren
02:56 h 27.87 km/h:
Maks. pr.:64.30 km/h
Temperatura:11.0
HR max:185 ( 93%)
HR avg:151 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2257 kcal

Trening #28

Sobota, 20 kwietnia 2013 · dodano: 20.04.2013 | Komentarze 4

Słabo. Noga nie kręci, puls szalony i ciężko było zapanować, wyjście ponad pierwszą prędkość kosmiczną czyli 30km/h tylko w sprzyjających warunkach. Przy lekkim w mordewindzie dopiero przelotowa 26-27km/h pozwalała mi jechać bez zarzynania się. Nic nie pomagało ani wysoka ani niska kadencja, górny dolny chwyt... po prostu w nogach pusto, płuca nie wyrabiają. Regres jak cholera. Wiatr też dziś kręcił, jechałem na dojcze - w mordę. Wracałem z dojczów - w mordę. Przyjemności żadnej, odbębniłem 3h żeby mieć czyste sumienie. Na powrocie spotkałem Mateusza który dopiero ruszał w trasę to złapałem trochę oddechu i na koniec dorżnęłem się na Miodowej. A Endo się zresetowało na 65 kilometrze więc nie mam całego śladu trasy.

HZ: 10%
FZ: 68%
PZ: 22%

Dane wyjazdu:
55.72 km 0.00 km teren
02:05 h 26.75 km/h:
Maks. pr.:64.00 km/h
Temperatura:-4.0
HR max:178 ( 90%)
HR avg:147 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1656 kcal

Trening #22 Ja pierd....

Sobota, 23 marca 2013 · dodano: 23.03.2013 | Komentarze 5

No ja nie wiem jak opisać to co się dzieje za oknem. Weekend spędziłem w rodzinnym Słupsku ale aby nie rozleniwić się na maksa wrzuciłem na pakę rower z zamiarem pokręcenia. Niby słońce, niby to już końcówka marca a taki ziąb, że ja pierd.... Pojechałem podjazd na Redzikowo, potem zawrotka i główną drogą na Ustkę. Wiatr silny, może nie taka masakra jak tydzień temu ale jednak dawał się we znaki. Puls wysoko. Na asfaltach biało od soli ale na szczęście sucho. Jechało się średnio, bardzo średnio. Mijające mnie tiry wzniecały tumany solnej kurzawki, która paliła w płuca. Pomimo czepka z membraną, czapeczki i kasku było mi zimno w głowę - tak wiało. Jak wróciłem i pojechałem na karchera opłukać delikatnie rower z soli to wystarczyło kilka minut na dworzu i zamarzły mi klamkomanetki od wody z myjki. W dodatku endomondo ostatnio wariuje i dzisiaj pokazało mi średnią prędkość 0,7km/h a ślad gdzieś w Magdeburgii w Niemczech - szajs. K..... zaraz kwiecień, rok temu 17 marca było tak. Padaka jakaś...

Przynajmniej motywator miałem niezły po jednoosobowym show jaki zapodał Fabian w Harelbeke, prawie jak Boonen rok temu w Paris-Roubaix. Widać Szwajcar w gazie skoro kilka kilometrów przed kreską jeszcze zwiększał przewagę nad pięcioosobową grupką pościgową z Saganem i Chavanelem na czele. Będzie ciekawie na tegorocznym Piekle Północy :)

HZ: 19%
FZ: 51%
PZ: 25%


Widok na plażę w Ustce


Kjub się wygrzewa


Panorama

HZ:

Dane wyjazdu:
72.44 km 0.00 km teren
02:29 h 29.17 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:3.0
HR max:177 ( 89%)
HR avg:145 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1783 kcal

Trening #18 Wiatr morderca...

Piątek, 8 marca 2013 · dodano: 08.03.2013 | Komentarze 5

Początkowo chciałem wjechać w teren ale pogoda wbrew prognozom była całkiem całkiem więc przekręciłem z powrotem pedały na szosę i sru na dojcze. Wiatr dziś nieźle kręcił choć do Dobieszczyna raczej pomagał. Za Tanowem zrobiłem serię interwałów 4x2min 85-90%Hrmax - uda zabolały. Pierwszy tysiak wyjeżdzony trzeba pomału zacząć wprowadzać konkretne ćwiczenia, noga sama się nie zrobi. Dalej już lekkim tempem bez spiny do granicy i zwrot na południe na Glashutte i Grunhof. Wiatr boczny, silny, na otwartych polach ciężko było trzymać tor jazdy ale w lesie sie uspokoiło. W Grunhof skręcam na dróżkę do Pampow ale do wioski nie dojeżdżam bo odbijam na Mewegen. Złapał mnie kryzys, który co raz bardziej się pogłębiał. Miałem wziąść Liona na tą okoliczność ale zwyczajnie zapomniałem - za to nie lubię tej pory roku bo trzeba wziąść tyle rzeczy, tyle ciuchów, że czasem o czymś zapomnę. Na samej wodzie ciężko było kręcić ale nie było wyboru. Mimo kiepskiego samopoczucia w Blankensee decyduje się odbić jeszcze na falbanki zamiast prosto przez Buk do domu. Nogi już nie miały z czego kręcić ale włączyłem młynek i pilnując strefy jakoś doczłapałem się do Bismark. Tam przychodzi początek końca :D Skręcam na wschód na Lubieszyn i wiatr uderza w mordę. MASAKRA! Na podjazdacg 21-23km/h na zjazdach... 26 :D W brzuchu pusto, jadę na oparach. Podjazd na Dołuje pokonuję w ślimaczym tempie a hopka przed Skarbimierzycami rozwala mnie na amen. Dochodzi mocne wychłodzenie od lodowatego wiatru. Dalej do Mierzyna toczę się z myślą o ciepłej kąpieli jaka czeka mnie w domu za kilkanaście minut. Ujechałem się konkretnie. Jutro zasłużony dzień przerwy. Puls nisko, wolno się podnosi, szybko opada - idzie ku dobremu.
I w dodatku Endomondo mi zwariowało i w Dobrej po 10km się wyłączyło rejestrując te przejechane 10km z średnią 60km/h WTF?!?!

Swoje zrobiłem, teraz nogi do góry, kawka i Paris-Nice! Allez allez Voigt! :)


Przed Grunhof


HZ: 16%
FZ: 74%
PZ: 8%

Dane wyjazdu:
54.86 km 0.00 km teren
02:00 h 27.43 km/h:
Maks. pr.:40.30 km/h
Temperatura:-4.0
HR max:173 ( 87%)
HR avg:145 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1448 kcal

Trening #11 Kto rano wstaje...

Niedziela, 10 lutego 2013 · dodano: 10.02.2013 | Komentarze 6

...ten jeździ w mrozie. Czas dziś ograniczony więc wybrałem się już o 9. Najpierw runda solo na Dobrą i Bartoszewo. Do Dobrej czysto, za Dobrą aż do Grzepnicy też dopiero w lasku przed Bartoszewem SZKLANKA! Wyślizgany śnieg z lodem - przejechałem z duszą na rameniu ćwicząc równowagę. Jak dojechałem do trasy na Dobieszczyn okazało się, że musiało tam wczoraj nieźle śnieżyć. Dojeżdżam z powrotem do Głębokiego i znów czysto, sucho i bez śniegu. Dziwna pogoda. Zbierała się już ustawka to poczekałem na Roberta, Grześka i Marcina. Pogadałem chwilę z nimi i pojechali w stronę Dobieszczyna. Ja postanowiłem zabrać się z ustawką do Blankensee. Zebrało się trochę ludzi, gdzieś około 30stu i kilku już na szosach więc nie czułem się jak idiota :D. Do Buku jechało się fajnie i przyjemnie, peleton rozciągnął się na jakieś 50 metrów. Za Bukiem jeden z kolegów łapię gumę i robi się 10 minutowy postój. Część z nich ma zamiar lecieć na Prenzlau z zamiarem wysiedzenia 5h ale ja nie mam tyle czasu i chyba jeszcze nogi. Kręcę z nimi jeszcze do Blankensee i po śladach wracam do domu. Wychłodziło mnie dzisiaj bardziej niż wczoraj. Puls wysoko, ciężko było nad nim zapanować. Fajny wprowadzający weekend.

HZ: 20%
FZ: 58%
PZ: 16%


Warunki przed Bartoszewem :)


Prawie całe Głębokie, jeszcze kilka osób potem dojechało.


Peleton na wylocie z Dobrej.


Kjub


Panorama falbanek za Blankensee

Dane wyjazdu:
65.36 km 0.00 km teren
02:14 h 29.27 km/h:
Maks. pr.:47.20 km/h
Temperatura:0.0
HR max:180 ( 91%)
HR avg:149 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1686 kcal

Trening #10 Kolarstwo to nie pitu pitu...

Sobota, 9 lutego 2013 · dodano: 09.02.2013 | Komentarze 8

Zamiast Głębokiego postanowiłem jednak skorzystać z zaproszenia Roberto i wybrałem się z nim i kolegą Marcinem na dojcze. Pogoda zapowiadała się całkiem przyjemne. Rano sprawdziłem asfalty: suche. Gitez majonez, nic tylko jechać. O 10 spotkaliśmy się na rondzie Ku Słońcu i ruszyliśmy na Lubieszyn. Myślałem, że tempo będzie lżejsze ale chłopaki pomimo grubych opon i górskich rowerów dawali niezłe zmiany i generalnie jechaliśmy dziarskim tempem. Miał być tlen i w sumie był choć raczej w górnych granicach ;)
Przed granicą pogoda zaczyna się załamywać. Śnieg pruszy coraz mocniej i robi się już białawo. Za Lubieszynem skręcamy na Grambow i tam już absolutnie bielutko a na asfaltach błoto pośniegowe i strumienie wody. Śnieg zaczyna ostro zacinać i w sumie przez godzine zapierdal....y w zamieci. Jak na tą porę roku tempo było szybkie, często grubo powyżej 30stki. Dodając do tego fontanny lodowatej wody spod kół, silny wiatr, zaśnieżone okulary, mokre tyłki, jezioro w butach i stosunkowo długą drogę do domu (a w moim przypadku jeszcze cienkie szosowe opony) to wychodzi nam hardkorowy trening. Przyznam szczerze, że w gorszych warunkach szosą nie katałem. W końcu dojeżdżamy do Locknitz a stamtąd prosto główną na Lubieszyn. Za Lubieszynem inny świat. Śniegu brak, nie pada, a im bliżej Szczecina tym bardziej sucho na drogach. W Szczecinie meldujemy się z przeciętną 30km/h - nieźle jak na te warunki i zestaw dwa MTB i szosa. Dobrze, że zrobiłem foty bo nikt by mi nie uwierzył co dzisiaj przeżyliśmy. Mocny i wymagający trening.


Troszku inna aura niż w Szczecinie... :)


Jest git :D


Przy kocie w Locknitz


Gdzie ta wiosna...


Jest i autor :D


Kubek w śniegu

O dziwo nie spotkaliśmy żadnych kolarzy, nawet na szosach :P:P:P

HZ: 15%
FZ: 62%
PZ: 21%

Dane wyjazdu:
74.10 km 0.00 km teren
02:42 h 27.44 km/h:
Maks. pr.:42.50 km/h
Temperatura:-4.0
HR max:180 ( 91%)
HR avg:142 ( 72%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1826 kcal

Trening #9 Z Głębokim wysiedzeniówka

Niedziela, 3 lutego 2013 · dodano: 03.02.2013 | Komentarze 7

Wczoraj się nie udało ze względu na pogodę, ale na dziś zapowiadali przyjemny poranek więc budzik na ósmą, śniadanie, szykowanie i na dziesiątą melduje się na Głębokim. Oprócz mnie jest jeszcze czwórka ale w ciągu kilku minut zjeżdża się łącznie piętnastka. Na szosie tylko czterech kolarzy a pozostali jeszcze na MTB. Szosowcy pojechali wcześniej ale intuicja podpowiadała mi, że z nimi to ja tlenu nie zrobie więc zabrałem się z resztą na objazd niemieckich wioseczek. Tempo spokojne, pogoda bardzo dobra, w jednym tylko miejscu był lód na drodze gdzie złapałem lekki uślizg a poza tym czysto i większości sucho. Pogadałem trochę i ani się obejrzałem a już byliśmy na prostej do Tanowa. Trening na tyle luźny, że nawet nikt nie próbował się z tablicą jak to zwykle bywa. W Tanowie peleton odbija na tzw. "śmietnik" a ja cisne przez Pilchowo do Szczecina bo czas mi się kończy. Na tym właśnie odcinku się przysmażyłem bo dałem do pieca i AVG HR skoczyło ze 136 do 142. Ogólnie puls dziś wysoko (skutek jeżdżenia codziennie od czwartku) ale noga dobrze podawała. Trochę mróz szczypał ale w grupie cieplej a jak to jeden kolega mi dziś powiedział: taka pogoda hartuje oddech ;)

Trasa: Głębokie-Wołczkowo-Dobra-Buk-Blankensee-Bock-Rothemklempenow-Grunhof-Glashutte-Dobieszczyn-Tanowo-Pilchowo-Głębokie

HZ: 46%
FZ: 33%
PZ: 19%

Dane wyjazdu:
56.96 km 0.00 km teren
02:04 h 27.56 km/h:
Maks. pr.:50.01 km/h
Temperatura:5.0
HR max:176 ( 89%)
HR avg:155 ( 78%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1643 kcal

Trening #3 Lekki wytop

Sobota, 5 stycznia 2013 · dodano: 05.01.2013 | Komentarze 9

Pogoda dopisała i po deszczowej końcówce tygodnia w sobotę przywitało mnie... słońce. Nie można było przegapić takiej okazji. Dziś miało być lekko i dłużej. Dwie godzinki na początku wystarczą. Pomimo 5 stopni było dość chłodno zapewne przez sporą wilgotność. Wiatr z północy nie zachęcał do jazdy w tym kierunku więc uderzyłem na Locknitz. Asfalty w sumie w większości mokre więc maszyna się upaćkała ale napęd na dojechaniu a nowe koła już do mnie lecą więc nie szkoda katać. Pojechałem na tostach i kawie ale odcięcia nie było. W bidonie tylko woda z magnezem. Fajna pogoda, dobrze się kręciło. Mam nadzieję, że coś spaliłem bo trochę mi się przez jesień przybrało na wadze - ważę 76-77 kg. W sezonie optymalnie czuje się przy 71-72 kg więc mam nadzieję, że siłą rzeczy zgubię zbędny balast przy kolejnych treningach. Puls nadal wysoko ale widać światełko w tunelu.


Słit focia z rąsi...


Z słynnym kotem w Locknitz


Żeby cała zima taka była to by był cud miód i orzeszki...


HZ: 6%
FZ: 61%
PZ: 33%

Dane wyjazdu:
53.26 km 0.00 km teren
01:55 h 27.79 km/h:
Maks. pr.:40.06 km/h
Temperatura:7.0
HR max:177 ( 89%)
HR avg:155 ( 78%)
Podjazdy:495 m
Kalorie: 1549 kcal

Trening #84 Rześko hehe

Niedziela, 28 października 2012 · dodano: 28.10.2012 | Komentarze 3

Słonecznie ale rześko. Ubrałem się odrobinkę za lekko w strategicznym miejscu, muszę wyczaić jakąś okazję na ocieplane spodnie i neopren pod kask bo kominiarka to za mało. Decathlona otworzyli to trzeba polować na promo.
Początek jakaś masakra, obojętnie czy jechałem 25km/h czy 35km/h puls powyżej 170! Po pół godziny się uspokoił i opadł do normalnych wartości. Noga za to z początku podawała - widać, że siła w mięśniach z sezonu została tylko tzw. aparat tlenowy mocno osłabł po 3 tyg nicnierobienia (tak sobie to przynajmniej jako biolog tłumaczę hahaha...). Jazda dla wyjeżdżenia 2h. Prosto na Dobieszczyn przez Tanowo, na granicy nawrotka i po śladach powrót. Ekscytująca trasa. Sporo rowerzystów na drodze, ale głównie tych bardziej sportowych, dwie osoby na szosie a reszta na MTB. I o dziwo nawet MTB-owcy sami pierwsi pozdrawiali.

Fajno było.


Czy broda jest PRO??? :D

HZ: 4%
FZ: 68%
PZ: 27%